Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

 

Bardzo bliski przelot 2020 QG
2020-08-18. Krzysztof Kanawka

Szesnastego sierpnia nastąpił bardzo bliski przelot meteoroidu 2020 QG. Obiekt przemknął w odległości około 3 tysięcy kilometrów od Ziemi.
Meteoroid o oznaczeniu 2020 QG zbliżył się do Ziemi 16 sierpnia, z maksymalnym zbliżeniem około godziny 06:10 CEST. W tym momencie 2020 QG znalazł się w odległości zaledwie 3 tysięcy kilometrów od naszej planety ? znacznie bliżej niż orbita geostacjonarna czy też średnia orbita okołoziemska (na której funkcjonują satelity pozycjonujące). 2020 QG ma szacowaną średnicę około 3 metrów. Jest to zbyt mały obiekt, by w ogóle mógł zaszkodzić powierzchni naszej planety ? prawdopodobnie jedynie niewielkie fragmenty przetrwałyby przejście przez atmosferę.
2020 QG krąży po orbicie o peryhelium około 1 jednostki astronomicznej i aphelium w odległości około 2,9 jednostki astronomicznej. Przed przelotem obok Ziemi 2020 QG krążył wokół Słońca z czasem około 1000 dni. Przelot ?skrócił? orbitę 2020 QG do około 960 dni.
Jest to 54 (wykryty) bliski przelot planetoidy lub meteoroidu w 2020 roku. Z roku na rok ilość odkryć rośnie: w 2019 roku odkryć było 80, w 2018 roku odkryć było ich 73, w 2017 roku ? 53, w 2016 roku ? 45, w 2015 roku ? 24, zaś w 2014 roku ? 31. W ostatnich latach coraz częściej następuje wykrywanie bardzo małych obiektów, rzędu zaledwie kilku metrów średnicy ? co jeszcze pięć lat temu było bardzo rzadkie. Ilość odkryć jest ma także związek z rosnącą ilością programów poszukiwawczych, które niezależnie od siebie każdej pogodnej nocy ?przeczesują? niebo. Pracy jest dużo, gdyż prawdopodobnie planetoid o średnicy mniejszej od 20 metrów może krążyć w pobliżu Ziemi nawet kilkanaście milionów.
(HT, Tw, ML)
https://kosmonauta.net/2020/08/bardzo-bliski-przelot-2020-qg/

 

Bardzo bliski przelot 2020 QG.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2020 HA10 i 2020 OV1 ? grupa Atira
2020-08-18 Krzysztof Kanawka
W tym roku odkryto dwa kolejne obiekty należące do grupy Atira. Planetoidy otrzymały oznaczenia 2020 HA10 i 2020 OV1.
Grupa Atira to planetoidy zawsze krążące bliżej Słońca niż Ziemia (czyli wewnątrz orbity naszej planety). Jest to bardzo mała grupa planetoid ? do początku 2019 roku poznaliśmy zaledwie 18 takich planetoid. W styczniu 2019 roku została odkryta inna planetoida tej grupy ? 2019 AQ3 a w lipcu 2019 ? obiekt o oznaczeniu 2019 LF6. W styczniu 2020 roku doniesiono o odkryciu planetoidy 2020 AV2 ? orbita tego obiektu znajduje się całkowicie wewnątrz orbity Wenus. Ten obiekt zalicza się czasem do subgrupy o nazwie ?Watira?.
W kolejnych miesiącach 2020 roku odkryto dwa kolejne obiekty z grupy Atira. Obiekty otrzymały oznaczenia 2020 HA10 i 2020 OV1.
Odkryta w kwietniu 2020 HA10 krąży wokół Słońca po eliptycznej orbicie o peryhelium w odległości ok. 0,694 jednostki astronomicznej i aphelium w odległości około 0,947 jednostki astronomicznej. Czas obiegu wokół naszej Dziennej Gwiazdy wynosi około 270 dni. Średnica tej planetoidy jest szacowana na około 540 metrów.
Z kolei 2020 OV1, którą odkryto w lipcu tego roku, krąży wokół Słońca po eliptycznej orbicie o peryhelium w odległości ok. 0,475 jednostki astronomicznej i aphelium w odległości ok. 0,800 jednostki astronomicznej. ?Rok? na tej planetoidzie trwa 186 (ziemskich) dni. Średnica tej planetoidy jest szacowana na około 650 metrów. Co ciekawe, naukowcy badający dynamikę orbity tej planetoidy uważają, że 2020 OV1 dotarła do tej orbity stosunkowo niedawno ? wcześniej zaś mogła ona krążyć po znacznie większej orbicie.
Orbity obu planetoid mają duże nachylenie względem płaszczyzny ekliptyki ? odpowiednio blisko 50 i ponad 32 stopnie dla 2020 HA10 i 2020 OV1. Sugeruje to, że obie planetoidy znalazły się w grupie Atira wskutek wielu bliskich przelotów w pobliżu planet na przestrzeni milionów lat. Te przeloty mocno zmieniły orbity obu planetoid i ich nachylenie.
Łącznie znamy już 23 planetoidy grupy Atira. Populacja tej grupy jest szacowana na mniej niż 100 planetoid o rozmiarach rzędu kilkuset metrów.
(ML)

2020 HA10 i 2020 OV1 ? grupa Atira.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Świat astronomii wciąż nie ma bladego pojęcia, czym jest 'Oumuamua
2020-08-18.
Pierwszy odkryty w historii międzygwiezdny przybysz wciąż spędza sen z powiek astronomów. Od końca 2017 roku, gdy odkryto obiekt, pojawiło się wiele teorii na temat jego powstania, ale nie tłumaczą one wszystkiego.
Najnowsza teoria mówiła, że 'Oumuamua to bryła lodu wodorowego. Powstała ona w jednym z masywnych żłobków gwiezdnych i została z niego wyrzucona przez zjawiska grawitacyjne zachodzące pomiędzy gwiazdami. Dlaczego taka wersja spodobała się astronomom? Ponieważ tłumaczy ona wszystkie nietypowe zachowania międzygwiezdnego przybysza oraz jego strukturę. Przypominamy, że jest to obiekt, który posiada cechy zarówno komety, jak i planetoidy, ale jednocześnie nie jest ani jednym, ani drugim.
'Oumuamua ma być pierwszą znaną nam wodorową górą lodową. Może ona powstać w przestrzeni o bardzo niskiej temperaturze, zaledwie kilka stopni powyżej zera absolutnego. W przestrzeni kosmicznej mało jest takich miejsc, ale występują one właśnie w żłobkach gwiezdnych. Ten fakt czyni ten obiekt wyjątkowym.
Jest jednak jeden problem. Najnowsze badania naukowców z Harvard University i Korea Astronomy and Space Science Institute dowodzą, że 'Oumuamua nie może być wodorową górą lodową ponieważ nie przetrwałaby podróży, która trwa miliony lat. Wodór działa jak napęd rakietowy, który napędza obiekt, ale jednocześnie paruje, co sprawia, że góra lodowa kurczy się, aż w końcu zniknie. Międzygwiezdny przybysz wciąż jest duży i nic nie wskazuje na to, by miał wyparować w ciągu najbliższych milionów lat. Naukowcy wysnuli takie prognozy na podstawie obserwacji obiektu przed, w trakcie i po przelocie blisko Słońca. Możemy zatem śmiało rzec: wiemy, że nic nie wiemy.
Naukowcy mają nadzieję, że będą mogli dowiedzieć się więcej o obiektach takich jak 'Oumuamua, gdy w przyszłym roku zacznie funkcjonować Obserwatorium Vera C. Rubin. Plan zakłada wyszukiwanie przynajmniej jednego takiego obiektu na miesiąc. Może to być zaskoczeniem, ale szacuje się, że obecnie Układ Słoneczny przemierzają dziesiątki takich obiektów. Naukowcy chcą je obserwować i na ich podstawie rozwikłać zagadkę 'Oumuamua.
W tej chwili 'Oumuamua znajduje się gdzieś pomiędzy orbitą Saturna a Urana. Jeśli chcemy dogonić ten obiekt, bezpiecznie na nim wylądować i go zbadać, musimy się spieszyć. Będzie tutaj potrzebne opracowanie superszybkiego napędu sondy kosmicznej, która będzie przemierzała kosmos z prędkością grubo ponad 30 km/s. Co ciekawe, niedawno sonda New Horizons, z pomocą której zbadaliśmy Plutona, rozpędziła się do rekordowej prędkości 16 km/s, a do 30 km/s jeszcze daleko.
Przypomnijmy, że obiekt 1I/?Oumuamua, a właściwie C/2017 U1, został odkryty w październiku 2017 roku. Nazwa własna ciała została wybrana przez jego odkrywców, czyli zespół Pan-STARRS, pracujący w obserwatorium Haleakala na Hawajach. ?Oumuamua to słowo hawajskiego pochodzenia, oznaczające zwiadowcę lub posłańca z odległej przeszłości. Najnowsze obserwacje wskazują, że przybysz ma ok. 800 metrów długości i tylko 100 metrów szerokości, rdzawy kolor, składa się z metalu, odbija tylko 4% światła słonecznego, jego obrót wokół własnej osi trwa ok. 7 godzin.
Źródło: GeekWeek.pl/Harvard University / Fot. Harvard-Smithsonian Center for Astrophysics
Hubblecast 111 Hubble sees `Oumuamua getting a boost

https://www.youtube.com/watch?v=Nwvnng1wLqM&feature=emb_logo

https://www.geekweek.pl/news/2020-08-18/swiat-astronomii-wciaz-nie-ma-bladego-pojecia-czym-jest-oumuamua/

 

Świat astronomii wciąż nie ma bladego pojęcia, czym jest 'Oumuamua.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Nad Chinami eksplodował meteoryt
Autor: admin (2020-08-18)
Nad chińską prowincją Shandong eksplodował meteor. Błysk był tak jasny, że noc zamieniła się w dzień i zjawisko to było widziane w promieniu wielu kilometrów, a dźwięk eksplozji był tak silny, że zatrzęsły się liczne budynki.
Do zdarzenia doszło 16 sierpnia bieżącego roku. Wybuch obiektu wchodzącego w ziemską atmosferę był nie tylko głośny, ale też ponad 900 razy jaśniejszy niż Księżyc w pełni. Astronomowie twierdzą, że eksplozja tej wielkości jest zdarzeniem niezwykłym, które zdarza się raz na dziesięć lat albo i rzadziej.
Źródło: Kadr z Youtube
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/nad-chinami-eksplodowal-meteoryt

 

 

Nad Chinami eksplodował meteoryt.jpg

Nad Chinami eksplodował meteoryt2.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Asteroida Psyche może być jądrem nigdy nie uformowanej planety
Autor: admin (2020-08-18)
Nowe symulacje 2D i 3D zderzeń ciał niebieskich z asteroidą Psyche, największym obiektem w Pasie Asteroid, wskazują, że asteroida jest prawdopodobnie wykonana z metalu i ma porowatą strukturę. Według jednej z teorii jest to jądro niedoszłej planety, które nigdy nie zostało  Informacje o tym obiekcie odgrywają dużą rolę w przygotowaniach do nadchodzącej misji NASA na Psyche, która ma wystartować w 2022 roku.
Będzie to pierwszą misją kosmiczną do metalowej asteroidy. Naukowcy przygotowujący ją twierdzą, że im wiecej dowiemy się o Psyche przed jej wystrzeleniem, tym bardziej odpowiednie będą zamontowane na tej sondzie kosmicznej pokładowe instrumenty i oprogramowanie. Psyche to niezwykle interesujące ciało do zbadania, ponieważ jest to pozostałością jądra planetarnego, które zostało rozerwane podczas fazy akrecji bliżej niesprecyzowanej protoplanety, a badając Psyche, możemy uzyskać nowe, cenne informacje o powstawaniu planet, o ile ta asteroida rzeczywiście składa się wyłącznie z metalu.
Zespół Wendy K. Caldwell i C. Kellera z Los Alamos National Laboratory, był pionierem w symulacji 3D, w celu modelowania największego krateru uderzeniowego na powierzchni Psyche i byli w stanie wykorzystać ją do przewidzenia składu chemicznego asteroidy. Podstawową zasadą, na której opiera się ta metoda, jest to, że charakter deformacji metali znacznie różni się od charakteru deformacji innych materiałów charakterystycznych dla asteroid, takich jak krzemiany. Dlatego znając charakter odkształcenia z danych obserwacyjnych można, modelując zderzenie, oszacować skład materiału z które składa się asteroida. Wyniki uzyskane przez naukowców zostały opublikowane w periodyku Icarus.
Simulating an impact crater on an asteroid
https://www.youtube.com/watch?v=W0WWceHJ5fY&feature=emb_logo
Źródło: NASA
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/asteroida-psyche-moze-byc-jadrem-nigdy-nie-uformowanej-planety

