Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Kompaktowy laserowy akcelerator cząstek mógłby w przyszłości zastąpić Wielki Zderzacz Hadronów
Autor: John Moll (2020-08-28)
Wielki Zderzacz Hadronów (LHC) to ogromna i bardzo kosztowna maszyna, dzięki której poznajemy nowe cząstki elementarne. Jednak po co zajmować się budowaniem tak drogich i czasochłonnych akceleratorów, skoro możemy mieć jeszcze potężniejsze maszyny, które zmieścimy na stole? Naukowcy dokonali ważnego przełomu na drodze do stworzenia kompaktowego laserowego akceleratora cząstek.
Zespół z Niemieckiego Synchrotronu Elektronowego (DESY) i Uniwersytetu w Hamburgu skonstruowali laserowy akcelerator plazmowy o nazwie LUX, który jako pierwszy w historii działał nieprzerwanie przez 30 godzin i wytwarzał w sposób ciągły wiązki elektronów. Naukowcy twierdzą, że ich urządzenie mogłoby pracować jeszcze dłużej. Eksperyment z kompaktowym akceleratorem przeprowadzono pomyślnie w sumie aż cztery razy.
W urządzeniu LUX, potężny laser wytwarza falę plazmy w kapilarze. Impulsy laserowe przedzierają się przez gaz, usuwając elektrony z cząsteczek wodoru i odrzucając je na bok. W ten sposób wzbudzone elektrony są przyspieszane przez dodatnio naładowaną falę plazmy.
Podczas rekordowo długiej ciągłej pracy akceleratora LUX, naukowcy przyspieszali ponad 100 tysięcy wiązek elektronów na sekundę. Test ten wygenerował duże ilości danych, na podstawie których można usprawnić pracę urządzenia poprzez wyeliminowanie niepożądanych zmian w wiązkach elektronów.
Zastosowana technika pozwala laserowym akceleratorom plazmowym osiągać przyspieszenia nawet tysiąc razy większe od współczesnych najpotężniejszych akceleratorów cząstek. Co więcej, urządzenia te są znacznie mniejsze, a mimo to posiadają szeroki zakres zastosowań.
Niemieccy naukowcy twierdzą, że mają przed sobą jeszcze wiele wyzwań natury technicznej, zanim laserowy akcelerator cząstek będzie mógł zostać wykorzystany w praktyce. Jednak dzięki najnowszemu osiągnięciu jesteśmy o krok bliżej od zastąpienia gigantycznych akceleratorów znacznie mniejszymi urządzeniami.
Źródło: DESY, Science Communication Lab
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/kompaktowy-laserowy-akcelerator-czastek-moglby-w-przyszlosci-zastapic-wielki-zderzacz

Kompaktowy laserowy akcelerator cząstek mógłby w przyszłości zastąpić Wielki Zderzacz Hadronów.jpg

Kompaktowy laserowy akcelerator cząstek mógłby w przyszłości zastąpić Wielki Zderzacz Hadronów2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naukowcy wymienili trzy najbardziej prawdopodobne scenariusze końca świata
Autor: admin (2020-08-28)
Naukowcy wymienili trzy najbardziej prawdopodobne scenariusze końca świata. Amerykańska kosmolog Katie Mack przedstawiła opcje apokalipsy w książce ?Koniec wszystkiego z punktu widzenia astrofizyki?. Wnioski do jakich doszła są zaskakujące.
Za około pięć miliardów lat Słońce przejdzie do fazy czerwonego olbrzyma. W związku z tym bardzo urośnie i pochłonie orbitę Merkurego oraz Wenus. Przy okazji zwęgli Ziemię czyniąc ją pozbawioną życia skałę pokrytą magmą. Właśnie taką oczywistą przyszłość wyjawiła Katie Mack zaczynając swoją książkę. Specjalistka porównała opinie różnych naukowców, którzy wypowiadali się o hipotetycznej apokalipsie i doszła do wniosku, że nieuchronny koniec świata nastąpi za 200 miliardów lat.
Pierwsza opcja zakłada śmierć cieplną, która będzie się stopniowo rozwijać w ciągu tysięcy lat. W końcu Wszechświat zniknie do najmniejszych atomów, a przeszłość i przyszłość połączą się w jedną całość.
Druga wersja mówi o ?dużej luce?, która zniszczy czasoprzestrzeń. Grawitacja nagle zniknie, a ciała kosmiczne będą poruszać się chaotycznie w przestrzeni. Ziemię może zatem czekać kosmiczne zderzenie i wielka eksplozja, która zakończy istnienie naszej planety.
Trzeci scenariusz opiera się na hipotezie, że wszechświat składa się z niestabilnej materii. W związku z tym może natychmiast zniknąć w tak zwanej  ?bańce kwantowej?. Jeśli by do tego doszło mieszkańcy naszej planety i wielu innych, które moga być zamieszkałe, po prostu nie będą mieli czasu, aby zrozumieć, co się z nimi dzieje i znikną w kataklizmie, który zakończy istnienie tego co znamy jako wszechświat.
 Źródło: 123rf.com
Katie Mack - źródło: wikipedia
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/naukowcy-wymienili-trzy-najbardziej-prawdopodobne-scenariusze-konca-swiata

Naukowcy wymienili trzy najbardziej prawdopodobne scenariusze końca świata.jpg

Naukowcy wymienili trzy najbardziej prawdopodobne scenariusze końca świata2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Krajobraz po przejściu huraganu Laura. Luizjana na zdjęciach satelitarnych
2020-08-28.
Huragan Laura zabił w Luizjanie sześć osób. Uderzył w nocy ze środy na czwartek. Przyniósł zalania i ogromne zniszczenia. Skalę zniszczeń wywołanych gwałtowną pogodą pokazuje porównanie zdjęć satelitarnych, wykonanych przed i tuż po przejściu żywiołu.
Poniżej możemy zobaczyć zniszczone budynki na ulicy McNeesee w mieście Lake Charles. Po lewej zdjęcie satelitarne wykonane we wrześniu 2019, a po prawej - 27 sierpnia 2020 roku.
Kolejne zdjęcia prezentują budynki liceum Grand Lake. Te - jak widać - uniknęły uszkodzeń dachu, jednak znajdujące się nieopodal konstrukcje zostały praktycznie zniszczone. Po lewej możemy zobaczyć fotografię satelitarną wykonaną w styczniu 2020 roku, a po prawej - 27 sierpnia 2020 roku.
Laura szkody poczyniła także w rejonie ulic Flounder Drive i Tuna Lane w Lake Charles, gdzie widać duże osiedle mobilnych domków. Z lewej strony widoczne jest zdjęcie satelitarne wykonane w czerwcu 2019 roku, które można porównać z tym po prawej, wykonanym 27 sierpnia 2020.
W rejonie miasta Cameron w hrabstwie Cameron Parish, godzinę drogi od Lake Charles, widać farmy zalane wodami powodziowymi. Poniżej możemy zobaczyć zdjęcie wykonane wcześniej w sierpniu tego roku przed uderzeniem Laury, a po prawej po przejściu huraganu.
Najsilniejszy sztorm"
Laura uderzyła w wybrzeże Luizjany w nocy ze środy na czwartek jako huragan czwartej kategorii, w pięciostopniowej skali Saffira-Simpsona. Towarzyszył jej wiatr osiągający maksymalną prędkość do 241 kilometrów na godzinę. Żywioł niszczył budynki, łamał drzewa i spowodował ogromne zalania.
- To był najsilniejszy sztorm, jaki kiedykolwiek uderzył w Luizjanę - mówił gubernator stanu John Bel Edwards.
Według CNN, w czwartek wieczorem lokalnego czasu około 850 tysięcy domów i firm w Luizjanie, Teksasie oraz Arkansas pozostawało bez prądu.
Obecnie - według Narodowego Centrum Huraganów -  Laura jest depresją tropikalną i znajduje się na pograniczu stanów Arkansas i Missouri.
Źródło: CNN, Reuters
Autor: dd/aw
Widok na McNeesee Street w Lake Charles w Luizjanie
Źródło: Reuters/MAXAR TECHNOLOGIES

Widok na liceum i domy w Lake Charles w Luizjanie
Źródło: Reuters/MAXAR TECHNOLOGIES

Widok na domy w Lake Charles w Luizjanie
Źródło: Reuters/MAXAR TECHNOLOGIES

Widok na farmę w Cameron w Luizjanie
Źródło: Reuters/MAXAR TECHNOLOGIES

Huragan Laura (PAP/EPA
https://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/swiat,27/krajobraz-po-przejsciu-huraganu-laura-luizjana-na-zdjeciach-satelitarnych,325759,1,0.html

 