Asteroida Psyche może być jądrem nigdy nie uformowanej planety.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Dziennikarka śledcza na tropie UFO. Książka Leslie Kean zaintryguje nawet niedowiarków
2020-08-18. Anna Nicz
Niezidentyfikowane obiekty latające, co jakiś czas obserwowane na niebie, od lat rozbudzają ludzkie fantazje. Dla badaczy teorii spiskowych i tych, którzy pragną wierzyć w istnienie istot pozaziemskich, są one stałą pożywką.
Dziękujemy, że wpadłeś/-aś do nas poczytać o filmach i serialach. Pamiętaj, że możesz znaleźć nas, wpisując adres rozrywka.blog.
Leslie Kean od lat zajmuje się tymi zjawiskami. W książce ?UFO. Wojskowi, piloci i funkcjonariusze państwowi mówią o faktach? stara się oddzielić potwierdzone informacje od fikcji, skupiając na opowieściach choćby wojskowych czy pilotów, którzy na swojej podniebnej drodze spotkali tajemnicze znaki.
Leslie Kean to amerykańska dziennikarka śledcza. Jej zainteresowanie tematem UFO zaczęło się od pewnego francuskiego dokumentu, który otrzymała kilkanaście lat temu od kolegi. Ów dokument, stworzony przez naukowców, niezależnych ekspertów astronautyki i generałów w stanie spoczynku, zawierał efekty ich wieloletnich analiz. Badali oni doniesienia pilotów i personelu wojskowego, którzy mieli styczność z niezidentyfikowanymi obiektami latającymi.
Ze wszystkich badanych przypadków, ok. 5 proc. nie udało im się wyjaśnić żadnymi racjonalnymi sposobami.
Kean była jedyną amerykańską dziennikarką, która otrzymała anglojęzyczną wersję tego raportu. Powoli zaczęła zgłębiać temat, a w efekcie (choć jak opisuje, wcale nie było to takie proste, musiała nabrać więcej pewności siebie, by dźwignąć kontrowersyjny temat) zmieniła w ten sposób całkowicie bieg swojej kariery zawodowej.
Kean w książce ?UFO. Wojskowi, piloci i funkcjonariusze państwowi mówią o faktach? nie szuka taniej sensacji. Skupia się za to na tym, ile przypadków pojawienia się niezidentyfikowanych obiektów latających zostało zatuszowanych, ilu z nich nie da się wytłumaczyć działaniem człowieka czy przyrody. Dziennikarka raczej poszukuje odpowiedzi i stawia pytania, a nie daje się ponieść spiskowym teoriom. Wspomina, że sama nie mogła uwierzyć w niektóre przytaczane jej historie. Jednak, jak twierdzi, cały czas starała się być wierna faktom.
W książce, oprócz wyników pracy dziennikarki, znalazły się także eseje badaczy zajmujących się niezidentyfikowanymi obiektami latającymi. Autorzy pochodzą z 9 krajów, niektórzy badali temat na podstawie tajnych dokumentów, do których dotarli, inni na podstawie opowieści świadków.
W nich wszystkich ta nowa wiedza zmieniła coś na zawsze.
W książce opisane są historie z całego świata. Od trwającej ponad dwa lata fali obiektów zaobserwowanych nad Belgią w 1989 roku, przez tajemnicze światło napotkane przez amerykańskich pilotów w 1977 roku podczas lotu z San Francisco do Bostonu, po niezidentyfikowany obiekt, który pewnego wieczoru 1976 roku został zauważony nad Teheranem. Autorka i cytowani przez nią badacze wiele miejsca poświęcają kwestii bezpieczeństwa lotniczego i zagrożeniom, jakie stanowią niezidentyfikowane obiekty. Przytaczają wiele opowieści o tym, jak takie wydarzenie były tuszowane choćby przez wojsko, nie pomagając tym samym w pogłębianiu wiedzy na temat natury zjawiska.
Kean musiała przedrzeć się przez mur sceptyków, którzy oceniali jej wybór tematu badawczego za niepoważny. Gdy już się przedarła i włożyła mnóstwo wysiłku na zbieranie i analizę dowodów i świadectw, powstała obszerna, wyczerpująca, wyważona i wciągająca praca. Nieważne, z której frakcji jesteście: kosmici nie istnieją czy I want to believe.
Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Znak.
https://www.spidersweb.pl/rozrywka/2020/08/18/ufo-leslie-kean-ksiazka-znak/

https://www.spidersweb.pl/rozrywka/2020/08/18/ufo-leslie-kean-ksiazka-znak/

 

Dziennikarka śledcza na tropie UFO. Książka Leslie Kean zaintryguje nawet niedowiarków.jpg

Dziennikarka śledcza na tropie UFO. Książka Leslie Kean zaintryguje nawet niedowiarków2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

System Starlink z pierwszym testem prędkości

2020-08-18

W sieci pojawiły się pierwsze dane dotyczące prędkości internetu oferowanego przez Starlink.

Elon Musk przygotowuje się do rozszerzenia testów internetu dostarczanego na Ziemię przy pomocy satelitów Starlink. W sieci pojawiły się pierwsze dane dotyczące obecnego potencjału opisywanej technologii - nie jest źle, ale nie jest też tak, jak obiecywał amerykański przedsiębiorca. Można się jednak spodziewać, że same wyniki poprawią się wraz z czasem.

 
Najwyższa prędkość pobierania za pośrednictwem systemu Starlink to 60 Mb/s na dla pobierania oraz około 17,7 Mb/s dla wysyłania. Opóźnienie wahało się pomiędzy 31 a 94 ms.

Trzeba wziąć pod uwagę, iż na niskiej orbicie okołoziemskiej znajduje się obecnie tylko 600 satelitów Starlink. SpaceX otrzymało pozwolenie na wystrzelenie około 12 tysięcy satelitów. Jeśli znajdą się one wszystkie powyżej Ziemi, wtedy też prędkość sieci może znacząco wzrosnąć.
Wyniki testu prędkości mogą jednak napawać radością osoby, które posiadają bardzo słabe łącza internetowe czy zamieszkują regiony odcięte od infrastruktury.


Źródło: INTERIA

 W sieci pojawił się test prędkości internetu Starlink /materiały prasowe

https://nt.interia.pl/news-system-starlink-z-pierwszym-testem-predkosci,nId,4675181

 

System Starlink z pierwszym testem prędkości.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Rocket Lab, prywatna firma chce jako pierwsza w historii zdobyć obcą planetę
2020-08-18.
Żyjemy w nowej erze podboju kosmosu. W ciągu najbliższych 2 lat na Księżycu ma wylądować pierwsza prywatna firma, a już pojawiły się plany zdobycia przez inną bliźniaczki Ziemi. Zapowiada się ostra konkurencja.
W maju bieżącego roku, po wielu latach przerwy, pierwsza w historii prywatna firma wysłała astronautów na pokład Międzynarodowej Stacji Kosmicznej z terytorium Stanów Zjednoczonych. To było wielkie wydarzenie, które stanie się wstępem do podboju kosmosu przez prywatne firmy.
Firma Elona Muska ma jednak o wiele ambitniejsze plany. W ciągu najbliższych 2 lat zamierza wysłać na Księżyc swój statek kosmiczny Starship, a później również misję załogową. Podobne plany ma również amerykańska firma Rocket Lab. Nie jest ona tak znana jak SpaceX, ale entuzjaści misji kosmicznych bacznie ją obserwują, a to ze względu na opracowane przez nią unikalne technologie.
Przypomnijmy, że posiada ona jedyną na świecie elektryczną rakietę (elektryczny system pomp), która realizuje misje orbitalne dla wielu firm. Gdy oczy całego świata skierowane są na SpaceX, Rocket Lab pomyślnie realizuje sobie przedsięwzięcia, obniża koszty misji do zaledwie 5 milionów dolarów i niebawem zacznie odzyskiwać rakiety za pomocą helikopterów. To jednak nie koniec planów.
Peter Beck, szef firmy, zapowiedział właśnie nowy projekt. Będzie on dotyczył obcej planety. Rocket Lab już w 2023 roku ma wysłać misję na Wenus. Jeśli się uda, będzie to pierwsza w historii firma, która nie tylko zdobędzie obcą planetę, ale również wyśle misję daleko poza Ziemię. Cel jest bardzo szczytny. Beck i jego zespół chce przyjrzeć się bliżej bliźniaczce naszej planety, na której panuje efekt cieplarniany.
Niegdyś Wenus mogła wyglądać jak Ziemia. Naukowcy chcą zrozumieć, jak do tego doszło i czy podobne zmiany grożą naszej planecie. Nie jest też tajemnicą, że Rocket Lab chce poszukać tam śladów życia. Może wydać się to dziwne, ale właśnie w atmosferze Wenus panują idealne warunki do rozkwitu prostych form życia. Najnowsze badania pokazują, że niegdyś życie mogło pojawić się również na samej powierzchni lub pod nią.
Do misji międzyplanetarnej Rocket Lab chce wykorzystać standardowego Electrona. Będzie on jednak wyposażony w dodatkowy moduł o nazwie Photon w wersji międzyplanetarnej. Na jego pokładzie znajduje się silnik Curie, systemy komunikacyjne i kontroli lotu. Można tam też umieścić pojazdy lub sondy. Rocket Lab zamierza wysłać na Wenus małego robota, który dokładnie zbada powierzchnię planety. Prawdopodobnie cała misja będzie realizowana wspólnie z NASA. Agencja od jakiegoś czasu pracuje nad łazikiem do wykorzystania na Wenus.
Źródło: GeekWeek.pl/Rocket Lab / Fot. NASA
Rocket Lab SmallSat Update and Q&A

https://www.youtube.com/watch?time_continue=1040&v=zhqzSVEGVxw&feature=emb_logo

https://www.geekweek.pl/news/2020-08-18/rocket-lab-prywatna-firma-chce-jako-pierwsza-w-historii-zdobyc-obca-planete/

 

Rocket Lab, prywatna firma chce jako pierwsza w historii zdobyć obcą planetę.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

11. paczka satelitów Starlink na orbicie

2020-08-18.

Rakieta Falcon 9 wyniosła na orbitę 11. porcję satelitów telekomunikacyjnych Starlink. Razem z nimi na rakiecie podróżowały trzy satelity obserwacyjne SkySat firmy Planet Labs.

Start został przeprowadzony z kosmodromu Cape Canaveral na Florydzie. Rakieta Falcon 9 wystartowała 18 sierpnia o 16:31 czasu polskiego ze stanowiska SLC-40. Lot przebiegł pomyślnie i po około 13 minutach górny stopień rakiety wypuścił trzy satelity SkySat, a kilkadziesiąt minut później 58 satelitów Starlink V1.0.

Dolny stopień rakiety Falcon 9 wykonywał już swój 6. lot. To kolejny rekord firmy SpaceX w ponownym wykorzystaniu dolnych członów rakiety. Egzemplarz o numerze seryjnym B1049 wykonał misje: Telstar 18V w 2018 r., Iridium-NEXT 8 w 2019 r. oraz trzy misje satelitów Starlink (L0, L2 i L7 - ostatnia w czerwcu br.). Po raz kolejny udało się też lądowanie stopnia po wykonanej misji na autonomicznej barce OCISLY na Oceanie Atlantyckim.


Starlink L10

Było to już 11. wysłanie paczki satelitów telekomunikacyjnych Starlink na orbitę i 10. wysłanie paczki składającej się z satelitów w nietestowej wersji V1.0. Licząc z testowymi satelitami V0.9 firma SpaceX umieściła już na orbicie 653 urządzenia.

Starlink to budowana przez firmę SpaceX sieć satelitów telekomunikacyjnych na niskiej orbicie okołoziemskiej, mająca zapewnić dostęp do sieci Internet w miejscach gdzie naziemny dostęp do takich usług jest zawodny lub niedostępny.

Każdy z wysłanych w tym locie satelitów Starlink waży około 260 kg i jest wyposażony w specjalne osłony zmniejszające odbijanie promieni słonecznych od anten. Po wypuszczeniu na orbicie satelity rozkładają swoje pojedyncze panele słoneczne i po testach działania, każde z urządzeń odpala silniki jonowe Halla, by trafić na docelową orbitę kołową o wysokości 550 km.

SpaceX chce jeszcze w tym roku uruchomić usługę satelitarną dla użytkowników w północnych Stanach Zjednoczonych i Kanadzie. Firma zapowiada, że po wykonaniu 24 startów flotylla Starlink będzie pokrywać swoim zasięgiem większość zaludnionych terenów planety.


SkySat 19-21

Jako ładunek dodatkowy misji na orbitę poleciały ostatnie trzy satelity SkySat firmy Planet Labs, dostarczającej komercyjne obrazowania Ziemi.

Firma Planet Labs operuje flotyllą około 150 satelitów obserwacji Ziemi - ponad 100 mniejszych satelitów Dove do częstych rejestracji obrazów niższej rozdzielczości oraz 18 satelitów SkySat uzyskujących dokładniejsze obrazy.

Każdy z wysłanych satelitów ma masę 110 kg i jest zbudowany na bazie platformy SkyBox firmy Space Systems/Loral. Optyka satelitów wysłanych w dzisiejszym locie umożliwia uzyskiwać obrazy o rozdzielczości 50 cm/px.

 

Na podstawie: SpaceX/SN

Opracował: Rafał Grabiański

 

Więcej informacji:

 

 

Na zdjęciu: Rakieta Falcon 9 startująca w misji Starlink L10. Źródło: SpaceX.

https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/11-paczka-satelitow-starlink-na-orbicie

11. paczka satelitów Starlink na orbicie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Dziwne bicie serca promieniowania gamma jest zagadką dla naukowców
2020-08-18.
Kosmiczny obłok gazu miga synchronicznie z drgającą czarną dziurą.

Naukowcy wykryli tajemnicze ?bicie serca? promieniowania gamma pochodzące z kosmicznego obłoku gazu. Niepozorny obłok w Orle bije w rytmie sąsiedniej czarnej dziury, wskazując na położenie między dwoma obiektami. To, w jaki sposób czarna dziura napędza bicie serca promieniowania gamma w obłoku w odległości około 100 lat świetlnych, pozostaje zagadką.
Zespół badawczy, składający się z naukowców z Niemiec, Hiszpanii, Chin i USA, przeanalizował dane z ponad dziesięciu lat pochodzące z kosmicznego teleskopu Fermiego, obserwującego tak zwanego mikrokwazara. Układ, skatalogowany jako SS 433, znajduje się około 15 000 lat świetlnych dalej w Drodze Mlecznej i składa się z olbrzymiej gwiazdy o masie ok. 30 mas Słońca oraz czarnej dziury o masie około 10-20 mas Słońca. Oba obiekty okrążają siebie nawzajem z okresem 13 dni, podczas gdy czarna dziura zasysa materię z olbrzymiej gwiazdy.

?Materia ta gromadzi się w dysku akrecyjnym, zanim wpadnie do czarnej dziury, tak jak dzieje się to z wodą w wirze w odpływie wanny. Jednak część tej materii nie spada do odpływu ale wystrzeliwuje z dużą prędkością dwoma wąskimi strumieniami w przeciwnych kierunkach powyżej i poniżej wirującego dysku akrecyjnego? ? wyjaśnia Jian Li, kierownik zespołu. Zjawisko to jest znane z aktywnych galaktyk zwanych kwazarami, które mają w swoich centrach potężne czarne dziury o masach milionów Słońc, wystrzeliwujących w kosmos strumienie materii na dziesiątki tysięcy lat świetlnych. Ponieważ SS 433 wygląda jak pomniejszona wersja takich kwazarów, nazwany został mikrokwazarem.

Cząsteczki o dużej prędkości i ultra silne pole magnetyczne w dżecie wytwarzają promieniowanie rentgenowskie i gamma. Dysk akrecyjny nie leży dokładnie w płaszczyźnie orbity obu obiektów, jest w ruchu precesyjnym. W rezultacie oba dżety wirują w otaczającej przestrzeni, a nie tworzą linię prostą.

Precesja dżetów czarnej dziury trwa około 162 dni. Skrupulatna analiza ujawniła sygnał promieniowania gamma o tym samym okresie z miejsca położonego stosunkowo daleko od dżetów mikrokwazara, który został oznaczony przez naukowców jako Fermi J1913+0515. Znajduje się w pozycji niezwykłego wzmocnienia gazu. Stałe okresy wskazują, że emisja obłoku gazu jest zasilana przez mikrokwazara.

?Znalezienie takiego jednoznacznego połączenia poprzez synchronizację, około 100 lat świetlnych od mikrokwazara, nawet nie wzdłuż kierunku strumieni, jest tak nieoczekiwane, jak niesamowite. Ale to, w jaki sposób czarna dziura może napędzać bicie serca obłoku gazu, nie jest dla nas jasne? ? mówi Li. Mało prawdopodobne wydaje się bezpośrednie okresowe oświetlanie dżetu. Alternatywa, którą bada zespół, opiera się na wpływie szybkich protonów (jąder atomów wodoru) wytwarzanych na końcach strumieni lub w pobliżu czarnej dziury, i wstrzykiwanych do obłoku, gdzie te cząsteczki subatomowe uderzają w gaz i wytwarzają promieniowanie gamma. Protony mogą być również częścią wypływu szybkich cząsteczek z krawędzi dysku akrecyjnego. Ilekroć ten wypływ uderza w obłok gazu, rozświetla się promieniowanie gamma, co wyjaśniałoby jego dziwne bicie serca.

Konieczne są dalsze obserwacje, a także prace teoretyczne, aby w pełni wyjaśnić dziwne bicie serca promieniowania gamma tego unikalnego układu poza tym początkowym odkryciem. SS 433 nadal zadziwia obserwatorów i z pewnością przez wiele lat będzie stanowić podstawę dla ich pomysłów na produkcję i rozprzestrzenianie się promieni kosmicznych w pobliżu mikrokwazarów.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
DESY

Urania
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2020/08/dziwne-bicie-serca-promieniowania-gamma.html

 

Dziwne bicie serca promieniowania gamma jest zagadką dla naukowców.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Zawody robotów ERC 2020 we wrześniu w hybrydowej formule
2020-08-19.
Pasjonaci technologii kosmicznych mogą zdalnie lub bezpośrednio uczestniczyć w turnieju kosmiczno-robotycznym ERC oraz pokazach naukowo-technologicznych organizowanych od 11 do 13 września na Politechnice Świętokrzyskiej.
Do finału tegorocznej edycji zawodów łazików marsjańskich "ERC Space and Robotics Event" zakwalifikowały się 33 zespoły z 14 krajów świata. Wśród nich znajdują się zarówno zawodnicy, którzy w konkursie ERC biorą udział od lat, jak i debiutujący reprezentanci Peru, Rosji czy Niemiec.
Jak informuje Łukasz Wilczyński, prezes Europejskiej Fundacji Kosmicznej, międzynarodowe zawody robotów mobilnych ERC w tym roku odbędą się w hybrydowej formule. Zawodnicy, pozostając w swoich krajach, będą zdalnie sterować robotem - tak, aby wykonał on zadania na sztucznym torze marsjańskim w Kielcach.
Otwarta dla publiczności będzie strefa pokazów naukowo-technologicznych w Auli Głównej Politechniki Świętokrzyskiej. Odwiedzający uczelnię będą mogli wziąć udział w mini warsztatach oraz interaktywnych prezentacjach urządzeń stworzonych w oparciu o zaawansowane technologie. Prelekcje popularnonaukowe i spotkania z gośćmi specjalnymi odbędą się także online.
Na miejscu wydarzenia, w Kielcach, zorganizowana zostanie konferencja mentoringowo-biznesowa. Jej program obejmuje wykłady, spotkania oraz warsztaty projektowe dla zawodników. Będą one również transmitowane na żywo w internecie.
W ramach ERC 2020 studio Pyramid Games S.A. zorganizuje e-turniej w wyprodukowanej przez Polaków grze Mars Rover Simulator. Uczestnicy wcielą się w rolę mechaników naprawiających i konserwujących łaziki w jednej z pierwszych kolonii marsjańskich.
Turniej i towarzyszące mu wydarzenia edukacyjne oraz popularyzatorskie organizują wspólnie Europejska Fundacja Kosmiczna, Specjalna Strefa Ekonomiczna ?Starachowice? S.A., Województwo Świętokrzyskie oraz Politechnika Świętokrzyska.
PAP - Nauka w Polsce
kol/ ekr/
Źródło: Fotolia

https://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news%2C83503%2Czawody-robotow-erc-2020-we-wrzesniu-w-hybrydowej-formule.html

 

Zawody robotów ERC 2020 we wrześniu w hybrydowej formule.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skała minęła Ziemię w odległości zaledwie 3000 km i nikt nie wiedział, że się zbliża
2020-08-19.
Planetoidy uderzały, uderzają i będą uderzały w naszą planetę. Jednak kiedyś zdarzy się, że uderzy tak duża kosmiczna skała, że dojdzie do globalnej katastrofy, jak to już miało miejsce za czasów dinozaurów.
Astronomowie nie mają złudzeń, że ten dzień zbliża się dużymi krokami, dlatego w najbliższych latach agencje kosmiczne zorganizują kilka wielkich misji, które mają nam pomóc przygotować technologie, by się odpowiednio szybciej na ten fakt przygotować lub nawet spróbować temu zaradzić.
Na razie możemy być tylko biernymi obserwatorami i trzymać kciuki za to, by jakaś kosmiczna skała nie spadła na mocno zurbanizowane obszary naszej planety. Jak tragiczne mogą być skutki takiego wydarzenia niech będzie przykład meteoru czelabińskiego, który dewastując miasto, zranił 1500 ludzi i wyrządził ogromne straty finansowe w samym mieście.
Tymczasem rekordowo blisko Ziemi, bo 3000 kilometrów od powierzchni, przeleciała w zeszłą niedzielę kosmiczna skała o nazwie 2020 QG. Według obserwacji, ma ona zaledwie od 2 do 6 metrów, czyli kilka razy mniej od meteoru czelabińskiego i pewnie w całości spaliłaby się w atmosferze, ale gdyby w niej wybuchła nad metropolią, to efekt mógłby być podobny do ostatniej eksplozji w Bejrucie.
Był to najbliższy zarejestrowany w historii przelot kosmicznej skały, która nie uderzyła w Ziemię. Obiekt został wypatrzony przez systemy obserwacyjne w Centrum Badań Obiektów Zbliżających się do Ziemi w NASA. Z jednej strony to wydarzenie można pominąć, bo na szczęście nic groźnego się nie stało, ale z drugiej warto je odnotować, ponieważ bardzo cieszy fakt posiadania już przez ludzkość systemów obserwacyjnych, które mogą wykrywać i śledzić obiekty o tak niewielkich rozmiarach.
Chociaż meteoroid/planetoida 2020 QG został wykryty już po oddaleniu się od Ziemi, to jednak NASA bezustannie rozwija swoje programy i udoskonala radary, które niebawem będą nie tylko wykrywać jeszcze mniejsze obiekty, ale będą to robiły zanim zbliżą się one na niebezpieczną odległość do naszej planety. W przyszłości stanie się realne posiadanie systemu wczesnego ostrzegania, który pozwoli ewakuować ludzi w bezpieczne miejsca, gdyby jakaś kosmiczna skała miała wybuchnąć nad metropolią lub nawet w nią uderzyć.
Źródło: GeekWeek.pl/NASA / Fot. NASA/Piqsels
https://www.geekweek.pl/news/2020-08-19/skala-minela-ziemie-w-odleglosci-zaledwie-3000-km-i-nikt-nie-wiedzial-ze-sie-zbliza/

Skała minęła Ziemię w odległości zaledwie 3000 km i nikt nie wiedział, że się zbliża.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A gdyby tak odkryć kometę, zanim jeszcze stanie się kometą? Nie ma problemu - oto P/2019 LD2
2020-08-19. Radek Kosarzycki
Pośród wielu obiektów Układu Słonecznego znajduje się osobna grupa zwana centaurami. Owe centaury są swego rodzaju hybrydami pomiędzy planetoidami i kometami. Właśnie teraz astronomowie dostrzegli jednego z takich centaurów, który w ciągu najbliższych kilkudziesięciu lat zamieni się w kometę.
Można byłoby powiedzieć: usiądźcie wygodnie i patrzcie, jak rodzi się kometa, ale ten film jest dość długi.
Mamy okazję oglądać narodziny komety
- mówi planetolożka Kat Volk z University of Arizona w Tucson.
Źródło zamieszania: P/2019 LD2
Właśnie takie oznaczenie nosi obiekt odkryty w maju za pomocą teleskopu ATLAS na Hawajach. Jego orbita wskazuje, że to centaur, obiekt należący do rodziny skalisto-lodowych obiektów o niestabilnej orbicie. Ze względu na ten niejednorodny skład i potencjał do poruszania się po całym Układzie Słonecznym, astronomowie od dawna podejrzewali, że centaury stanowią brakujące ogniwo między małymi obiektami lodowymi w Pasie Kuipera a kometami, które regularnie odwiedzają środek Układu Słonecznego.
Takie komety krótkookresowe, które najprawdopodobniej pochodzą z Pasa Kuipera, okrążają Słońce raz na mniej więcej dziesięć lat. W przeciwieństwie do nich, komety długookresowe, takie jak chociażby Kometa Halleya, pochodzą z dużo dalszych rejonów Układu Słonecznego.
Wszystkie dotychczas odkrywane planety krótkookresowe odkrywano dopiero po tym jak stały się kometami. LD2 przyleciała jednak z Pasa Kuipera dopiero niedawno, a stanie się kometą za 43 lata.
To naprawdę dziwne uczucie wiedzieć, że ten obiekt stanie się kometą, kiedy będę przechodziła na emeryturę
mówi Volk.
Czyściec dla centaurów
W 2019 r. Volk wraz ze współpracownikami dowiodła, że za orbitą Jowisza znajduje się charakterystyczny obszar, swego rodzaju brama. To właśnie tam małe obiekty planetarne ogrzewają się i zamieniają się z lodowych kul z zewnętrznych części Układu Słonecznego w aktywne komety wewnętrznego Układu Słonecznego. Można wręcz stwierdzić, że to taki inkubator dla komet - mówi Gal Sarid z Instytutu SETI.
Historia i przyszłość LD2
o odkryciu LD2 Volk, Sarid i ich współpracownicy stworzyli symulacje tysięcy możliwych trajektorii, aby sprawdzić, gdzie ten obiekt był w przeszłości i gdzie zmierza w przyszłości. Orbita LD2 w okolicach 1850 roku przebiegała w pobliżu Saturna, a na obecną orbitę za Jowiszem LD2 wleciała w 2017 roku po bliskim przelocie w pobliżu tego gazowego olbrzyma.
LD2 opuści obecną orbitę i skieruje się w stronę Słońca w 2063 roku. Tam, bliżej Słońca, promieniowanie naszej gwiazdy doprowadzi do sublimacji materiałów lotnych z powierzchni LD2. Owa materia pozostanie za kometą tworząc jasny, spektakularny warkocz.
Będzie to pierwsza kometa, której historię będziemy znali w całości, bowiem odkryliśmy ją, zanim jeszcze stała się kometą
- mówi Sarid.
Fakt, że LD2 po raz pierwszy zwiedza wewnętrzne rejony Układu Słonecznego oznacza, że jest on zbudowany z materii, która pozostaje nietknięta od miliardów lat. Na swój sposób jest to zatem kapsuła czasu przechowująca wiele informacji o początkach istnienia Układu Słonecznego.
Sarid jest przekonana, że LD2 może być doskonałym celem dla sondy kosmicznej. NASA rozważała już wcześniej wysłanie sondy do centaurów, aczkolwiek jak na razie takich planów jeszcze nie ma. Zważając jednak na fakt, że LD2 stanie się kometą zaledwie za 40 lat, naukowcy nie mają zbyt wiele czasu na zaplanowanie, zbudowanie i wysłanie sondy, która mogłaby ją zbadać. Jeżeli jeszcze dłużej będziemy się zastanawiać, przepadnie nam wyjątkowa okazja do zbadania komety tuż po jej powstaniu.
https://spidersweb.pl/2020/08/2019-ld2-centaur-przyszla-kometa.html