Krajobraz po przejściu huraganu Laura. Luizjana na zdjęciach satelitarnych.jpg

Krajobraz po przejściu huraganu Laura. Luizjana na zdjęciach satelitarnych2.jpg

Krajobraz po przejściu huraganu Laura. Luizjana na zdjęciach satelitarnych3.jpg

Krajobraz po przejściu huraganu Laura. Luizjana na zdjęciach satelitarnych4.jpg

Krajobraz po przejściu huraganu Laura. Luizjana na zdjęciach satelitarnych5.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oto Mars w obiektywie orbitera Hope, który został wysłany przez Zjednoczone Emiraty Arabskie
2020-08-28.
W końcu mamy możliwość zobaczyć Czerwoną Planetę z pokładu historycznej misji realizowanej przez jeden z krajów arabskich. Mowa tutaj o orbiterze Hope, który od ponad miesiąca zmierza w kierunku tej planety.
Na opublikowanych obrazach z Hope (Nadzieja) możemy zobaczyć nie tylko Marsa, ale również Jowisza i Saturna. Chociaż są to tylko świecące piksele, to jednak kontrolerom misji mówią one jasno, że pojazd znajduje się na odpowiedniej orbicie i pomyślnie zmierza ku swojemu przeznaczeniu, gdzie dotrze na początku przyszłego roku.
To wyjątkowa chwila dla tego kraju, któremu marzy się podbój kosmosu. Na dobry początek będzie to Czerwona Planeta, a później przyjdzie czas na planetoidy i kosmiczne górnictwo. Miliardy dolarów z ropy nie może się zmarnować.
Start misji miał miejsce 20 lipca z Centrum Kosmicznego Tanegashima w Japonii. Władze ZEA zdecydowały, że misja zostanie zrealizowana przez japońską JAXA za pomocą rakiety H-2A. Misja jest wielkim wydarzeniem, gdyż oprócz pierwszych kosmicznych kroków tego kraju, jest też uczczeniem 50. rocznicy powstania Zjednoczonych Emiratów Arabskich.
Zadaniem orbitera będzie zebranie podstawowych danych na temat funkcjonowania szczątkowej atmosfery tej fascynującej planety. Naukowcy chcą dowiedzieć się więcej na temat zmian stężenia metanu i tlenu oraz rozwikłać zagadkę utraty atmosfery. Urządzenie ma dotrzeć na orbitę w lutym przyszłego roku. Jest to wstęp do podboju Czerwonej Planety. ZEA od dawna ma bardzo ambitne plany związane z Marsem i w ogóle nich nie kryje.
Jak zapewne domyślacie się, chodzi o kolonizację i budowę tam wielkiego miasta. Według wstępnych planów, ma ono nabierać kształtów po roku 2100. Może to wydawać się bajką, ale nikt nie świecie nie dysponuje takimi zasobami finansowymi jak Arabowie, oraz determinacją w realizacji swoich najbardziej futurystycznych planów.
ZEA niedawno wysłała na pokład Międzynarodowej Stacji Kosmicznej pierwszego w historii astronautę. Planuje też budowę swojej małej stacji, a nawet kompleksów szpitali na ziemskiej i marsjańskiej orbicie. Będą one zajmowały się dbaniem o zdrowie pierwszych kolonizatorów obu tych obiektów. Może teraz wydawać się to fikcją, ale za kilka dekad powoli przejdziemy z tym do porządku dziennego.
Źródło: GeekWeek.pl/Twitter/HH Sheikh Mohammed / Fot. ESO/N. Bartmann
https://www.geekweek.pl/news/2020-08-28/oto-mars-w-obiektywie-orbitera-hope-ktory-zostal-wyslany-przez-zjednoczone-emiraty-arabskie/

Oto Mars w obiektywie orbitera Hope, który został wysłany przez Zjednoczone Emiraty Arabskie.jpg

Oto Mars w obiektywie orbitera Hope, który został wysłany przez Zjednoczone Emiraty Arabskie2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Misje NASA badają aktywną galaktykę ?Myśliwiec TIE?
2020-08-28.
Nie tak dawno astronomowie sporządzili mapę odległej galaktyki wykorzystując fale radiowe i stwierdzili, że ma ona uderzająco znajomy kształt. Odkryli obiekt o nazwie TXS 0128+554, który w ostatnim stuleciu doświadczył dwóch potężnych nawrotów aktywności.
Około pięć lat temu teleskop Fermi odkrył, że TXS 0128+554 (w skrócie TXS 0128) jest słabym źródłem promieniowania gamma, czyli formy światła o najwyższej energii. Od tego czasu naukowcy przyglądali mu się bliżej, korzystając z radioteleskopu VLBA oraz obserwatorium rentgenowskiego Chandra.

?Po ogłoszeniu Fermiego, przybliżyliśmy obraz galaktyki milion razy, używając anten radiowych VLBI i sporządziliśmy mapę jej kształtu w czasie. Kiedy po raz pierwszy zobaczyłem wyniki, od razu pomyślałem, że wygląda jak myśliwiec TIE Dartha Vadera z filmu 'Gwiezdne wojny: Część IV ? Nowa nadzieja'. To była zabawna niespodzianka, ale jego pojawienie się na różnych częstotliwościach radiowych również pomogło nam dowiedzieć się więcej o tym, jak aktywne galaktyki mogą się radykalnie zmieniać w skali dziesięciolecia? ? powiedział Matthew Lister, profesor fizyki i astronomii na Uniwersytecie Purdue w West Lafayette w stanie Indiana.

TXS 0128 znajduje się 500 mln lat świetlnych od nas, w konstelacji Kasjopei, zakotwiczona przez supermasywną czarną dziurę o masie ok. 1 mld słońc. Została sklasyfikowana jako galaktyka aktywna, co oznacza, że wszystkie jej gwiazdy łącznie nie mogą odpowiadać za ilość emitowanego przez nią światła.

Dodatkowa energia aktywnej galaktyki ma nadmiar promieniowania radiowego, rentgenowskiego i gamma. Naukowcy uważają, że emisja ta pochodzi z regionów, czy płatów, w pobliżu centralnej czarnej dziury, gdzie wirujący dysk gazu i pyłu gromadzi się i nagrzewa pod wpływem sił grawitacyjnych i tarcia.

Około 10% aktywnych galaktyk wytwarza parę dżetów, wiązek wysokoenergetycznych cząstek poruszających się z prędkością bliską prędkości światła, w przeciwnych kierunkach z biegunów. Astrofizycy uważają, że dżety wytwarzają promienie gamma. W niektórych przypadkach zderzenia z gazem międzygalaktycznym ostatecznie spowalniają i zatrzymują ruch cząsteczek dżetu na zewnątrz, a materia zaczyna płynąć z powrotem w kierunku centrum galaktyki. Powoduje to powstawanie szerokich obszarów wypełnionych szybko poruszającymi się cząsteczkami, krążących po spirali wokół pól magnetycznych. Interakcje cząsteczek tworzą jasną emisję radiową.

Fermi zidentyfikował ponad 3000 aktywnych galaktyk wykorzystując swój Large Area Telescope, który dokonuje przeglądu całego nieba co trzy godziny. Prawie wszystkie z tych galaktyk są ustawione tak, że jeden dżet jest skierowany bezpośrednio na Ziemię, co wzmacnia ich sygnały. TXS 0128 jest jednak około 100 000 razy mniej wydajna niż większość z nich. W rzeczywistości, mimo że jest stosunkowo blisko, Fermi musiał gromadzić dane z galaktyki przez pięć lat, zanim w 2015 roku zgłoszono ją jako źródło promieniowania gamma.

Pomiary z VLBA dostarczają szczegółową mapę TXS 0128 na różnych częstotliwościach radiowych. Struktura radiowa, którą odkryli, rozciąga się na 35 lat świetlnych i odchyla się o około 50o od linii naszego widzenia. Ten kąt oznacza, że dżety nie są skierowane bezpośrednio na nas i może wyjaśniać, dlaczego galaktyka jest tak słaba w promieniach gamma.

Gdyby galaktyka była usytuowana tak, aby dżety były prostopadłe do naszej linii wzroku, całe światło docierało by do Ziemi w tym samym czasie. Zobaczylibyśmy obie strony na tym samym etapie rozwoju, na jakim są w rzeczywistości.

Pozorny kształt galaktyki zależy od wykorzystywanej częstotliwości radiowej. Przy 2,3 GHz, około 21 razy większej niż maksymalna częstotliwość nadawania radia FM, wygląda jak bezkształtna plama. Kształt myśliwca TIE pojawia się przy 6,6 GHz. Następnie przy 15,4 GHz między jądrem galaktyki a jej płatami pojawia się wyraźna luka w emisji radiowej.

Zespół Listera podejrzewa, że lukę tę stworzył zastój w aktywności TXS 0128. Wydaje się, że dżety w galaktyce pojawiły się około 90 lat temu, jak zaobserwowano z Ziemi, a następnie zatrzymały się około 50 lat później, pozostawiając niepołączone płaty. Następnie, mniej więcej dziesięć lat temu, dżety ponownie się włączyły, wytwarzając emisję widzianą bliżej jądra. Nie jest jasne, co spowodowało nagły początek tych aktywnych okresów.

Emisja radiowa rzuca również światło na lokalizację sygnału promieniowania gamma w galaktyce. Wielu teoretyków przewidywało, że młode, radiowo jasne, aktywne galaktyki wytwarzają promieniowanie gamma, gdy ich dżety zderzają się z gazem międzygalaktycznym. Ale przynajmniej w przypadku TXS 0128 cząsteczki w płatach nie wytwarzają wystarczającej łącznej energii, aby wygenerować wykryte promieniowanie gamma. Zespół Listera uważa, że zamiast tego, dżety galaktyki wytwarzają promienie gamma bliżej jądra, tak jak większość aktywnych galaktyk, które widzi Fermi.

Zespół obserwował galaktykę w promieniach X za pomocą obserwatorium Chandra, szukając dowodów na otaczający ją kokon zjonizowanego gazu. Chociaż ich pomiary nie mogły potwierdzić obecności lub braku kokonu, istnieją dowody na obecność takich struktur w innych aktywnych galaktykach, takich jak np. Cygnus A, który jest zgodny z nachylonym kątem linii widzenia.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
NASA

Urania
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2020/08/misje-nasa-badaja-aktywna-galaktyke.html

 

Misje NASA badają aktywną galaktykę ?Myśliwiec TIE?.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Śladami Messiera: M69
2020-08-28. Matylda Kolomyjec
O obiekcie:
Sześćdziesiąty dziewiąty obiekt katalogu Messiera to gromada kulista, znajdująca się ponad 29 tysięcy lat świetlnych od Ziemi, a tylko 6,2 tysiąca lat świetlnych od centrum Drogi Mlecznej. M69 jest jedną z najbogatszych w metal gromad, jakie znamy. Ma około 13 miliardów lat. Dotychczas odkryto w niej stosunkowo niewiele gwiazd zmiennych, bo tylko osiem, w tym dwie typu Mira Ceti o okresie pulsacji około 200 dni.
Charles Messier odkrył M69 i dodał ją do swojego katalogu jako mgławicę 31 sierpnia 1780 roku, poszukując innego obiektu, wcześniej opisanego przez francuskiego astronoma, Nicolasa-Luisa de Lacaille. Nie wziął pod uwagę, że zaobserwowany obiekt był zbyt ciemny, by Francuz mógł go zobaczyć za pomocą swojego, znacznie mniejszego teleskopu. Zapisał więc w swoich notatkach jego nazwisko, jako pierwotnego odkrywcy. Cztery lata później M69 zaobserwował William Herschel, opisując ją już jako gromadę.
Podstawowe informacje:
?    Typ obiektu: Gromada kulista
?    Numer w katalogu NGC: NGC 6637
?    Jasność: 8,31
?    Gwiazdozbiór: Strzelec
?    Rektascensja: 18h 31min 23,1s
?    Deklinacja: -32? 20?53,1??
?    Rozmiar kątowy: 9,8?
Jak i kiedy obserwować:
M69 łatwo można znaleźć na niebie; znajduje się wewnątrz asteryzmu Imbryk. Najpierw należy na linii łączącej gwiazdy Ascella (? Sgr) i Kaus Atralis (? Sgr) i 1,5 stopnia od tej ostatniej odnaleźć parę gwiazd, widocznych nawet przez lornetkę. Poszukiwana gromada znajduje się stopień na północ od nich. Ją również można zobaczyć przez lornetkę, ale jedynie wtedy, gdy niebo jest ciemne. Lepszym narzędziem będzie więc niewielki teleskop, choć nawet za jego pomocą można jedynie dostrzec rozmazaną plamkę. Najlepszym czasem na M69 obserwacje jest lato.
Zdjęcie w tle: ESA/Hubble & NASA

Gromada kulista M69. ESA/Hubble & NASA

Położenie gromady kulistej M69 na niebie. IAU and Sky & Telescope magazine (Roger Sinnott & Rick Fienberg)

https://news.astronet.pl/index.php/2020/08/28/sladami-messiera-m69/

 

 

Śladami Messiera M69.jpg

Śladami Messiera M69.2.jpg

Śladami Messiera M69.3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Satelita OGO-1 wejdzie w atmosferę Ziemi
2020-08-29, Krzysztof Kanawka

Wystrzelony w 1964 roku satelita Orbiting Geophysics Observatory 1 niebawem spłonie w atmosferze Ziemi.
Amerykański satelita Orbiting Geophysics Observatory 1 (OGO-1) został wystrzelony we wrześniu 1964 roku. Satelita został umieszczony na eliptycznej orbicie okołoziemskiej z czasem obiegu wokół naszej planety równym około dwóch dni. Operacyjne parametry orbity OGO-1 wynosiły około 300 kilometrów na około 150 tysięcy kilometrów z nachyleniem około 37 stopni. Masa startowa OGO-1 wyniosła 487 km.
Celem OGO-1 oraz pięciu kolejnych satelitów tej serii było obserwowanie ziemskiej magnetosfery oraz wpływu Słońca. OGO-1 przesyłał dane do 1969 roku.
Przez kolejne dekady OGO-1 stał się nieaktywnym ?śmieciem kosmicznym? i przestał być monitorowany. Dopiero 25 sierpnia 2020 roku programy Catalina Sky Survey (CSS) oraz Asteroid Terrestrial-impact Last Alert System (ATLAS) wykryły obiekt w pobliżu Ziemi. Dalsza analiza danych, w tym z baz NASA oraz ESA wykazały, że ten obiekt nie jest planetoidą czy meteoroidem, a sztucznym satelitą.
Z wyliczeń wynika, że OGO-1 wejdzie w atmosferę Ziemi w sobotę 29 sierpnia około godziny 23:00 CEST. Satelita spłonie nad południowym Pacyfikiem.
Wokół Ziemi krąży obecnie dużo ?kosmicznych śmieci?, pozostałości po misjach sprzed dekad. Aktualnie najstarszym skatalogowanym obiektem, który wciąż krąży wokół Ziemi jest satelita Vanguard 1, który został wystrzelony w marcu 1958 roku. Jest to czwarty sztuczny satelita w historii podboju kosmosu i drugi amerykański. Ten satelita krąży wokół naszej planety na orbicie o wysokości od 650 do 3800 km. Masa tego satelity to około 1,5 kg.
(NASA)
https://kosmonauta.net/2020/08/satelita-ogo-1-wejdzie-w-atmosfere-ziemi/

 

Satelita OGO-1 wejdzie w atmosferę Ziemi.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Ze Starlink nocne niebo zmienia się nie do poznania

2020-08-29.
Pod koniec czerwca ponad 250 astronomów, inżynierów i operatorów satelitarnych wzięło udział w SATCON1. Było to wirtualne spotkanie w celu omówienia konstelacji satelitów na niskiej orbicie okołoziemskiej i ich wpływu na nocne niebo. Wnioski nie są optymistyczne.

 
Opublikowany raport zawiera szczegółowe informacje na temat tych konstelacji, jednocześnie sugerując rozwiązania mające na celu zminimalizowanie ich wpływu na obserwacje astronomiczne, astrofotografię amatorską i ogólne oglądanie nocnego nieba.

"Jeśli 100 000 lub więcej satelitów zaproponowanych przez wiele firm i wiele rządów zostanie wdrożonych, żadna kombinacja środków zaradczych nie pozwoli w pełni uniknąć wpływu śladów satelitarnych na programy naukowe obecnych i planowanych naziemnych obiektów astronomicznych wykorzystujących obserwacje w podczerwieni" - czytamy w raporcie.

Pilność konferencji SATCON1 wynikał z wystrzelenia ponad 650 satelitów przez firmę SpaceX Elona Muska od maja 2019 r. Konstelacja Starlink wpłynęła już na obserwacje astronomiczne, a zmiany będą jeszcze bardziej zauważalne.

W raporcie proponuje się kilka opcji rozwiązania tego problemu. Oczywistym jest powstrzymanie się od wystrzeliwania konstelacji satelitów. To raczej mało realna opcja. Można jednak tak wystrzelić satelity, by miały mały wpływ na obserwacje astronomiczne. Powinny znajdować się na małej wysokości (poniżej 600 km) i być obrócone, aby odbijać jak najmniej światła.

Druga edycja wideokonferencji - SATCON2 - ma odbyć się w pierwszej połowie 2021 r.

 
Obserwacje nieba zakłócane przez Starlink /materiały prasowe

Źródło: INTERIA
https://nt.interia.pl/raporty/raport-kosmos/ziemia/news-ze-starlink-nocne-niebo-zmienia-sie-nie-do-poznania,nId,4694932

 

Ze Starlink nocne niebo zmienia się nie do poznania.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Już wiemy, jak skończy się Wszechświat

2020-08-30.
Naukowcy już wiedzą, jak skończy się Wszechświat. Koniec poprzedzi seria potężnych eksplozji zwanych supernowymi czarnych karłów.