A gdyby tak odkryć kometę, zanim jeszcze stanie się kometą.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bliski przelot 2020 PX5
2020-08-19. Krzysztof Kanawka
Jedenastego sierpnia nastąpił bliski przelot meteoroidu 2020 PX5. Obiekt przemknął w odległości około 227 tysięcy kilometrów od Ziemi.
Meteoroid o oznaczeniu 2020 PX5 zbliżył się do Ziemi 11 sierpnia, z maksymalnym zbliżeniem około godziny 10:45 CEST. W tym momencie 2020 PX5 znalazł się w odległości około 227 tysięcy kilometrów od Ziemi. Odpowiada to około 0,59 średniego dystansu do Księżyca. 2020 PX5 ma szacowaną średnicę około 4 metrów. Jest to zbyt mały obiekt, by w ogóle mógł zaszkodzić powierzchni naszej planety ? prawdopodobnie jedynie niewielkie fragmenty przetrwałyby przejście przez atmosferę.
Jest to 55 (wykryty) bliski przelot planetoidy lub meteoroidu w 2020 roku. Z roku na rok ilość odkryć rośnie: w 2019 roku odkryć było 80, w 2018 roku odkryć było ich 73, w 2017 roku ? 53, w 2016 roku ? 45, w 2015 roku ? 24, zaś w 2014 roku ? 31. W ostatnich latach coraz częściej następuje wykrywanie bardzo małych obiektów, rzędu zaledwie kilku metrów średnicy ? co jeszcze pięć lat temu było bardzo rzadkie. Ilość odkryć jest ma także związek z rosnącą ilością programów poszukiwawczych, które niezależnie od siebie każdej pogodnej nocy ?przeczesują? niebo. Pracy jest dużo, gdyż prawdopodobnie planetoid o średnicy mniejszej od 20 metrów może krążyć w pobliżu Ziemi nawet kilkanaście milionów.
(HT, Tw, ML)
https://kosmonauta.net/2020/08/bliski-przelot-2020-px5/

Bliski przelot 2020 PX5.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Naukowcy amatorzy odkryli dziesiątki nowych kosmicznych sąsiadów w danych z NASA
2020-08-19.
Korzystając z oprogramowania zaprojektowanego przez NASA naukowcy amatorzy pomogli zidentyfikować zbiór brązowych karłów ? czasami nazywanych nieudanymi gwiazdami ? czających się w naszym kosmicznym sąsiedztwie.
Nie spotkaliśmy do tej pory niektórych z najbliższych sąsiadów Słońca. W nowym badaniu astronomowie donoszą o odkryciu 95 obiektów znanych jako brązowe karły, z których wiele znajduje się w odległości kilkudziesięciu lat świetlnych od Słońca. Leżą daleko poza Układem Słonecznym, więc nie otrzymują ciepła od Słońca, ale nadal ?zamieszkują? region, który astronomowie uważają za nasze kosmiczne sąsiedztwo. Ta kolekcja przedstawia jedne z najzimniejszych znanych przykładów tych obiektów, które mają rozmiary między planetami i gwiazdami.

Członkowie społeczności amatorskiej pomogli w tych odkryciach, korzystając z Backyard Worlds: Planet 9, projektu naukowców amatorów finansowanego przez NASA, który jest wynikiem współpracy wolontariuszy i zawodowych naukowców. Backyard Worlds obejmuje dane z satelity NEOWISE wraz z obserwacjami całego nieba zebranymi w latach 2010-2011 pod jego poprzednią nazwą WISE. W analizie uwzględniono również dane z emerytowanego teleskopu Spitzer oraz obiektów NOIRLab.

?Ogromne, współczesne zbiory danych mogą odblokować przełomowe odkrycia i ekscytujące jest to, że jako pierwsi mogli je dostrzec naukowcy amatorzy. Te odkrycia Backyard Worlds pokazują, że członkowie tej społeczności mogą odegrać ważną rolę w przekształceniu naukowego rozumienia sąsiedztwa naszego Słońca? ? powiedział Aaron Meisner, asystent naukowca w laboratorium NSF NOIRLab i główny autor badania opisującego brązowe karły.

Dlaczego brązowe karły są tak ważne
Brązowe karły nie są wystarczająco masywne, aby spalać paliwo w swoich jadrach, tak jak gwiazdy, ale wciąż są wielokrotnie cięższe od planet. Pomimo swojej nazwy brązowe karły faktycznie wydają się być purpurowe lub pomarańczowo-czerwone dla ludzkiego oka, gdyby oglądać je z bliska. Podczas gdy brązowe karły mogą być bardzo gorące ? nawet tysiące stopni Celsjusza ? wiele z nowo odkrytych jest zimniejszych niż temperatura wrzenia wody. Niektóre nawet zbliżają się do temperatury Ziemi i są wystarczająco chłodne, aby gromadzić wodne chmury.

Brązowe karły o niskich temperaturach mają również małą średnicę i dlatego są słabo widoczne w świetle widzialnym. Mimo to wydzielają ciepło w postaci światła podczerwonego, które jest niewidoczne dla ludzkiego oka, ale wykrywalne przez teleskopy, takie jak NEOWISE i Spitzer. W przypadku zimnych brązowych karłów, takich jak te w tym badaniu, sygnał w podczerwieni jest również słaby, więc im bliżej naszego Układu Słonecznego się znajdują tym są łatwiejsze do znalezienia.

Odkrywanie i charakteryzowanie obiektów astronomicznych w pobliżu Słońca ma fundamentalne znaczenie dla zrozumienia naszego miejsca we Wszechświecie i jego historii. Dzięki swoim stosunkowo niskim temperaturom te nowo odkryte brązowe karły stanowią od dawna poszukiwane brakujące ogniwo w populacji brązowych karłów.

W 2014 roku naukowcy, korzystając z danych z misji WISE, odkryli najzimniejszego znanego brązowego karła, zwanego WISE 0855. Jego temperatura wynosi minus 23oC. Żaden inny brązowy karzeł nie zbliżył się do tak niskiej temperatury. Niektórzy badacze zastanawiali się, czy 0855 nie jest w rzeczywistości zbuntowaną egzoplanetą ? planetą, która powstała w układzie gwiezdnym, ale została wyrzucona ze swojej orbity. Ten nowy zestaw brązowych karłów, wraz z niedawno odkrytymi przy użyciu NEOWISE i Spitzera, stawia 0855 w kontekście.

Ponieważ te same procesy fizyczne mogą tworzyć zarówno planety jak i brązowe karły, nowe odkrycia dają perspektywy badań światów poza naszym Układem Słonecznym.

To badanie jest dowodem na to, że słoneczne sąsiedztwo jest wciąż niezbadanym terytorium, a naukowcy amatorzy są doskonałymi astronomicznymi kartografami. Mapowanie najzimniejszych brązowych karłów do najniższych mas daje nam kluczowe spojrzenie w proces formowania się gwiazd o niskiej masie, dostarczając jednocześnie listę celów do szczegółowych badań odpowiedników Jowisza.

Jak współpracowali zawodowi astronomowie z naukowcami amatorami
Aby pomóc w znalezieniu najzimniejszych, najbliższych sąsiadów naszego Słońca, zawodowi astronomowie z projektu Backyard Worlds zwrócili się do ogólnoświatowej sieci ponad 100 000 naukowców amatorów. Wolontariusze pilnie badali biliony pikseli obrazów z teleskopu, aby zidentyfikować subtelne ruchy brązowych karłów. Pomimo możliwości uczenia maszynowego i superkomputerów, nic nie zastąpi ludzkiego oka, jeżeli chodzi o przeglądanie obrazów z teleskopu pod kątem poruszających się obiektów. W przypadku tej nowej grupy brązowych karłów, 20 naukowców amatorów z 10 różnych krajów jest wymienionych jako współautorzy badania.

Wolontariusze Backyard Worlds badają przede wszystkim mapy nieba utworzone na podstawie obserwacji WISE i NEOWISE. Następnie uczestnicy przeszukują dodatkowe zbiory danych archiwalnych, takie jak te z 4-metrowego teleskopu Nicholas U. Mayall w Krajowym Obserwatorium Kitt Peak i 4-metrowego Teleskopu Víctora M. Blanco w Cerro Tololo Inter-American Observatory, programy NSF NOIRLab. Spitzer, który przeszedł na emeryturę w styczniu 2020 roku, dostarczył kluczowych szacunków dotyczących temperatury brązowego karła. Wyniki zostaną opublikowane w The Astrophysical Journal.

Wolontariusze Backyard Worlds odkryli już ponad 1500 zimnych światów w pobliżu Słońca. Nowe odkrycie 95 brązowych karłów jest największą opublikowaną próbką tych obiektów, jaką kiedykolwiek odkryto w ramach amatorskiego projektu naukowego.

Podejście projektu Backyard Worlds ? poszukiwanie rzadkich obiektów w dużych zbiorach danych ? jest również jednym z celów Obserwatorium Very C. Rubin, które jest obecnie budowane na Cerro Pachón na pustyni Atacama w Chile. Obserwatorium Rubin będzie wykonywać zdjęcia całego południowego nieba co trzy noce przez 10 lat, dostarczając ogromnej ilości danych, które dostarczą nowych sposobów prowadzenia badań astrofizycznych.

Nowe odkrycia Backyard Worlds podkreślają również pionierskie dziedzictwo Spitzera polegające na ujawnieniu najzimniejszych sąsiadów Słońca. Przyszły Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba również będzie potężnym narzędziem do badania brązowych karłów, aby uzyskać więcej informacji na temat tych tajemniczych obiektów i tego, co mogą one ujawnić na temat formowania się planet i ich atmosfer.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
JPL

Urania
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2020/08/naukowcy-amatorzy-odkryli-dziesiatki.html

 

Naukowcy amatorzy odkryli dziesiątki nowych kosmicznych sąsiadów w danych z NASA.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Śladami Messiera: M65
2020-08-19. Anna Wizerkaniuk
O obiekcie:
Galaktyka spiralna znana jako M65 to jedna z trzech galaktyk, obok M66 i NGC 3628, tworzących tryplet w gwiazdozbiorze Lwa. Wszystkie te galaktyki pozostają ze sobą w interakcji. Jednak na M65 oddziaływanie od dwóch pozostałych wpłynęło najmniej.
Galaktyka M65 posiada ciasno nawinięte spiralne ramiona, które otaczają jasne centrum. W 2013 roku wybuchła w niej supernowa, której jasność była zbliżona do jasności całej galaktyki.
M65 wraz z M66 została odkryta przez Charlesa Messiera 1 marca 1780 r. Francuz opisał ją jako bardzo słabą mgławicę, która nie zawiera żadnych gwiazd.
Podstawowe informacje:
?    Typ obiektu: galaktyka spiralna
?    Numer w katalogu NGC: 3623
?    Jasność: 10,1m
?    Gwiazdozbiór: Lew
?    Deklinacja: 13o 05? 32?
?    Rektascensja: 11h 18m 55,9s
?    Rozmiar kątowy: 9,8? x 2,9?
Jak obserwować:
Ze względu na jej jasność, galaktykę M65 można dostrzec już przy użyciu lornetki, ale obraz będzie podobny do tego, co widział Messier. Aby zobaczyć strukturę galaktyki, należy skorzystać z teleskopu. Galaktykę można odnaleźć kierując się od gwiazdy Chertan w Lwie ? ?, do gwiazdy podwójnej ? Leo. M65 leży mniej więcej w połowie odległości między tymi gwiazdami. Najlepszym okresem na obserwacje tej galaktyki jest wiosna.
Zdjęcie w tle: ESA/Hubble & NASA