 Eksplozje czarnych karłów to nowy rodzaj supernowych zaproponowany przez naukowców z Uniwersytetu Stanowego Illinois. Będą one ostatnimi wydarzeniami we Wszechświecie - później zapadnie całkowita ciemność.

O życiu i śmierci gwiazd decyduje ich masa. Duże gwiazdy o masach przekraczających 10 mas Słońca, eksplodują jako supernowe i mogą stać się czarnymi dziurami. Ale mniejsze, które nie wytwarzając cięższych pierwiastków we wnętrznu, kończą swoje życie jako białe karły. Przez tryliony lat ściemniają się i zamieniają w zamarznięte obiekty znane jako czarne karły.

Nowe badania opisują, w jaki sposób czarne karły mogą ostatecznie uwolnić ostatnie fragmenty światła we Wszechświecie, gdy eksplodują jako supernowe.

Supernowe czarnych karłów powstaną w wyniku procesu kwantowego znanego jako fuzja pikonuklearna. Gwiazdy te są zwykle napędzane przez fuzję termojądrową, w której wysokie temperatury i ciśnienie pokonują naturalne odpychanie elektryczne jąder atomowych, umożliwiając łączenie się w nowe, cięższe pierwiastki.

W przypadku syntezy jądrowej, tunelowanie kwantowe pozwala jądrom atomów zbliżyć się do siebie bliżej niż normalnie. Fuzja pikonuklearna może więc bardzo powoli zamienić elementy białego karła w żelazo - ostatni pierwiastek, który może powstać w wyniku fuzji.

 Te reakcje trwają niezwykle długo. Możemy czekać milion lat i nie zobaczyć ani jednej reakcji fuzji pikonuklearnej u czarnego karła - powiedział Matt Caplan, fizyk z Uniwersytetu Stanowego Illinois.

Słońce przekształci się w czarnego karła w 101100 i 1032000 lat. To naprawdę długo.

Gdyby czarny karzeł składał się w większości z żelaza, zostałby zmiażdżony przez własną masę. Ta niekontrolowana zapaść - supernowa - wywołałaby ogromną implozję, wyrzucając zewnętrzne warstwy pozostałego czarnego karła.

 Supernowe czarnych karłów występowałyby tylko w gwiazdach o masach od 1,16 do 1,35 mas Słońca. Te czarne karły powstają z kolei z typowych gwiazd, których masa zaczyna się od sześciu do dziesięciu mas Słońca. Obiekty te stanowią obecnie ok. 1 proc. wszystkich gwiazd, a przed końcem Wszechświata będzie ich ok. 1021 (miliard biolonów).

 
Supernowe czarnych karłów to ostatnie, co zobaczymy we Wszechświecie /123RF/PICSEL


/123RF/PIKSEL

https://nt.interia.pl/raporty/raport-kosmos/astronomia/news-juz-wiemy-jak-skonczy-sie-wszechswiat,nId,4697151

 

 

Już wiemy, jak skończy się Wszechświat.jpg

Już wiemy, jak skończy się Wszechświat2.jpg

Już wiemy, jak skończy się Wszechświat3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Misje NASA badają aktywną galaktykę ?Myśliwiec TIE?
2020-08-28.
Nie tak dawno astronomowie sporządzili mapę odległej galaktyki wykorzystując fale radiowe i stwierdzili, że ma ona uderzająco znajomy kształt. Odkryli obiekt o nazwie TXS 0128+554, który w ostatnim stuleciu doświadczył dwóch potężnych nawrotów aktywności.
Około pięć lat temu teleskop Fermi odkrył, że TXS 0128+554 (w skrócie TXS 0128) jest słabym źródłem promieniowania gamma, czyli formy światła o najwyższej energii. Od tego czasu naukowcy przyglądali mu się bliżej, korzystając z radioteleskopu VLBA oraz obserwatorium rentgenowskiego Chandra.

?Po ogłoszeniu Fermiego, przybliżyliśmy obraz galaktyki milion razy, używając anten radiowych VLBI i sporządziliśmy mapę jej kształtu w czasie. Kiedy po raz pierwszy zobaczyłem wyniki, od razu pomyślałem, że wygląda jak myśliwiec TIE Dartha Vadera z filmu 'Gwiezdne wojny: Część IV ? Nowa nadzieja'. To była zabawna niespodzianka, ale jego pojawienie się na różnych częstotliwościach radiowych również pomogło nam dowiedzieć się więcej o tym, jak aktywne galaktyki mogą się radykalnie zmieniać w skali dziesięciolecia? ? powiedział Matthew Lister, profesor fizyki i astronomii na Uniwersytecie Purdue w West Lafayette w stanie Indiana.

TXS 0128 znajduje się 500 mln lat świetlnych od nas, w konstelacji Kasjopei, zakotwiczona przez supermasywną czarną dziurę o masie ok. 1 mld słońc. Została sklasyfikowana jako galaktyka aktywna, co oznacza, że wszystkie jej gwiazdy łącznie nie mogą odpowiadać za ilość emitowanego przez nią światła.

Dodatkowa energia aktywnej galaktyki ma nadmiar promieniowania radiowego, rentgenowskiego i gamma. Naukowcy uważają, że emisja ta pochodzi z regionów, czy płatów, w pobliżu centralnej czarnej dziury, gdzie wirujący dysk gazu i pyłu gromadzi się i nagrzewa pod wpływem sił grawitacyjnych i tarcia.

Około 10% aktywnych galaktyk wytwarza parę dżetów, wiązek wysokoenergetycznych cząstek poruszających się z prędkością bliską prędkości światła, w przeciwnych kierunkach z biegunów. Astrofizycy uważają, że dżety wytwarzają promienie gamma. W niektórych przypadkach zderzenia z gazem międzygalaktycznym ostatecznie spowalniają i zatrzymują ruch cząsteczek dżetu na zewnątrz, a materia zaczyna płynąć z powrotem w kierunku centrum galaktyki. Powoduje to powstawanie szerokich obszarów wypełnionych szybko poruszającymi się cząsteczkami, krążących po spirali wokół pól magnetycznych. Interakcje cząsteczek tworzą jasną emisję radiową.

Fermi zidentyfikował ponad 3000 aktywnych galaktyk wykorzystując swój Large Area Telescope, który dokonuje przeglądu całego nieba co trzy godziny. Prawie wszystkie z tych galaktyk są ustawione tak, że jeden dżet jest skierowany bezpośrednio na Ziemię, co wzmacnia ich sygnały. TXS 0128 jest jednak około 100 000 razy mniej wydajna niż większość z nich. W rzeczywistości, mimo że jest stosunkowo blisko, Fermi musiał gromadzić dane z galaktyki przez pięć lat, zanim w 2015 roku zgłoszono ją jako źródło promieniowania gamma.

Pomiary z VLBA dostarczają szczegółową mapę TXS 0128 na różnych częstotliwościach radiowych. Struktura radiowa, którą odkryli, rozciąga się na 35 lat świetlnych i odchyla się o około 50o od linii naszego widzenia. Ten kąt oznacza, że dżety nie są skierowane bezpośrednio na nas i może wyjaśniać, dlaczego galaktyka jest tak słaba w promieniach gamma.

Gdyby galaktyka była usytuowana tak, aby dżety były prostopadłe do naszej linii wzroku, całe światło docierało by do Ziemi w tym samym czasie. Zobaczylibyśmy obie strony na tym samym etapie rozwoju, na jakim są w rzeczywistości.

Pozorny kształt galaktyki zależy od wykorzystywanej częstotliwości radiowej. Przy 2,3 GHz, około 21 razy większej niż maksymalna częstotliwość nadawania radia FM, wygląda jak bezkształtna plama. Kształt myśliwca TIE pojawia się przy 6,6 GHz. Następnie przy 15,4 GHz między jądrem galaktyki a jej płatami pojawia się wyraźna luka w emisji radiowej.

Zespół Listera podejrzewa, że lukę tę stworzył zastój w aktywności TXS 0128. Wydaje się, że dżety w galaktyce pojawiły się około 90 lat temu, jak zaobserwowano z Ziemi, a następnie zatrzymały się około 50 lat później, pozostawiając niepołączone płaty. Następnie, mniej więcej dziesięć lat temu, dżety ponownie się włączyły, wytwarzając emisję widzianą bliżej jądra. Nie jest jasne, co spowodowało nagły początek tych aktywnych okresów.

Emisja radiowa rzuca również światło na lokalizację sygnału promieniowania gamma w galaktyce. Wielu teoretyków przewidywało, że młode, radiowo jasne, aktywne galaktyki wytwarzają promieniowanie gamma, gdy ich dżety zderzają się z gazem międzygalaktycznym. Ale przynajmniej w przypadku TXS 0128 cząsteczki w płatach nie wytwarzają wystarczającej łącznej energii, aby wygenerować wykryte promieniowanie gamma. Zespół Listera uważa, że zamiast tego, dżety galaktyki wytwarzają promienie gamma bliżej jądra, tak jak większość aktywnych galaktyk, które widzi Fermi.

Zespół obserwował galaktykę w promieniach X za pomocą obserwatorium Chandra, szukając dowodów na otaczający ją kokon zjonizowanego gazu. Chociaż ich pomiary nie mogły potwierdzić obecności lub braku kokonu, istnieją dowody na obecność takich struktur w innych aktywnych galaktykach, takich jak np. Cygnus A, który jest zgodny z nachylonym kątem linii widzenia.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
NASA

Urania
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2020/08/misje-nasa-badaja-aktywna-galaktyke.html

 

Misje NASA badają aktywną galaktykę Myśliwiec TIE.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

W kosmicznym obiektywie: Kocia Łapa w podczerwieni
2020-08-29. Anna Wizerkaniuk
Podczas ponad 17-letniej misji Kosmiczny Teleskop Spitzera badał kosmos w zakresie promieniowania podczerwonego. Poza samymi badaniami dostarczył też wiele zdjęć obiektów, odsłaniając widoki, których nie był w stanie dostrzec Kosmiczny Teleskop Hubble?a. Powyższe zdjęcie przedstawia Mgławicę Kocią Łapę ? NGC 6334, właśnie w podczerwieni. Nie dostrzeżemy tu charakterystycznego kształtu widocznego w zakresie widzialnym, od którego obiekt ten zyskał swoją nazwę, ale za to odsłaniają się inne struktury.
NGC 6334 jest obszarem gwiazdotwórczym w gwiazdozbiorze Skorpiona. Rozciąga się na około 80-90 lat świetlnych. Struktura w kolorze różowym zbudowana jest pyłu i gazu, z którego powstaną nowe gwiazdy. Natomiast ciemne obszary to także gaz i pył, ale o dużo większym zagęszczeniu.
Zdjęcie zostało wykonane w ramach projektu GLIMPSE, którego celem było badanie Drogi Mlecznej. Kolory odpowiadają długościom fali: niebieski ? 3,6 ?m, zielony ? 4,5 ?m oraz czerwony ? 8 ?m.
Zdjęcie w tle: NASA/JPL-Caltech

NASA/JPL-Caltech

https://news.astronet.pl/index.php/2020/08/30/w-kosmicznym-obiektywie-kocia-lapa-w-podczerwieni/

 

W kosmicznym obiektywie Kocia Łapa w podczerwieni.jpg

W kosmicznym obiektywie Kocia Łapa w podczerwieni2.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

SpaceX chce wykonać pierwszy lot rakiety SuperHeavy już w październiku [FILM]
2020-08-29.
Elon Musk przyspiesza prace związane z budową najpotężniejszego w historii ludzkości systemu transportu kosmicznego. Ma to związek z udanymi ostatnimi testami. Jesień zapowiada się wyśmienicie.
Już w październiku bowiem mają odbyć się pierwsze testy boostera SuperHeavy. Pierwszy człon systemu ma napędzać statek Starship w początkowej fazie lotu. Chyba nie trzeba tutaj specjalnie zaznaczać, że będzie to gigantyczny element rakiety, przy którym człowiek wygląda jak mrówka. Będzie on ogromny nie tylko ze względu na potężne zbiorniki paliwa ale również na przestrzeń załadunkową dla Starship.
Obecnie w ośrodku testowym SpaceX w teksańskiej Boca Chica odbywają się eksperymenty z najnowszą wersją prototypu statku Starship, oznaczoną symbolami SN6. Musk zapowiedział, że kolejny skok ma nastąpić w ciągu najbliższych dni. Tym razem możemy spodziewać się lotu na wysokość kilku kilometrów.
Aktualnie prototyp Starship SN6 jest wyposażony w jeden silnik Raptor, ale niebawem będzie ich 3, a docelowo ma być ich 6. SuperHeavy będzie mieć ich znacznie więcej, bo aż 31. Statek ma mieć 50 metrów długości, tymczasem SuperHeavy aż 72 metry. W sumie cały system będzie miał długość 120 metrów. Z danych opublikowanych przez SpaceX, możemy dowiedzieć się, że system umożliwi wynoszenie na orbitę ponad 100-150 ton ładunku.
Firma Elona Muska zamierza odbyć pierwszy lot systemu SuperHeavy i Starship na ziemską orbitę w 2021 roku. Tymczasem pierwszy lot wokół Księżyca może nastąpić rok później. SpaceX nie sprecyzowało, kiedy chce dokonać lądowania na naturalnym satelicie naszej planety, ale eksperci uważają, że może mieć to miejsce w 2022 lub 2023 roku. Pierwszy lot na Marsa na pewno nie odbędzie się szybciej, niż w 2025 roku.
Źródło: GeekWeek.pl/SpaceX / Fot. SolarXploration
Starship SN5 150m Hop

https://www.youtube.com/watch?time_continue=8&v=s1HA9LlFNM0&feature=emb_logo

https://www.geekweek.pl/news/2020-08-29/spacex-chce-wykonac-pierwszy-lot-rakiety-superheavy-juz-w-pazdzierniku-film/

 

SpaceX chce wykonać pierwszy lot rakiety SuperHeavy już w październiku [FILM].jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Pierwsze śmieci kosmiczne zaobserwowane w ciągu dnia
2020-08-29. Radek Kosarzycki
10 lutego 2009 roku działający satelita komunikacyjny Iridium 33 zderzył się z nieczynnym satelitą Cosmos 2251. Do zdarzenia doszło nad Syberią na wysokości około 800 km nad Ziemią. Łączna prędkość zderzenia wyniosła ok. 11,7 km/s, dzięki czemu z dwóch satelitów powstało 2000 odłamków większych niż 1 cm.
W ciągu kolejnych kilku miesięcy odłamki rozleciały się po całej orbicie okołoziemskiej i od tamtego czasu zagrażają innym satelitom pozostającym na orbicie okołoziemskiej.
Powyższe zdarzenie stanowiło ostrzeżenie nie tylko dla wszystkich operatorów satelitarnych, ale takze dla polityków.
Problem tzw. śmieci kosmicznych nabrał tego dnia rzeczywistych kształtów
- mówi prof. Thomas Schildknecht, kierownik Obserwatorium Zimmerwald oraz zastępca dyrektora Instytutu Astronomicznego na Uniwersytecie w Bernie.
W przestrzeni okołoziemskiej zaczyna się robić tłoczno
Na niektórych orbitach ryzyko zderzenia ze śmieciami kosmicznymi jest aktualnie już tak wysokie, że przebywające tam satelity regularnie muszą wykonywać manewry korygujące trajektorię lotu tak, aby uniknąć zderzenia.
Europejska Agencja Kosmiczna każdego roku dla każdego swojego satelity otrzymuje tysiące ostrzeżeń o możliwości zderzenia, które z kolei prowadzą do średnio kilkudziesięciu manewrów orbitalnych rocznie. W większości przypadków zagrożeniem dla satelitów jest jeden z około 20 000 znanych śmieci kosmicznych.
Niestety, orbity nieaktywnych już satelitów, górnych członów rakiet czy fragmentów powstałych po zderzeniach znamy z dokładnością jedynie do kilkuset metrów
- mówi Schildknecht.
Z tego też powodu bardzo często trudno jest ustalić czy manewr orbitalny, który w każdym przypadku jest bardzo kosztowny, jest w ogóle potrzebny i czy faktycznie obniża ryzyko zderzenia.
Bardzo często do pomiaru odległości do satelitów stosuje się lasery, które umożliwiają ocenę odległości z dokładnością do kilku metrów.
W Obserwatorium Zimmerwald korzystamy z tej technologii od lat, mierząc odległość do obiektów wyposażonych w specjalne retroreflektory laserowe. Tylko kilku obserwatoriom na całym świecie udało się ustalić odległości do śmieci kosmicznych za pomocą specjalnych laserów
- dodaje Schildknecht.
Do niedawno tego typu pomiary można było wykonywać wyłącznie w nocy.
Przełom. Obserwacje za pomocą laserów geodezyjnych w ciągu dnia
24 czerwca 2020 r. badaczom z Uniwersytetu w Bernie udało się po raz pierwszy przeprowadzić dzienne obserwacje śmieci kosmicznych za pomocą lasera geodezyjnego w szwajcarskiej optycznej stacji naziemnej w Obserwatorium Geodynamicznym Zimmerwald. Lasery geodezyjne są przynajmniej o jeden rząd słabsze od wysoko wyspecjalizowanych laserów do śledzenia śmieci kosmicznych. Dodatkowo, wykrywanie pojedynczych fotonów lasera odbitych od śmieci kosmicznych w potoku fotonów światła dziennego stanowi poważne wyzwanie.
Sukces Obserwatorium Zimmerwald możliwy był tylko dzięki kombinacji aktywnego śledzenia śmieci za pomocą wysoce czułych kamer CMOS analizujących obrazy w czasie rzeczywistym oraz filtra cyfrowego, który w czasie rzeczywistym wykrywał fotony odbite od obiektów.
Możliwość obserwowania śmieci w ciągu dnia pozwala na wykonywanie znacznie większej liczby pomiarów. Istnieje cała sieć stacji wyposażonych w lasery geodezyjne, które w przyszłości mogą wspomóc tworzenie bardzo precyzyjnego katalogu orbit śmieci kosmicznych. Dokładniejsze określenie orbit z czasem będzie coraz ważniejszym zagadnieniem, jeżeli będziemy chcieli nadal bezpiecznie wysyłać satelity, sondy i ludzi w przestrzeń kosmiczną.
Teleskop ZIMLAT w Obserwatorium Zimmerwald służący do mierzenia odległości do śmieci kosmicznych

https://spidersweb.pl/2020/08/obserwacje-smieci-kosmicznych-w-ciagu-dnia.html

 