Zdjęcie galaktyki spiralnej M65 wykonane przez Kosmiczny Teleskop Hubble?a. ESA/Hubble & NASA

Tryplet Lwa ? galaktyki M65 (prawa górna), M66 (prawa dolna) oraz NGC 3628 (po lewej).
ESO/INAF-VST/OmegaCAM. Acknowledgement: OmegaCen/Astro-WISE/Kapteyn Institute

Zbliżenie na galaktykę M65.
ESO/INAF-VST/OmegaCAM. Acknowledgement: OmegaCen/Astro-WISE/Kapteyn Institute, Edit:Anna Wizerkaniuk

IAU and Sky & Telescope magazine (Roger Sinnott & Rick Fienberg)

Źródła:
Messier 65 through the years, NASA: Messier 65, Messier Objects
https://news.astronet.pl/index.php/2020/08/19/sladami-messiera-m65/

 

 

 

 

 

 

Śladami Messiera M65.3.jpg

Śladami Messiera M65.4.jpg

Śladami Messiera M65.2.jpg

Śladami Messiera M65.jpg

Śladami Messiera M65.5.jpg

Edytowane przez Paweł Baran
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Zobacz, jak SpaceX łapie w locie osłonę ładunku wartą 3 miliony dolarów [FILM]
2020-08-20.
Elon Musk pochwalił się na swoim profilu na Twitterze fajnym materiałem filmowym, na którym możemy zobaczyć spektakularnie wyglądający moment złapania w sieci osłony ładunku z rakiety Falcon 9.
Start misji Starlink-11 nastąpił 18 sierpnia z platformy startowej SLC-40, znajdującej się na przylądku Canaveral. Co ciekawe, pierwszy stopień rakiety Falcon-9 wcześniej brał udział w aż 6 misjach. W trakcie najnowszej, na orbitę zostało wyniesionych 58 satelitów konstelacji Starlink oraz 3 satelity SkySat. Należą one do firmy Planet Labs, a ich celem będzie wykonywanie obrazów satelitarnych powierzchni Ziemi z rozdzielczością do 50 centymetrów.
Odzyskiwanie tych elementów rakiet pozwala SpaceX jeszcze bardziej obniżyć koszty misji kosmicznych. Wydawałoby się, że owiewki to tanie konstrukcje, a jednak produkcja dwóch sztuk to koszt ok. 5-6 milionów dolarów. Stożek ochronny rakiet ma długość 13 metrów, a jego średnica wynosi 5 metrów. Do tej pory były one odrzucane tuż przed odłączeniem ładunku w przestrzeni kosmicznej i swobodnie spadały do wód Atlantyku i Pacyfiku.
Problem w tym, że zanurzone w słonej morskiej wodzie nie nadają się do ponownego wykorzystania. SpaceX kilka lat temu kupiło duży statek, który następnie zmodyfikowano, właśnie z myślą o łapaniu owiewek. Na pokładzie Mr Tree (wcześniej Mr Steven) zainstalowano duże i szerokie ramiona, a pomiędzy nimi znalazła się wytrzymała siatka. Ma ona powierzchnię aż 3700 metrów kwadratowych, a jej zadaniem jest wyłapywanie lądujących na spadochronach osłon.
Za pomocą statku Mr Tree udało się złapać jedną z owiewek. Co prawda nie jest pewne, którą - pasywną czy aktywną, ale ważne, że się udało odzyskać 3 miliony dolarów. Pierwszy raz Mr Steven, całkiem przypadkowo, pomyślnie wykonał ten manewr w styczniu 2019 roku. Jest szansa, że teraz w końcu stanie się to rutyną.
Źródło: GeekWeek.pl/SpaceX/Twitter/Elon Musk / Fot. SpaceX/Twitter/Elon Musk
SpaceX Starlink 11 fairing catching by Ms Tree autopilot droneship
https://www.youtube.com/watch?time_continue=15&v=ni5xaFTw7To&feature=emb_logo

https://www.geekweek.pl/news/2020-08-20/zobacz-jak-spacex-lapie-w-locie-oslone-ladunku-warta-3-miliony-dolarow-film/

 

Zobacz, jak SpaceX łapie w locie osłonę ładunku wartą 3 miliony dolarów [FILM].jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Magnetyczna anomalia południowoatlantycka zaczęła się przemieszczać i powiększać
Autor: John Moll (2020-08-20)
Naukowcy z NASA przyglądają się nietypowym zmianom, jakie zachodzą w anomalii magnetycznej w południowej części Oceanu Atlantyckiego. Jak wynika z najnowszych badań, anomalia wyraźnie powiększa się, a tamtejsze pole magnetyczne słabnie. Co więcej, obserwacje wskazują na postępujące rozszczepianie się anomalii na dwa niezależne ośrodki.
Pole magnetyczne to naturalna tarcza Ziemi, która chroni przed promieniowaniem kosmicznym i wiatrem słonecznym. Dzięki niej, nasza planeta posiada bieguny magnetyczne. Jednak ogromnych rozmiarów anomalia magnetyczna, obecna na Oceanie Atlantyckim, pozwala tym cząstkom zbliżyć się do powierzchni Ziemi bardziej niż zwykle. Zjawisko to może uszkodzić komputery pokładowe i zakłócić gromadzenie danych przez satelity, które przemieszczają się przez ten region. Jest to główny, lecz nie jedyny powód, dla którego naukowcy z NASA śledzą zachowanie anomalii.
 
Dlatego najnowsze dane, mówiące o nietypowych zmianach, zachodzących w magnetycznej anomalii południowoatlantyckiej, zaczęły niepokoić. Anomalia powoli rozszerza się w kierunku północno-zachodnim, a region o minimalnym natężeniu pola magnetycznego rozdziela się na dwa ośrodki. Naukowcy z NASA próbują zrozumieć, co powoduje te zmiany i jak mogą one wpłynąć na misje satelitarne.
Nad anomalią południowoatlantycką przelatują nie tylko satelity, ale też Międzynarodowa Stacja Kosmiczna, która dobrze chroni przebywających tam astronautów. Jednak instrumenty pokładowe są bardziej wrażliwe na wyższe poziomy promieniowania i średnio raz na miesiąc ich praca jest zakłócana.
 
Zrozumienie, jak powstała anomalia południowoatlantycka i co ją podtrzymuje, poszerzy naszą wiedzę na temat procesów zachodzących we wnętrzu Ziemi. Naukowcy będą mogli lepiej chronić satelity przed ich uszkodzeniem, ale też poznać ewentualny wpływ anomalii na proces przebiegunowania i życie na Ziemi.
NASA Explores Earth's Magnetic 'Dent'
https://www.youtube.com/watch?v=qpdQcw_52iM&feature=emb_logo

https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/magnetyczna-anomalia-poludniowoatlantycka-zaczela-sie-przemieszczac-i-powiekszac

 

 

 

Magnetyczna anomalia południowoatlantycka zaczęła się przemieszczać i powiększać.jpg

Magnetyczna anomalia południowoatlantycka zaczęła się przemieszczać i powiększać2.jpg

Edytowane przez Paweł Baran
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Pentagon tworzy jednostkę do badań przypadków UFO

2020-08-20

Amerykański Pentagon utworzył jednostkę UAPTF do badania niezidentyfikowanych obiektów latających.

Amerykański Departament Obrony oficjalnie utworzył jednostkę Unintendified Aerial Phenomena Task Force, która ma zająć się badaniem niezidentyfikowanych obiektów latających, czyli po prostu UFO. To jednocześnie pierwszy tego typu program w Stanach Zjednoczonych, który będzie skupiał się na samym UFO oraz bezzałogowych sprzętach latających po niebie.

 Nazwa jednostki wskazuje też na to, iż oprócz UFO, Amerykanie będą zajmowali się praktycznie wszystkimi niezidentyfikowanymi jednostkami poruszającym się po niebie - nad krajem i nie tylko. UAPTF będzie miał za zadanie rozpoznać, skatalogować oraz badać zjawiska, które mogą potencjalnie zaszkodzić bezpieczeństwu narodowemu USA.

 
To solidne posunięcie strategiczne. Zarówno Rosja, jak i Chiny rozwijają mocno "niewidoczne" drony, które są w stanie pozostać niewykryte przez radary, jednocześnie zbierając informacje.
Amerykanie już wcześniej potwierdzali, iż zaobserwowali u siebie zjawiska i pojazdy, których nie byli w stanie zidentyfikować.


Źródło: INTERIA

Amerykanie tworzą nową jednostkę wojskową /123RF/PICSEL


https://nt.interia.pl/technauka/news-pentagon-tworzy-jednostke-do-badan-przypadkow-ufo,nId,4677151

 

Pentagon tworzy jednostkę do badań przypadków UFO.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Skok na 300 metrów rakiety LinkSpace
2020-08-20. Krzysztof Kanawka
Chińska firma LinkSpace wykonała ?skok? swojej rakiety na wysokość 300 metrów. Jest to ważny krok ku opracowaniu odzyskiwalnej rakiety tej firmy.
W ostatnich latach można zauważyć zwiększony udział chińskich firm w rozwoju rakiet nośnych. Spółki takie jak OneSpace czy LinkSpace, Landspace wykonały już pierwsze loty testowe, i wszystko wskazuje na to, ze będą oferować usługi wynoszące na rynku małych satelitów po konkurencyjnych cenach. Można się spodziewać, że chińskie komercyjne rakiety nośne zdobędą dużą część globalnego usług wynoszenia satelitów.
Dziesiątego sierpnia chińska firma LinkSpace wykonała test swojej rakiety. Test wykonano z Mangai w prowincji Qinghai. Test trwał około 50 sekund i rakieta osiągnęła maksymalny pułap 300 metrów.
Ten test nieco przypomina testy rakiet Grasshopper firmy SpaceX. Te testy otworzyły drogę do odzyskiwania rakiet Falcon 9, które dziś regularnie są wykonywane przez firmę SpaceX. Ponadto, firma SpaceX obecnie wykonuje pierwsze ?podskoki? prototypów rakiety Starship.
LinkSpace successfully launches a reusable rocket to a new height
Test rakiety LinkSpace ? 10.08.2020 / Credits ? LinkSpace
https://www.youtube.com/watch?v=CXiKIY8Btyg&feature=emb_logo

Grasshopper 744m Test | Single Camera (Hexacopter)
Test rakiety Grasshopper firmy SpaceX ? 7 października 2013 /
https://www.youtube.com/watch?v=9ZDkItO-0a4&feature=emb_logo
https://kosmonauta.net/2020/08/skok-na-300-metrow-rakiety-linkspace/

 

Skok na 300 metrów rakiety LinkSpace.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wkrótce ostatnie testy instrumentów opracowanych przez polską firmę; w 2022 polecą w kierunku Jowisza
2020-08-20.
Wysięgniki stworzone na potrzeby misji JUICE, jednej z dwóch największych misji realizowanych przez Europejską Agencję Kosmiczną, trafią za kilka dni do Niemiec, gdzie przejdą ostatnie testy magnetyczne ? poinformowała w czwartek Astronika, polska firma, która je wytworzyła.
JUpiter ICy moons Explorer (JUICE) to pierwsza duża misja Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA), realizowana w ramach programu Cosmic Vision (Kosmiczna Wizja) na lata 2015-2025; jej łączny koszt sięga niemal 900 mln euro. Sonda będzie badała atmosferę największej planety Układu Słonecznego - Jowisza oraz jego księżyców: Europy, Kallisto i Ganimedesa.
Sonda misji JUICE będzie wyposażona w różne instrumenty badawcze. Polska firma Astronika przygotowuje m.in. wysięgniki, na których końcach zamontowane będą sondy do pomiarów plazmy (Langmuir Probe ? Plasma Wave Instrument - LP-PWI). W czwartek, w komunikacie prasowym przesłanym PAP Astronika poinformowała, że wykonane przez nią instrumenty zostaną w najbliższych dniach przetransportowane do Niemiec, gdzie przejdą ostatnie testy magnetyczne.
Wcześniej instrumenty stworzone przez Astronikę przeszły szereg innych testów. Po ostatnich próbach w Niemczech zostaną przetransportowane do siedziby głównego integratora satelity ? Airbus Defence and Space w niemieckim Friedrichshafen, gdzie pod koniec 2020 zostaną na stałe przyłączone do satelity badawczego, który w 2022 roku wyleci w kierunku Jowisza.
"Głównym zadaniem wysięgników będzie rozłożenie się na odległość 3 metrów od satelity badawczego i ustawienie czujników dokładnie pod kątem 135 st., aby umożliwić im badanie plazmy znajdującej się w magnetosferze Jowisza" - czytamy w informacji przesłanej PAP.
Jak twierdzi Łukasz Wiśniewski, członek zarządu Astroniki i manager projektu, stworzenie instrumentów wymagało od zespołu projektowego nieszablonowego podejścia i opracowania innowacji mających sprostać kosmicznym wyzwaniom.
"Stworzone na potrzeby misji JUICE urządzenia są niezwykle lekkie, ważą poniżej 1,3 kilograma. Musiały zostać zaprojektowane w taki sposób, żeby wytrzymać duże obciążenia, którym zostaną poddane, a także, aby podczas otwierania nie zniszczyły same siebie" ? mówi Wiśniewski cytowany w komunikacie. Dodał, że wysięgniki są wytrzymałe na ekstremalne temperatury. W czasie swojej podróży urządzenia stworzone przez polską firmę będą musiały wytrzymać zarówno temperaturę około 200 st. C w okolicach Wenus, jak i nawet -200 st. C, kiedy sonda znajdzie się w cieniu Jowisza.
Jak wynika z informacji przesłanej PAP, polscy inżynierowie stworzyli pięć egzemplarzy lotnych instrumentów LP-PWI. Cztery z nich zostaną finalnie przyłączone do satelity i wyruszą w podróż w kosmos, a jeden służy jako egzemplarz zapasowy. "Urządzenia zostały od początku zaprojektowane i wyprodukowane przez Polaków z wykorzystaniem szeregu innowacyjnych technologii" - podkreślono.
Jak informuje Astronika, oprócz urządzeń LP-PWI firma opracowała na potrzeby misji JUICE także drugi rodzaj mechanizmu - system anten pod nazwą RWI ? Radio Wave Instrument. Mechanizm ten obecnie znajduje się w fazie testów, jednak docelowo również stanie się częścią sondy badawczej JUICE. Obydwa urządzenia zostały stworzone jako część projektów realizowanych we współpracy z Instytutem Fizyki Plazmy w Uppsali, Centrum Badań Kosmicznych Polskiej Akademii Nauk oraz japońskim Tohoko University.
Start misji JUICE zaplanowany jest na połowę 2022 roku. Termin jest sztywno ustalony ze względu na korzystne, wzajemne ułożenie w tym czasie Ziemi, Wenus i Marsa. Sonda będzie bowiem korzystała z asyst grawitacyjnych tych planet. Po przebyciu 600 milionów kilometrów, próbnik znajdzie się na orbicie Jowisza w 2029 r., gdzie będzie prowadzić obserwacje przez co najmniej trzy lata.(PAP)
autor: Szymon Zdziebłowski
szz/ ekr/
Fot. Fotolia
https://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news%2C83532%2Cwkrotce-ostatnie-testy-instrumentow-opracowanych-przez-polska-firme-w-2022