Pierwsze śmieci kosmiczne zaobserwowane w ciągu dnia.jpg

Pierwsze śmieci kosmiczne zaobserwowane w ciągu dnia2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Możliwości wynikające z nowo odkrytego układu planetarnego
2020-08-30.
Mniej niż 250 lat świetlnych od Ziemi znajdują się dwie nowo odkryte planety okrążające gwiazdę podobną do naszej własnej. Nowe badanie przedstawia te odkrycia i bada, czego możemy się nauczyć z przyszłych obserwacji ich pękatych atmosfer.
Identyfikacja idealnych celów
Misja TESS została zaprojektowana specjalnie do poszukiwania tranzytów planet mniejszych niż 4 promienie Ziemi, krążących wokół jasnych gwiazd ? i znalazła już ponad 1000 kandydatów na planety, a do końca misji oczekuje się ich 10 000. Te odkrycia pomogą nam lepiej zrozumieć przejścia między planetami skalistymi, takimi jak Ziemia, które mają zwartą atmosferę, a gazowymi pod-Neptunami, które mają rozszerzone, spuchnięte atmosfery.

Wraz ze zbliżającym się startem Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba (JWST), naukowcy chcieliby szczegółowo zidentyfikować odkrycia TESS, które będą idealnymi kandydatami do spektroskopii tranzytowej przy pomocy właśnie JWST. Spektroskopia tranzytowa pozwala nam badać atmosfery pobliskich planet przechodzących przed tarczami ich jasnych gwiazd macierzystych.

W nowej publikacji zespół naukowców pod kierownictwem Ilarii Carleo (Uniwersytet Wesleyan; Obserwatorium Astronomiczne INAF w Padwie, Włochy) opisuje szczegółowo identyfikację kandydata TESS na planetę tranzytującą w pobliskim układzie TOI-421. Prowadząc wszechstronną kampanię uzupełniającą z wykorzystaniem fotometrii naziemnej, obrazowania optyki adaptatywnej i spektroskopii, Carleo i jej współpracownicy nie tylko potwierdzili kandydata TESS, ale także odkryli drugą planetę krążącą w tym samym układzie.

Para napuszonych planet
Cały czas znajdujemy planety ? więc co sprawia, że warto mówić o TOI-421 b i c? Szczegółowa charakterystyka planet dokonana przez Carleo i jej współpracowników pokazuje intrygujące właściwości, które mogą pomóc nam dowiedzieć się więcej o przejściach między skalistymi Ziemiami a gazowymi Neptunami.

Planeta wewnętrzna, TOI-421 b, ma gęstość podobną do Neptuna ? pomimo faktu, że masa planety jest mniejsza niż połowa masy Neptuna. Korzystając z modeli strat atmosferycznych, zespół Carleo wykazał, że ta zagadkowa planeta ? która leży na burzliwej 5-dniowej orbicie bardzo blisko swojej gorącej gwiazdy macierzystej ? powinna była stracić całą zdominowaną przez wodór atmosferę we wczesnym okresie swojego życia. Mimo to niska gęstość TOI-421 b silnie wskazuje na obecność pękatej wodorowej atmosfery. Oczywiście potrzebne będą dalsze badania, aby lepiej zrozumieć, co pominęliśmy w tej tajemniczej planecie.

Jeżeli chodzi o TOI-421 c, ta zewnętrzna planeta ma mniej więcej taką samą masę jak Neptun, ale jej gęstość jest wyjątkowo niska ? gęstość TOI-421 c jest mniejsza niż połowa gęstości Neptuna. Autorzy pracy pokazują, że duży promień tej planety i spokojność jej gwiazdy macierzystej powinny uczynić ją idealnym celem do dalszych charakterystyk atmosferycznych.

Modele Carleo i współpracowników sugerują, że rozszerzone atmosfery tych planet można badać za pomocą obserwacji w ultrafiolecie, takich jak te z Hubble?a. Autorzy przedstawiają również szczegółowe prognozy tego, co spodziewają się znaleźć w widmach transmisyjnych dwóch planet z JWST.

Porównanie tych przewidywań z przyszłymi obserwacjami układu TOI-421 z pewnością dostarczy cennych informacji o tych intrygujących, pękatych planetach.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
AAS

Urania
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2020/08/mozliwosci-wynikajace-z-nowo-odkrytego.html

 

Możliwości wynikające z nowo odkrytego układu planetarnego.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Teleskop Hubble'a mapuje gigantyczne halo wokół M31
2020-08-30.
Z pomocą teleskopu HST (Hubble Space Telescope) udało się zamapować ogromną chmurę gazów zwaną halo, która otacza galaktykę w gwiazdozbiorze Andromedy (M31) - najbliższą dużą sąsiadkę galaktyczną Drogi Mlecznej. Naukowców zaskoczyło, że jest to delikatne, prawie niewidoczne halo rozproszonej plazmy, które rozciąga się na odległość od 1.3 miliona lat świetlnych od M31 (około połowa odległości do Drogi Mlecznej) do około 2 milionów lat świetlnych w niektórych kierunkach. Oznacza to, że halo galaktyki Andromedy zderza się z halo naszej Galaktyki. Odkryto, że halo M31 ma strukturę warstwową, z dwoma odrębnymi otoczkami gazowymi. Są to najbardziej kompleksowe badania halo otaczającego galaktykę.
"Zrozumienie ogromnego halo gazowego otaczającego galaktyki jest nadzwyczaj ważne" - twierdzi Samantha Berek z Yale University w USA - "Jest to rezerwuar gazu, który w przyszłości zapewni paliwo do powstania gwiazd w galaktyce. Wreszcie możemy szczegółowo to badać w najbliższej galaktyce".
"Odkryliśmy wewnętrzną otoczkę, która rozciąga się na około pół miliona lat świetlnych i jest znacznie bardziej złożona i dynamiczna" - tłumaczy szef zespołu Nicolas Lehner z Uniwersytetu Notre Dame w Indianie, USA - "Zewnętrzna otoczka jest bardziej gładka i gorętsza. Ta różnica jest najprawdopodobniej wynikiem bezpośredniego wpływu na wewnętrzne halo wybuchów supernowych w dysku galaktyki".
Oznaką tej aktywności odkrytej przez zespół naukowców jest obecność dużej ilości ciężkich pierwiastków w gazowym halo galaktyki Andromedy. Ciężkie pierwiastki powstają we wnętrzach gwiazd i następnie są wyrzucane - czasami w sposób gwałtowny, gdy gwiazda umiera. To halo jest następnie zanieczyszczane materią z gwiezdnych eksplozji.
Galaktyka Andromedy, znana również jako M31, jest ogromną galaktyką spiralną liczącą nawet około 1 tysiąca miliardów gwiazd. Jej wielkość jest porównywalna z Drogą Mleczną. Z bliskiej odległości około 2.5 miliona lat świetlnych wydaje się być jak smuga światła w kształcie papierosa wznosząca się wysoko na tle jesiennego nieba. Gdyby jej gazowe halo mogło być widoczne gołym okiem, to byłoby około trzy razy większe od Wielkiego Wozu. Bez wątpienia byłby to więc jeden z największych obiektów widocznych na nocnym niebie.
Badania odbyły się w ramach projektu AMIGA (skrót z j.ang. Absorption Map of Ionized Gas in Andromeda), w ramach którego zaobserwowano światło 43 kwazarów znajdujących się daleko poza galaktyką Andromedy (kwazary są bardzo odległymi, jasnymi jądrami aktywnych galaktyk, które są zasilane przez supermasywne czarne dziury). Te kwazary są rozłożone w różnych kierunkach (patrz poniższy rysunek) - co pozwala badać różne obszary halo M31. Patrząc przez to ogromne halo w świetle kwazarów, astronomowie zaobserwowali jak światło kwazarów jest pochłaniane przez halo i jak ta absorpcja zmienia się w różnych obszarach. Ogromne halo galaktyki Andromedy składa się z rozrzedzonego i zjonizowanego gazu, który nie emituje łatwego do detekcji promieniowania elektromagnetycznego. Dlatego śledzenie absorpcji światła pochodzącego od źródła w tle (czyli kwazarów) jest lepszym sposobem badania tej struktury.
Naukowcy wykorzystali spektrograf COS (skrót od Cosmic Origins Spectrograp) współpracujący w teleskopem kosmicznym Hubble'a, do badań światła ultrafioletowego pochodzącego od kwazarów. Światło ultrafioletowe absorbuje ziemska atmosfera co sprawia, że tych obserwacji nie można było wykonać za pomocą teleskopów znajdujących się na Ziemi. Zespół badawczy wykorzystał spektrograf COS do obserwacji linii widmowych zjonizowanego gazu pochodzących od atomów węgla, krzemu i tlenu. Atom staje się zjonizowany, gdy promieniowanie wybije z niego jeden lub więcej elektronów.
Halo galaktyki Andromedy było już wcześniej badane przez zespół Lehner'a. Mianowicie w 2015 roku odkryli oni, że halo galaktyki Andromedy jest ogromne i masywne. Wtedy były tylko pewne podejrzenia na temat jej złożoności. Podczas obecnych badań naukowcy zamapowali bardzo szczegółowo halo galaktyki Andromedy, określając znacznie dokładniej jej wielkość i masę.
"Podczas poprzednich badań obserwowano światło tylko sześć kwazarów, mapując halo M31 do odległości około 1 miliona lat świetlnych. Obecny projekt naukowy dostarczył znacznie więcej informacji na temat wewnętrznych obszarów halo galaktyki Andromedy" - wyjaśnił J. Christopher Howk, (również naukowiec z Uniwersytetu Notre Dame) - "Obserwacje materii gazowej wewnątrz tej sfery są ważne, ponieważ jest to obszar grawitacyjnego oddziaływania M31".
Nie możemy łatwo zrozumieć właściwości halo naszej własnej Galaktyki, ponieważ znajdujemy się wewnątrz Drogi Mlecznej. Jednak astronomowie wierzą, że halo galaktyki Andromedy i halo Drogi Mlecznej muszą być bardzo podobne, ponieważ obie galaktyki są całkiem podobne do siebie. Obie galaktyki są na kursie kolizyjnym i za około 4 miliardy lat licząc od tej chwili połączą się w gigantyczną galaktykę eliptyczną.
Astronomowie badają również halo bardziej odległych galaktyk. Zajmują one jednak znacznie mniejszy obszar nieba - co zwykle oznacza to, że dla jednej galaktyki znajduje się zaledwie jednego wystarczająco jasnego kwazara w tle do badań halo galaktyki. Dlatego informacja przestrzenna jest utracona. Natomiast halo nieodległej galaktyki Andromedy zajmuje znaczny obszar ziemskiego nieba, co pozwala na bardziej szczegółowe obserwacje.
"Są to unikalne badania, ponieważ dla halo galaktyki Andromedy mamy informację nie tylko w jednym, czy dwóch kierunkach, ale aż w ponad czterdziestu" - wyjaśnił Lehner - "Jest to nowatorskie podejście, którego celem jest  uchwycenie złożoności halo galaktycznego poza Drogą Mleczną".
Faktycznie galaktyka Andromedy jest jedyną galaktyką, dla której obecnie te obserwacje mogą być przeprowadzone i tylko za pomocą teleskopu HST. Astronomowie będą mogli rutynowo w przyszłości zbadać około 30 galaktyk z Lokalnej Grupy Galaktyk, wykorzystując teleskopy kosmiczne nowej generacji, pozwalające na obserwacje w zakresie ultrafioletowym.
"Więc projekt AMIGA daje nam również wgląd w przyszłość" - powiedział Lehner.
Omówione wynik badań grupy AMIGA ukazały się 27 sierpnia 2020 roku w The Astrophysical Journal.
 

Opracowanie: Ryszard Biernikowicz
 
Więcej informacji:

Publikacja naukowa: Project AMIGA: The Circumgalactic Medium of Andromeda
Wersja darmowa publikacji w arXiv: Project AMIGA: The Circumgalactic Medium of Andromeda
Hubble Maps Giant Halo Around Andromeda Galaxy

Źródło: NASA

Ilustracja: Wizualizacja przedstawia halo gazowe wokół galaktyki Andromedy (M31), gdyby było widoczne gołym okiem. Z odległości 2.5 miliona lat świetlnych ogromna galaktyka spiralna w Andromedzie jest tak blisko, że wydaje się być smugą światła w kształcie papierosa wznoszącą się wysoko na tle jesiennego nieba. Gdyby to gazowe halo mogło być widoczne gołym okiem, to byłoby jedną z największych struktur na nocnym niebie (mniej więcej trzy razy większe od Wielkiego Wozu). Źródło: NASA, ESA, J. DePasquale i E. Wheatley (STScI), i Z. Levay (obraz w tle).
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/teleskop-hubblea-mapuje-gigantyczne-halo-wokol-m31

 

Teleskop Hubble'a mapuje gigantyczne halo wokół M31.2.jpg

Teleskop Hubble'a mapuje gigantyczne halo wokół M31.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak wygląda Proxima b, najbliższa nam egzoplaneta, na której może istnieć życie
2020-08-30.
Proxima b jest w wielu aspektach podobna do Ziemi, dlatego tak bardzo fascynuje astronomów. Wielu z nich uważa, że istnieją tam dogodne warunki do istnienia życia. Może zatem stać się naszym drugim domem.
Trzeba tutaj podkreślić, że macierzysta gwiazda Proximy b, czyli Proxima Centauri, jest najbliższą nam gwiazdą zaraz po Słońcu. Oznacza to, że odległość do niej jest na tle niewielka, że jeśli zaczniemy jako ludzkość odbywać podróże kosmiczne, to w pierwszą podróż poza Układ Słoneczny wybierzemy się właśnie w kierunku tej gwiazdy i jej planet.
Proxima b znajduje się ok. 4 lata świetlne (40 bilionów kilometrów) od nas i jest podobna do Ziemi, dlatego że jest planetą kamienną i znajduje się w takiej odległości od swojej gwiazdy Proxima Centauri, że na jej powierzchni może występować woda w stanie płynnym, a zatem znajduje się w tzw. strefie zamieszkania. Mało tego, najnowsze badania wskazują, że w układzie może znajdować się więcej planet.
Świat astronomiczny snuje plany wysłania na te obiekty sond kosmicznych, dzięki którym będziemy mogli je lepiej zbadać i dowiedzieć się, czy rzeczywiście mogą tam egzystować inteligentne formy życia. Na razie wiemy, że egzoplaneta ta jest nieco większa i ma masę 1,3 raza większą od Ziemi. Tymczasem długość orbity to ok. 11 dni ziemskich. Warto dodać, że jedna strona planety jest bezustannie oświetlona, a druga pogrążona w mroku.
Naukowcy sprawdzili dokładnie orbitę egzoplanety, wpływ gwiazdy na wydłużenie i spłaszczenie jej orbity, a także mierzyli jasność gwiazdy pod rożnymi kątami oraz przeprowadzili eksperymenty, zakładające różne możliwe warunki na powierzchni. Wyłoniono dwa obszary, na których istnieją dużo większe możliwości występowania wody, niż pierwotnie sądzono.
Teraz dowiadujemy się, że według najnowszych badań przeprowadzonych przez naukowców z Uniwersytetu w Exeter oraz z brytyjskiego Instytutu Meteorologii (Met Office), klimat panujący na Proxima b sprzyja rozkwitowi życia. Specjaliści wykorzystali w swoich badaniach Unified Model, czyli model globalnej prognozy pogody, która przygotowywana jest dla całej naszej planety oraz badań klimatu na przestrzeni dziesięcioleci. Zebrane dane posłużyły do przygotowania zaawansowanej symulacji klimatu Proxima b.
Naukowcy opierali się na składzie atmosfery podobnym do ziemskiego, ale również przygotowali model bardziej rozrzedzony, a mianowicie zawierający mniejsze stężenie azotu i dwutlenku węgla. Wyniki symulacji bardzo pozytywnie zaskoczyły meteorologów. Wszystko bowiem wskazuje na to, że mogą tam panować warunki sprzyjające powstaniu życia, a klimat na tym fascynującym obiekcie jest bardzo stabilny.
Problemem może być jednak sama gwiazda, która jest czerwonym karłem, a to oznacza, że może ona bombardować swoje planety dużymi ilościami promieniowania rentgenowskiego, które może sterylizować powierzchnię z wszelkich mikroorganizmów. Mimo wszystko, astrobiolodzy uważają, że nieznane nam inteligentne formy życia mogły przystosować się do takich ekstremalnych warunków lub po prostu egzystują pod powierzchnią, gdzie zbudowały miasta. Jest też opcja, że planeta posiada potężne pole magnetyczne, które w pełni chroni ją przed promieniowaniem.
Oczywiście te dobre wieści nie oznaczają, że tak jest w rzeczywistości, ale niemniej daje nam to motywację do przeprowadzania jeszcze dokładniejszych badań, bo być może podobne do nas formy życia mogą znajdować się nas bliżej, niż nam się to do tej pory wydawało.
Źródło: GeekWeek.pl/NASA / Fot. NASA/Piqsels
https://www.geekweek.pl/news/2020-08-30/tak-wyglada-proxima-b-najblizsza-nam-egzoplaneta-na-ktorej-moze-istniec-zycie/