Wkrótce ostatnie testy instrumentów opracowanych przez polską firmę; w 2022 polecą w kierunku Jowisza.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Udany manewr korekty trajektorii łazika Perseverance
2020-08-20.
Łazik Perseverance cały i zdrowy przelatuje przez przestrzeń międzyplanetarną między Ziemią i Marsem w specjalnej kapsule i z przymocowanym statkiem podróżnym zapewniającym energię elektryczną i napęd. Zespół misji wykonał już pierwsze testy systemów oraz pierwszy manewr korekcji trajektorii.
7 sierpnia załoga naziemna misji łazika Perseverance sprawdziła działanie marsjańskiego drona Ingenuity, który jest podczepiony pod pojazd. Dron został uruchomiony, a jego baterie naładowane przez system zasilania statku podróżnego, w którym łazik leci na Marsa.
Podczas 8-godzinnego testu naładowano baterie litowo-jonowe drona do stanu 35% - optymalnego dla zdrowia akumulatorów podczas podróży międzyplanetarnej.
Dron Ingenuity to pierwsze takie urządzenie wysłane poza Ziemię. Dwuwirnikowy helikopter ma zostać wypuszczony przez łazik po wylądowaniu i potem w ciągu miesiąca ma przeprowadzić próbne loty nad Czerwoną Planetą. Pojazd jest demonstratorem technologii i ma pokazać, że możliwy jest taki sposób eksploracji Marsa.
14 sierpnia statek podróżny wykonał pierwszy planowany manewr korekty trajektorii TCM-1 (Trajectory Correction Maneuver). Napęd pracował prawidłowo i Perseverance jest po tej operacji skierowany dokładniej w miejsce planowanego lądowania w lutym 2021 r. w kraterze Jezero.
Kolejny manewr korekcji trajektorii TCM-2 jest planowany na 28 września. Do czasu lądowania 18 lutego 2021 r. może być wykonanych jeszcze 5 korekcji trajektorii.
Amerykański łazik Perseverance to następca łazika Curiosity, który działa na powierzchni Czerwonej Planety od 2012 roku. Pojazd został wysłany w kierunku Czerwonej Planety na rakiecie Atlas V 30 lipca 2020 r. Łazik bazuje na konstrukcji swojego poprzednika, ale ma udoskonalony system jezdny i nowe ładunki naukowe do szukania potencjalnych oznak dawnego życia na planecie oraz testowania technologii dla przyszłych misji załogowych.
 
 
Więcej o misji łazika Perseverance
 
 
Na podstawie: NASA
Opracował: Rafał Grabiański
 
Więcej informacji:
?    informacja prasowa NASA o ładowaniu drona Ingenuity w drodze na Marsa
 
 
Na zdjęciu: Helikopter Ingenuity po wypuszczeniu na powierzchni Marsa - wizja artystyczna. Źródło: NASA/JPL-Caltech.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/peseverance-przelot

Udany manewr korekty trajektorii łazika Perseverance.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Nowe narzędzie pomaga interpretować przyszłe poszukiwania życia na egzoplanetach
2020-08-20.
Jednym ze sposobów ustalenia, czy na innej planecie istnieje życie, jest poszukiwanie biosygnatur w świetle rozpraszanym poza jej atmosferą. Naukowcy z EPFL i Uniwersytetu Rzymskiego Tor Vergata opracowali oryginalny model, który interpretuje wyniki tej analizy.
Czy istnieje życie na odległej planecie? Jednym ze sposobów, w jaki astronomowie próbują się o tym dowiedzieć, jest analiza światła rozproszonego w atmosferze planety. Część tego światła, pochodzącego od gwiazdy, wokół której planeta krąży, wchodzi w interakcję z atmosferą i dostarcza ważnych wskazówek dotyczących zawartości w niej gazów. Jeżeli wykryte zostaną gazy takie jak tlen, metan lub ozon, może to wskazywać na obecność żywych organizmów. Gazy te znane są jako biosygnatury. Zespół naukowców z EPFL i Uniwersytetu Tor Vergata w Rzymie opracował model statystyczny, który może pomóc astronomom w interpretacji wyników poszukiwań tych ?oznak życia?.

Od czasu odkrycia pierwszej egzoplanety ? planety krążącej wokół gwiazdy innej niż Słońce ? 25 lat temu, zidentyfikowano ponad 4300 kolejnych. Lista wciąż się powiększa: co dwa lub trzy dni odkrywana jest nowa. Około 200 z dotychczas znalezionych egzoplanet składa się głównie ze skał, tak jak Ziemia. Chociaż nie jest to jedyny wymóg, aby planeta mogła gościć życie ? mus również posiadać wodę w stanie ciekłym i znajdować się w pewnej odległości od swojego słońca ? jest to jedno z kryteriów, które astronomowie wykorzystują skupiając się na swoich poszukiwaniach.

W nadchodzących latach wykorzystanie spektroskopii gazu do wykrywania biosygnatur w atmosferach planet będzie stawało się coraz ważniejszym elementem astronomii. Wiele programów badawczych w tej dziedzinie jest już w toku, jak na przykład satelita CHEOPS do polowania na egzoplanety, który na orbicie jest od grudnia 2019 roku.

Chociaż poczyniono znaczne postępy w wykrywaniu egzoplanetarnych sygnatur biologicznych, pozostaje kilka znaków zapytania. Jakie są implikacje tego rodzaju badań? Jak powinniśmy interpretować wyniki? A jeżeli na planecie zostanie wykryta tylko jedna biosygnatura? A co, jeżeli nie zostaną wykryte żadne biosygnatury ? jakie wnioski powinniśmy wyciągnąć? Na tego rodzaju pytania postanowili odpowiedzieć naukowcy z EPFL-Tor Vergata, przedstawiając swój nowy model.

Tradycyjnie astronomowie szukali życia na innych planetach bazując na tym, co wiemy o życiu i ewolucji biologicznej na Ziemi. Jednak dzięki nowej metodzie naukowcy zaczęli od niewiadomego: ile innych planet w naszej galaktyce posiada jakąkolwiek formę życia? Ich model obejmuje takie czynniki, jak szacunkowa liczba innych gwiazd podobnych do Słońca w Galaktyce oraz liczba planet typu ziemskiego, które mogą krążyć na orbicie w nadającej się do zamieszkania odległości od tych gwiazd. Model wykorzystuje statystyki bayesowskie ? szczególnie dobrze dopasowane do próbek małych rozmiarów ? do obliczenia prawdopodobieństwa życia w naszej galaktyce na podstawie liczby wykrytych biosygnatur: jednej, kilku lub żadnej.

Biorąc pod uwagę niewielką liczbę planet, które prawdopodobnie zostaną zbadane w najbliższej przyszłości, i zakładając, że życie powstanie niezależnie na dowolnej planecie, badanie EPFL-Tor Vergata wykazało, że jeżeli wykryje się choćby jedną biosygnaturę, możemy stwierdzić, że prawdopodobieństwo, że w Galaktyce jest ponad 100 000 zamieszkałych planet, przekracza 95% - to więcej niż liczba pulsarów, które są obiektami powstającymi, gdy masywna gwiazda wybucha pod koniec swojego życia. Z drugiej strony, jeżeli nie zostaną wykryte żadne sygnatury biologiczne, nie możemy koniecznie wywnioskować, że inne formy życia nie istnieją gdzie indziej w Drodze Mlecznej.

Naukowcy przyjrzeli się również teorii panspermii, która stwierdza, że zamiast pojawić się niezależnie na danej planecie, formy życia mogą być przenoszone z innej planety ? na przykład poprzez materię organiczną lub mikroskopijne organizmy przenoszone na kometach lub rozprzestrzeniać się między sąsiednimi planetami. Oznacza to, że prawdopodobieństwo życia na planecie zależy również od tego, jak daleko znajduje się ona od innych planet i jak łatwo różne formy życia ? których cechy fizyczne mogą bardzo różnić się od tych, które znamy ? są w stanie oprzeć się ekstremalnym warunkom kosmicznym, podróżować i dostać się na inne planety. Uwzględnienie panspermii zmienia przewidywalną liczbę zamieszkałych planet w innych częściach Galaktyki.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
EPFL

Urania
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2020/08/nowe-narzedzie-pomaga-interpretowac.html

 

Nowe narzędzie pomaga interpretować przyszłe poszukiwania życia na egzoplanetach.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Zakończenie akcji letniej Klubu Astronomicznego Almukantarat
2020-08-20. Paweł Sieczak
25 lipca 2020 roku oficjalnie rozpoczął się obóz astronomiczny dla absolwentów szkół podstawowych w Załęczu Wielkim. Przez wyjątkową sytuację w Polsce i na świecie w związku z pandemią ?Nadwarciański Gród? został specjalnie przygotowany do przyjmowania gości, dzięki czemu po raz kolejny miłośnicy astronomii związani z Klubem Astronomicznym Almukantarat mają szansę wprowadzić w tym miejscu nowe pokolenie w życie Almukantaratu.
Uczestnicy mieli okazję skorzystać z kursu astronomii od podstaw. W trakcie obozu wraz z nowymi zagadnieniami związanymi z astronomią poznawali oni zjawiska fizyczne rządzące wszechświatem oraz zdobywali narzędzia do ich matematycznego opisu. Wykłady i ćwiczenia były prowadzone przez studentów najlepszych uczelni w Polsce i za granicą. Po zachodzie słońca gwarno było jeszcze długo, gdyż wykorzystując bogatą ofertę teleskopów należących do Klubu, uczestnicy mieli wyjątkową okazję samodzielnie dokonywać obserwacji nocnego nieba, a także wykonać własną astrofotografię.
Na obozie było również wiele okazji do zrobienia czegoś samodzielnie, gdyż przez trzy dni prowadzone były zajęcia w trybie warsztatowym. W sobotę 1 sierpnia zaplanowane były doświadczenia fizyczne, w których czasie uczestnicy mogli m.in. zmierzyć przyspieszenie grawitacyjne Ziemi czy też wyznaczyć długość ogniskowej okularów. Następnego dnia w ramach ?Project Sunday? była okazja do zbudowania spektroskopów, solarygrafów czy też zegarów słonecznych, a także pomiaru wysokości Słońca na trzy odrębne sposoby. Pod koniec obozu uczestnicy naśladowali prawdziwych inżynierów i skonstruowali rakiety na wodę i sprężone powietrze, a także budowali proste obwody elektryczne.
Almukantarat to nie tylko obozy i nauka, ale także ludzie i dobrzy znajomi. W ciągu dnia było wiele okazji na relaks dzięki grom i zabawom organizowanym przez kadrę. Uczestnicy mieli okazję śpiewać, grać w gry planszowe i psychologiczne, a także na dwie gry terenowe. W jednej trafili do Krainy Czarów, gdzie musieli pomóc Alicji opuścić to miejsce, a w drugiej dzięki wielkiej uprzejmości Hufca ZHP Sieradz z pomocą anten zmienić się w poszukiwaczy meteorytów ? rozłożonych po lesie nadajników. W sobotę po warsztatach fizycznych była okazja do odwiedzenia Źródła Objawienia w czasie wycieczki rowerowej.
Obóz zakończył się w sobotę 8 sierpnia tradycyjnym ogniskiem pożegnalnym na Włodku. Miało tam miejsce tradycyjne wręczenie nagród za różne osiągnięcia w czasie obozu, a także tradycyjne pasowanie na weteranów obozów astronomicznych. Również tej nocy pięć osób złożyło wniosek o zostanie członkiem Klubu Astronomicznego Almukantarat.

Oficjalne rozpoczęcie obozu przy ognisku. Paweł Szewczyk

Zajęcia merytoryczne prowadzone były, w miarę możliwości, na świeżym powietrzu. Dominik Sulik

Pomiar ogniskowej soczewki. Dominik Sulik

Warsztaty z konstrukcji solarygrafów ? urządzeń do fotografowania ścieżki Słońca na niebie.
Dominik Sulik

Spektroskop, urządzenie do rozszczepiania światła na długości bazowe. Jak widać oprócz spełniania swojej funkcji może on też dobrze wyglądać. Dominik Sulik

Pomiar wysokości Słońca na Niebie z wykorzystaniem gnomonu, lusterka z wiaderkiem lub Laski Jakuba. Dominik Sulik

Moment startu. W czasie warsztatów można było zobaczyć rakiety latające nawet na kilkadziesiąt metrów. Dominik Sulik

Dominik Sulik
Dominik Sulik
Paweł Szew
https://news.astronet.pl/index.php/2020/08/20/zakonczenie-akcji-letniej-klubu-astronomicznego-almukantarat/

 

Zakończenie akcji letniej Klubu Astronomicznego Almukantarat.jpg

Zakończenie akcji letniej Klubu Astronomicznego Almukantarat2.jpg

Zakończenie akcji letniej Klubu Astronomicznego Almukantarat3.jpg

Zakończenie akcji letniej Klubu Astronomicznego Almukantarat4.jpg

Zakończenie akcji letniej Klubu Astronomicznego Almukantarat5.jpg

Zakończenie akcji letniej Klubu Astronomicznego Almukantarat6.jpg

Zakończenie akcji letniej Klubu Astronomicznego Almukantarat7.jpg

Zakończenie akcji letniej Klubu Astronomicznego Almukantarat8.jpg

Zakończenie akcji letniej Klubu Astronomicznego Almukantarat9.jpg

Zakończenie akcji letniej Klubu Astronomicznego Almukantarat10.jpg

Zakończenie akcji letniej Klubu Astronomicznego Almukantarat11.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Eksplozje gwiazd mogły wpływać na masowe wymierania na Ziemi
2020-08-20.ES.MNIE
Promienie kosmiczne z eksplodujących gwiazd supernowych mogły przyczynić się do co najmniej jednego masowego wymierania na Ziemi ? informują naukowcy na łamach tygodnika ?Proceedings of the National Academy of Sciences?.
Zabójcze promieniowanie kosmiczne, pochodzące z eksplodujących gwiazd supernowych, mogło przyczynić się do masowego wymierania na przełomie epok dewonu i karbonu, a niewykluczone, że miało związek również z innymi wymieraniami. Świadczą o tym analizy izotopowe skał sprzed 359 mln lat, czyli z przełomu dewonu i karbonu.

Jeśli taka rekonstrukcja wydarzeń jest prawdziwa ? oznacza to, że supernowa świeciła wówczas na niebie jaśniej, niż Księżyc w pełni.

Badania prowadzone były przez zespół fizyka i astronoma, Briana Fieldsa z University of Illinois w Urbana-Champaign (USA). Zespół wybrał okres przełomu dewonu i karbonu, ponieważ w skałach z tamtych czasów zachowały się liczne skamieniałe zarodniki roślin, które wyglądają na spalone promieniowaniem ultrafioletowym. Świadczy to o długotrwałym ubytku ochronnej warstwy ozonowej w atmosferze.
?Zaproponowaliśmy wyjaśnienie, które zakłada, że jedna lub więcej eksplozji supernowych, odległych o ok. 65 lat świetlnych od Ziemi, mogło być odpowiedzialnych za długotrwały ubytek warstwy ozonowej? ? opisuje Fields.

Jak dodaje, inne wyjaśnienia, takie jak wulkanizm, trudniej w tym wypadku dopasować ze względu na chronologię.
?Żeby zyskać właściwą perspektywę, trzeba przypomnieć, że obecnie najbliższa możliwa supernowa to gwiazda Betelgeza, która znajduje się w odległości ponad 600 lat świetlnych od Ziemi? ? opisuje członkini zespołu, Adrienne Ertel.

Zdaniem badaczy wymieranie z przełomu dewonu i karbonu przejawia się w trwającym 300 tys. lat zmniejszeniu się bioróżnorodności. Być może więc doszło to większej liczby eksplozji. Jest to możliwe, jako że masywne gwiazdy zwykle występują w klastrach ? w sąsiedztwie innych masywnych gwiazd. Wybuch jednej supernowej może doprowadzić do eksplozji kolejnej.
O wybuchu supernowej na przełomie dewonu i karbonu świadczyć może obecność izotopu plutonu 244 i samaru 146 w skałach i skamieniałościach. Żaden z nich nie występuje obecnie naturalnie na Ziemi.
źródło: PAP
Nowe odkrycie naukowców (fot. Shutterstock/Torychemistry)
https://www.tvp.info/49484414/eksplozje-gwiazd-mogly-wplywac-na-masowe-wymierania-na-ziemi-wieszwiecej

 

Eksplozje gwiazd mogły wpływać na masowe wymierania na Ziemi.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Odkryto najszybszą gwiazdę w Drodze Mlecznej
Autor: M@tis (2020-08-21)
W centrum Drogi Mlecznej odkryto gwiazdę, która bardzo blisko krąży wokół supermasywnej czarnej dziury Sagittarius A*. Jest to jedna z nielicznych gwiazd, której orbitę można dokładnie opisać jedynie za pomocą ogólnej teorii względności Einsteina. Jest to gwiazda o najmniejszej orbicie i jest najszybsza w naszej galaktyce.
Supermasywna czarna dziura Sagittarius A* posiada masę około 4 milionów Słońc. Najdokładniej zbadaną gwiazdą, orbitującą czarną dziurę, jest S2. Jest to jasny, niebieski olbrzym, który okrąża czarną dziurę co 16 lat. Dotychczas uważano, że to właśnie S2 jest gwiazdą położoną najbliżej czarnej dziury.
Jednak astrofizyk Florian Peissker z Uniwersytetu w Kolonii i jego zespół namierzył nową gwiazdę, która jak się okazało, jest znacznie bliżej supermasywnej czarnej dziury. Obiekt pod nazwą S62 posiada masę dwa razy większą od Słońca i potrzebuje 10 lat, aby okrążyć Sagittariusa A*.

Gwiazda S62 jest dość nietypowa. Wykonuje ruch spirograficzny i będąc najbliżej supermasywnej czarnej dziury osiąga prędkość 8% prędkości światła. Przy tej prędkości dochodzi do dylatacji czasu, gdzie jedna godzina na powierzchni gwiazdy S62 trwa około 100 minut ziemskich. Dylatacja czasu występuje przy każdej prędkości i zauważono ją po raz pierwszy na Merkurym, choć tam efekt jest ledwo zauważalny.
Jesienią 2022 roku, gwiazda S62 ponownie zbliży się do Sagittariusa A*, co pozwoli astronomom dokonać odpowiednich obserwacji i jeszcze dokładniej przetestować skutki teorii względności niż w przypadku gwiazdy S2. Będzie to również doskonała okazja, aby dokładniej ?przyjrzeć się? supermasywnej czarnej dziurze.

Źródło:
https://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/odkryto-najszybsza-gwiazde-w-drodze-mleczne?
Źródło: NASA

https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/odkryto-najszybsza-gwiazde-w-drodze-mlecznej

 

Odkryto najszybszą gwiazdę w Drodze Mlecznej.jpg

Odkryto najszybszą gwiazdę w Drodze Mlecznej2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Łowca egzoplanet TESS podsumowuje swoją główną misję i zapowiada dalszą eksplorację kosmosu
202-08-20. Redakcja AstroNETu
Artykuł napisała Natalia Kowalczyk.
Pierwsza misja Transiting Exoplanet Survey Satellite zakończyła się 4 lipca 2020 r., po dwóch latach prowadzenia obserwacji. Przedstawiciele NASA potwierdzili, że TESS w tym czasie odkrył 66 egzoplanet oraz blisko 2100 kandydatów, czekających na zweryfikowanie przez naukowców. To jednak nie koniec! Wiadomo, że TESS będzie kontynuował badanie nieba do września 2022 r.
?TESS dostarcza setki wysokiej jakości obserwacji zawierające cenne dane z szerokim zakresem tematów naukowych? ? wypowiada się Patricia Boyd, naukowiec z projektu TESS w Goddard Space Flight Center w Greenbelt w stanie Maryland. ?Na chwilę obecną misja TESS już odniosła sukces?.
TESS wystartował 18 kwietnia 2018 r. Po trzech miesiącach rozpoczął poszukiwanie obcych światów metodą ?tranzytu?, przez monitorowanie niewielkich spadków jasności gwiazd spowodowanych przechodzeniem orbitujących światów przez ich tarczę.
TESS wykorzystuje cztery kamery do badania sektorów nieba o wymiarach 24 na 96 stopni. Każdy sektor bada przez około miesiąc. Sonda spędziła pierwszy rok swojej głównej misji, badając sektory na południowym niebie. W drugim roku misji badała niebo północne. Jak podają przedstawiciele NASA, TESS podczas swojej misji zbadał 75% nieba. Etapy przedłużonej misji będą przebiegać w tej samej kolejności. Jednak w 2022 r. TESS będzie obserwował obszary wokół ekliptyki, Słońca i płaszczyzny orbity Ziemskiej.
Główna misja TESS dostarczyła wiele ekscytujących odkryć, m.in. egzoplanetę wielkości Ziemi ? TOI 700 d, krążącą w ekosferze gwiazdy, czyli w zakresie odległości, gdzie woda w stanie ciekłym mogłaby być stabilna na powierzchni świata. Mamy nadzieję, że po dokonanych ulepszeniach przez zespół TESS przedłużona misja będzie owocniejsza.
Wydatki z głównej misji TESS ograniczono do 200 mln dolarów, nie wliczając w to kosztów wystrzelenia (87 mln dolarów). Przedłużona misja nie doda wiele do całościowego rachunku.
Źródła:
Space.com: NASA's TESS exoplanet-hunting space telescope wraps up primary mission
Zdjęcie w tle: NASA
MIT

https://news.astronet.pl/index.php/2020/08/20/lowca-egzoplanet-tess-podsumowuje-swoja-glowna-misje-i-zapowiada-dalsza-eksploracje-kosmosu/

 

Łowca egzoplanet TESS podsumowuje swoją główną misję i zapowiada dalszą eksplorację kosmosu.jpg

Łowca egzoplanet TESS podsumowuje swoją główną misję i zapowiada dalszą eksplorację kosmosu2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Śladami Messiera: M66
2020-08-21. Paweł Sieczak
O obiekcie:
M66 jest galaktyką spiralną, która wraz z M65 i NGC 3628 tworzy Tryplet w Lwie, którego jest najjaśniejszą i najcięższą członkinią. Jej średnica jest równa 95 000 lat świetlnych, a znajduje się ledwie 200 000 lat świetlnych od swojej towarzyszki M65. To na nią najmocniejszy wpływ miały pozostałe obiekty z grupy, zwłaszcza NGC 3628, Galaktyka Hamburger, która minęła ją bardzo blisko około miliarda lat temu. Przez to zdarzenie, M66 posiada kilka ciekawych cech, takich jak: duża koncentracja materiału w centrum, asymetryczne ramiona spiralne, zdające się wychylać poza płaszczyznę obrotu. Brakuje jednej dużej chmury neutralnego wodoru, a przez to regiony pyłu mieszają się z obszarami gwiazdotwórczymi.
Od roku 1973 zaobserwowano w niej cztery supernowe: SN 1973R,  SN 1989B, SN 1997bs i SN 2009hd. Obserwacje w falach rentgenowskich pozwalają wnioskować, że posiada ona wiele czarnych dziur, w tym supermasywną w centrum. Obserwacje tego obiektu sugerują, że czarne dziury mogą być bardziej powszechne we Wszechświecie, niż wcześniej sądzono.
M66 jest jednym z osobistych odkryć Messiera. Wraz z towarzyszką M65 wpisał je obydwie do Katalogu 1 marca 1780 roku. Galaktyka Hamburger pozostała niezauważona aż do 1784 roku, gdy znalazł ją William Herschel, korzystający ze znacznie większego teleskopu.
Podstawowe informacje:
?    Typ obiektu: galaktyka spiralna
?    Numer w katalogu NGC: 3627
?    Jasność: 8,9m
?    Gwiazdozbiór: Lew
?    Deklinacja: 12o 59? 30?
?    Rektascensja: 11h 20m 15s
?    Rozmiar kątowy: 9,1? x 4,2?
Jak obserwować:
Ze względu na swoją jasność i rozmiar zarówno M66, jak i M65 są widoczne w lornetce, ale dopiero teleskopy pozwolą nam rozróżnić kształt galaktyk. 10? instrumenty mogą nawet pozwolić ujrzeć oznaki ramion spiralnych. Najlepiej tych obiektów szukać od marca do maja.
M66 można znaleźć identycznie jak M65, czyli prowadząc odcinek między ? a ? Lwa, a następnie odnajdując jego środek, gdzie leżą galaktyki.
Zdjęcie w tle: NASA, ESA, Hubble Heritage (STScI/AURA)-ESA/Hubble Collaboration

M66. Na zdjęciu widać ładnie wykształcony, spiralny kształt, a także wyraźne jądro. ESO

NASA/CXC/Ohio State Univ./C.Grie; pasmo optyczne: NASA/STScI, ESO/WFI; podczerwień: NASA/JPL-Caltech
Zdjęcie kompozytowe, złożone z pasma optycznego i podczerwieni oraz w promieniowaniu X (niebieski). Widać tutaj wiele mocnych źródeł, z których większość to najpewniej aktywne czarne dziury.

NASA, ESA, Hubble Heritage (STScI/AURA)-ESA/Hubble Collaboration
Zbliżenie na M66. Widać na nim nieregularność kształtu ramion spiralnych.

IAU and Sky & Telescope magazine (Roger Sinnott & Rick Fienberg)

Źródła:
Messier 66
https://news.astronet.pl/index.php/2020/08/21/sladami-messiera-m66/

 

Śladami Messiera M66.jpg

Śladami Messiera M66.2.jpg

Śladami Messiera M66.3.jpg

Śladami Messiera M66.4.jpg

Śladami Messiera M66.5.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Następca Hubble'a w obserwacjach Układu Słonecznego?
2020-08-21.
Artykuł pochodzi z bloga Andrzeja Kotarby "Czarne Światło"
Z chwilą gdy Kosmiczny Teleskop im. Hubble?a zakończy swoją misję, astronomowie utracą ważne narzędzie do badania planet Układu Słonecznego. Słynny teleskop przygląda się bowiem nie tylko najodleglejszym galaktykom, ale także najbliższemu sąsiedztwu Ziemi. Kto może popularnego Hubble?a zastąpić? Decyzja nie zapadła, a jedna z propozycji wydaje się bardzo ciekawa!
Na początek idziemy do kąta!
Przymiotnik ?planetarny? w odniesieniu do teleskopu oznacza, że mamy do czynienia z urządzeniem przeznaczonym do obserwacji planet i ich księżyców, ale także badania małych obiektów Układu Słonecznego ? planetoid, planet karłowatych, komet, zagadkowych światów poza orbitą Neptuna. Specyfika obserwacji wymaga, by wybrane ciało niebieskie śledzić możliwie długo, gdyż wtedy w pełni ujawni się dynamika badanych procesów. Z drugiej strony byłoby dobrze, by analizowane zjawiska rejestrować z możliwie największą szczegółowością.
?Szczegółowość? oznacza w praktyce rozdzielczość kątową uzyskiwanych obrazów. (Astronomowie mierzą odległości i rozmiary na nieboskłonie stosując stopnie, a nie metry. Na przykład średnica Księżyca to 0,5 stopnia). Rozdzielczość kątowa ludzkiego oka to około 0,01748 stopnia, co odpowiada średnicy piłki do nogi, widzianej z odległości 720 m. Dla porównania, rozdzielczość kątowa Hubble?a to około 0,00001456 stopnia, a więc teleskop wypatrzyłby futbolówkę z dystansu 860 km (dla czytelników z USA: około 8000 długości boiska piłkarskiego).

Rozmiar ma znaczenie
Jak uzyskać większą rozdzielczość? Zwiększając rozmiar zwierciadła teleskopu. Nie da się tego jednak robić w nieskończoność. W odniesieniu do misji kosmicznych barierą jest chociażby średnica osłony ładunku rakiety nośnej, obecnie około 5,5 m (rakiety Ariane-5, Atlas-5, Falcon-9). Budowa dużych zwierciadeł wymaga więc dzielenia ich na fragmenty, w taki sposób, by były złożone w czasie startu rakiety, a na orbicie rozkładały się formując docelowe zwierciadło. Podejście takie zastosowano projektując Kosmicznych Teleskopie im. Jamesa Webba. Czy z powodzeniem? Dowiemy się najwcześniej w przyszłym roku ? start Webba planowany jest na październik 2021.
Wzrost średnicy zwierciadła przekłada się na większą czułość teleskopu. Co ciekawe, tu astronomowie nie zgłaszają wygórowanych potrzeb. Twierdza, że do badań ciał Układu Słonecznego wystarczająca jest czułość, jaką już teraz oferuje Teleskop im. Hubble?a, a więc optyka z głównym lustrem o średnicy 240 cm. Może więc wystarczyłoby skopiować Hubble?a? Podejście całkiem bezpieczne od strony technicznej, a przez to sensowne z ekonomicznego punktu widzenia. Jednak pamiętajmy, że w taki sposób rozdzielczość kątowa również pozostanie jak w Hubble?u. A chcemy przecież większej.

Charyzmatyczny teleskop
Propozycję, jak zbudować ?planetarny teleskop marzeń?, zgłosiła grupa naukowców skupiona wokół koncepcji CHARISMA, w pełnym brzmieniu: Caroline Herschel high-Angular Resolution In-Space assembled Multi-Aperture telescope (zgrabne tłumaczenie nazwy na polski jest poza moim zasięgiem). Astronomowie rezygnują z lustra monolitycznego (takiego, jak w Hubble?u), ale też z segmentowego (takiego, jak w Webbie). Zamiast tego sugerują aperturę rozproszoną. Cóż to takiego?
Otóż teleskop CHARISMA składałby się z dziewięciu małych, klasycznych teleskopów o średnicy jednego metra. Byłyby rozlokowane trójkami, na trzech ramienicach satelity. Każdy teleskop zbierałby światło niezależnie, przesyłając sygnał do modułu integrującego wiązki w jedną. Następnie wspólny sygnał wędrowałby do sekcji z instrumentami. Efektywna średnica zestawu rozproszonej optyki odpowiadałby pojedynczemu zwierciadłu o średnicy 10 metrów. Możliwa do osiągnięcia rozdzielczość kątowa wynosiłaby wtedy 0,0000035 stopnia, czyli 17 razy więcej niż dla Hubble?a.
Powierzchnia dziewięciu jednometrowych luster to oczywiście mniej, niż powierzchnia jednego, dziesięciometrowego. A wielkość takiej powierzchni decyduje o czułości teleskopu. Niemniej okazuje się, że zaproponowane rozwiązanie zapewniłoby teleskopowi CHARISMA czułość porównywalna z możliwościami Hubble?a.

Zbyt piękne by było prawdziwe?
W czasie startu dziewięć teleskopów zostałoby upakowane ciasno, jeden przy drugim, by pomieścić ładunek w osłonie aerodynamicznej. Na orbicie... Tu zaczynają się schody. Jak na razie nie wiadomo jeszcze, w jaki sposób teleskopy trafiłyby na pozycje robocze. Pewne jest to, że montaż musiałby być szalenie precyzyjny, z dokładnością do stutysięcznej części milimetra. Na jednej z grafik widziałem, że w konfigurowaniu systemu optyki mógłby pomóc manipulator ? np. taki, jaki znamy z wahadłowców.
Dotąd apertury rozproszonej nie stosowano w budowie kosmicznych teleskopów. CHARISMA byłby pierwszy, przecierając szlaki dla ewentualnych przyszłych misji o podobnej konstrukcji. Pomysł jest nowatorski i ryzykowny. Ale czy to właśnie nie takie koncepcje pozwalają przesuwać granicę tego, co znamy, wiemy i umiemy? ?Ryzykowny? znaczy też, że trudno oszacować jego faktyczne koszty. Budżety tego typu przedsięwzięć lubią puchnąc w ślad za mnożącymi się wyzwaniami technicznymi. Tu wyzwań będzie sporo. Czy jednak nie było ich przy Kosmicznym Teleskopie im. Hubble?a, lub Kosmicznym Teleskopie im. Jamesa Webba?

PS dla dociekliwych. Zdolność rozdzielcza teleskopu zależy nie tylko od wielkości (średnicy) zwierciadła, ale także od długości rejestrowanego promieniowania. Podane w powyższym tekście wartości odnoszą się do fali o długości 500 nm. Teleskop planetarny działałby w domenie ultrafioletu, światła i bliskiej podczerwieni. 500 nm całkiem dobrze reprezentuje ten szeroki zakres.
 
Andrzej Kotarba

 
Na rysunku tytułowym: Możliwy wygląd teleskopu planetarnego w architekturze rozproszonej apertury. Rys. K. Sayanagi / arxiv.org/abs/2008.06816.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/nastepca-hubblea-w-obserwacjach-ukladu-slonecznego

 

Następca Hubble'a w obserwacjach Układu Słonecznego.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyciek tlenu na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Astronauci zagrożeni?
2020-08-21.
NASA poinformowała właśnie, że na ISS wystąpił przeciek powietrza, który inżynierowie starają się zlokalizować i wyeliminować, żeby mieszkańcy kosmicznego domu ponownie mogli czuć się tam bezpiecznie.
Amerykańska agencja kosmiczna szuka właśnie źródła przecieku i zapewnia, że choć życie astronautów nie jest obecnie zagrożone, to spędzą oni weekend w rosyjskim segmencie, wewnątrz modułu serwisowego Zvezda. Przy okazji NASA przypomina, że choć na stacji panuje tzw. środowisko koszuli, w którym nie trzeba nosić skafandrów kosmicznych, to ISS nigdy nie jest całkowicie hermetyczne i trochę powietrza z czasem przecieka, przez co wymagane jest rutynowe zwiększenie ciśnienia za pomocą azotu i tlenu wysyłanego w kosmos w czasie misji towarowych. Co jednak ciekawe, wyciek był po raz pierwszy zanotowany we wrześniu ubiegłego roku, ale w żaden sposób nie przeszkadzał w normalnym funkcjonowaniu stacji.
Tempo wycieku powietrza nie przyspieszało i nie było wystarczająco duże, aby włączyć alarm, dlatego też NASA obserwowała sytuację i zajmowała się? innymi zadaniami, które miały wyższy priorytet. Nie da się bowiem ukryć, że minione miesiące na ISS były bardzo tłoczne i angażujące, bo wystarczy wspomnieć, że NASA i SpaceX ukończyli pierwszy komercyjny lot załogowy na stację, astronauci dokonali kilku złożonych spacerów kosmicznych w celu naprawy zepsutego detektora czarnej materii i aktualizacji akumulatorów, która była niezbędna do utrzymania zasilania na stacji do co najmniej 2024 roku. Zdaniem NASA sytuacja na stacji może wynikać właśnie z nadzwyczajnego ruchu i tłoku, jaki na niej panował, dlatego też dopiero teraz jest odpowiedni moment na zajęcie się wyciekiem.
Teraz, kiedy mamy relatywnie cichy okres w operacjach - spacery kosmiczne, ruch pojazdów, dodatkowi członkowie załogi, wszystko to może skutkować fluktuacjami - załoga będzie zamykać włazy do każdego pojedynczego modułu, żeby specjaliści na ziemi mogli przeprowadzić monitoring ciśnienia w modułach, żeby wyizolować źródło wycieku. To najbardziej efektywny sposób znalezienia wycieku, bo on jest tak mały. Co więcej, nie wiemy na pewno, czy wyciek jest po amerykańskiej, czy może rosyjskiej stronie i nie będziemy wiedzieć, zanim nie przejrzymy wyników weekendowych testów - tłumaczą przedstawiciele agencji.
Mówiąc krótko, choć wyciek powietrza z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej brzmi poważnie, szczególnie że jego współczynnik jest wyższy niż zazwyczaj, to wciąż mieści się w normach i nie stwarza natychmiastowego zagrożenia dla załogi (a przynajmniej musimy uwierzyć NASA na słowo, bo nie podała ani normalnych wartości, ani tych obecnych, a co więcej nie podzieliła się też danymi o obecnych na ISS zapasach azotu i tlenu). Co więcej, astronauci są przeszkoleni w tym zakresie i mają za sobą symulacje takich wycieków, bo w przypadku średniego półrocznego pobytu na stacji muszą być gotowi na wszystko. NASA przypomina też, że to nie pierwszy raz, kiedy astronauci muszą radzić sobie z wyciekiem powietrza, bo podobna sytuacja miała miejsce w 2018 roku, a wyciek był wtedy dużo większy niż obecnie.  
Źródło: GeekWeek.pl/NASA
https://www.geekweek.pl/news/2020-08-21/wyciek-tlenu-na-miedzynarodowej-stacji-kosmicznej-astronauci-zagrozeni/

Wyciek tlenu na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Astronauci zagrożeni.jpg

Wyciek tlenu na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Astronauci zagrożeni2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)