Tak wygląda Proxima b, najbliższa nam egzoplaneta, na której może istnieć życie.jpg

Tak wygląda Proxima b, najbliższa nam egzoplaneta, na której może istnieć życie2.jpg

Tak wygląda Proxima b, najbliższa nam egzoplaneta, na której może istnieć życie3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Toyota ogłosiła nazwę swojego niesamowitego pojazdu księżycowego [FILM]
2020-08-30.
Kraj Kwitnącej Wiśni dopiero co pierwszy w historii ludzkości zbombardował planetoidę, która potencjalnie zagraża Ziemi, a już intensywnie przygotowuje się do lotu na Księżyc i planuje jego kolonizację za pomocą pojazdów.
Japońska Agencja Kosmiczna (JAXA) jakiś czas temu zleciła rodzimemu koncernowi samochodowemu Toyota zaprojektowanie i budowę dużego pojazdu księżycowego, którym astronauci będą mogli przemierzać duże odległości w swojej eksploracji powierzchni. Projektanci i inżynierowie wzięli się ostro do pracy i stworzyli koncepcję nie tylko pojazdu, co sporej bazy na kołach.
Sześciokołowy pojazd będzie dysponował zasięgiem dochodzącym aż do 10 tysięcy kilometrów. Na swój pokład będzie mógł wziąć czterech astronautów i zapewnić im warunki podobne do tych panujących na powierzchni naszej planety. Oznacza to, że będą oni mogli podróżować bez skafandrów kosmicznych. Do dyspozycji pierwszych kolonizatorów ma być dostępne 13 metrów kwadratowych przestrzeni życiowej, a także najbardziej zaawansowane systemy podtrzymania życia.
Mobilna baza na kołach ma być napędzana ogniwami paliwowymi i panelami solarnymi. Trzeba tutaj podkreślić, że Toyota jest światowym pionierem w rozwoju i popularyzacji takich technologii, które są udoskonalane od dobrych kilku lat. Teraz znajdą zastosowanie w kosmosie, gdzie wodoru i promieni słonecznych nie brakuje. Japończycy chcą pojawić się na Księżycu w pod koniec lat 20. XXI wieku. Wówczas zobaczymy ich podróżujących po powierzchni w takich właśnie futurystycznych pojazdach.
Toyota ogłosiła właśnie nazwę dla swojego futurystycznego pojazdu. Co ciekawe, koncern uznał, że księżycowa baza na kołach będzie rozwinięciem słynnego terenowego modelu Land Cruiser, który jest stworzony do przemierzania najbardziej ekstremalnych warunków terenowych. Zatem księżycowy pojazd będzie nosił nazwę Lunar Cruiser.
W planach eksploracji Księżyca i Marsa nie mówi się za dużo o Japonii, ale będzie ona miała nieoceniony w nią wkład. JAXA rozwija technologie kosmicznego górnictwa, ochrony naszej planety przez kosmicznymi skałami, przyszłych baz i pojazdów kosmicznych, a także weźmie udział w budowie Księżycowego Portu Kosmicznego, który umożliwi szybką, tanią i bezpieczną eksplorację Srebrnego Globu i będzie bramą do podboju Marsa.
Źródło: GeekWeek.pl/JAXA/CNET/Toyota / Fot. JAXA/Toyota
Pressurised Rover Concept | Toyota and Japan Aerospace Exploration Agency

https://www.youtube.com/watch?v=4ASXWxQJneU&feature=emb_logo

https://www.geekweek.pl/news/2020-08-30/toyota-oglosila-nazwe-swojego-niesamowitego-pojazdu-ksiezycowego-film/

 

Toyota ogłosiła nazwę swojego niesamowitego pojazdu księżycowego [FILM].jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Hayabusa 2: plan powrotu próbek na Ziemię
2020-08-30. Krzysztof Kanawka
Agencja JAXA zatwierdziła plan powrotu próbek materii z planetoidy Ryugu na Ziemię. Powrót nastąpi 6 grudnia 2020.
Sonda Hayabusa 2 powraca na Ziemię po zbadaniu planetoidy 162173 Ryugu. We wnętrzu tej sondy znajduje się mała kapsuła powrotna z próbkami materii z tej planetoidy. 13 listopada 2019 Hayabusa 2 rozpoczęła podróż powrotną na Ziemię. Na początku grudnia 2019 silniki jonowe sondy zostały przestawione na pełny ciąg.
Pierwszy etap powrotu sondy Hayabusa 2 pod napędem jonowym trwał do lutego 2020. Następnie, przez kilka miesięcy, sonda poruszała się z wyłączonymi silnikami. Wreszcie, 12 maja 2020 silniki jonowe sondy zostały ponownie uruchomione. Rozpoczął się drugi etap powrotu w pobliże Ziemi pod napędem. Ten etap będzie trwać do września 2020 ? precyzyjna data wyłączenia silników jonowych zostanie ustalona później. Następnie, od października 2020 będą trwać przygotowania do przelotu obok Ziemi.
Japońska agencja JAXA współpracuje przy tym powrocie z rządem Australii. To właśnie tam, na poligonie Woomera nastąpi lądowanie kapsuły powrotnej z próbkami materii. Na początku lipca nastąpiło formalne zatwierdzenie planu powrotu przez Australię i wyznaczona została strefa zamknięta. Powrót kapsuły zaplanowano na 6 grudnia 2020.
Plan powrotu jest następujący: nastąpi szereg manewrów, zmieniających trajektorię lotu sondy Hayabusa 2. Po manewrze o oznaczeniu TCM-4 nastąpi uwolnienie kapsuły powrotnej, która wejdzie w atmosferę Ziemi. Sonda Hayabusa 2 wykona następnie manewr TCM-5, który oddali pojazd od naszej planety.
Po tych zadaniach sonda Hayabusa 2 rozpocznie misje rozszerzoną. Agencja JAXA jeszcze nie ustaliła kolejnego celu dla sondy. Wstępnie wyznaczono nawet 350 potencjalnych celów do przelotu sondy. Tak duża ilość potencjalnych celów jest (obecnie) możliwa, gdyż sonda może wykonać przeloty z asystą grawitacyjną obok Ziemi (2020) oraz Wenus (2024).
Misja Hayabusa 2 jest komentowana w wątku na Polskim Forum Astronautycznym.
Asteroid Ryugu close-up

Szczegóły powierzchni planetoidy Ryugu / Credits ? JAXA

https://www.youtube.com/watch?v=aHvDO_fzZLs&feature=emb_logo

Planetoida Ryugu widziana z odległości 22 km / Credits ? JAXA

(JAXA, PFA)

https://kosmonauta.net/2020/08/hayabusa-2-plan-powrotu-probek-na-ziemie/

 

Hayabusa 2 plan powrotu próbek na Ziemię.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Astronomowie krytykują program satelitarny Starlink Elona Muska
Autor: admin (2020-08-30)
Setki astronomów z Amerykańskiego Towarzystwa Astronomicznego doszło do wniosku, że wystrzelenie na orbitę okołoziemską ponad 30 tysięcy satelitów przedsiębiorcy Elona Muska ograniczy liczbę odkryć naukowych w dziedzinie astronomii. Doprowadzi to do tego, że wiele rodzajów obserwacji nie będzie możliwych ze względu na zakłócenia powodowane przez konstelację Starlink.
Kilkuset astronomów ostrzegło, że globalne systemy satelitarne, takie jak Starlink przedsiębiorcy Elona Muska, mogą poważnie zaszkodzić głównym odkryciom astronomicznym i postępowi naukowemu. Eksperci wzywają do zaprzestania kolejnych startów z satelitami telekomunikacyjnymi, które zawieszone na niskiej orbicie mają zapewnioć dostęp do Internetu na całym świecie.
Ponad 250 astronomów z American Astronomical Society próbowało lepiej zrozumieć konsekwencje wystrzelenia dużych konstelacji satelitarnych na niską orbitę okołoziemską. Eksperci uważają, że jasne satelity zasadniczo zmienią astronomię optyczną i podczerwoną. Ponadto eksperci obawiają się, że wpłynie to również na to, jak naukowcy będą widzieć nocne niebo. Sam system Starlink może z grubsza podwoić liczbę poruszających się obiektów kosmicznych, które można zobaczyć gołym okiem w godzinach wieczornych.
To nie pierwszy raz gdy korporacja SpaceX została oskarżona o zakłócanie widoczności nocnego nieba przez rosnącą sieć satelitów Starlink. Obecnie jest ich około 500, ale ma być wielokrotnie więcej. Jak zauważa Amerykańskie Towarzystwo Astronomiczne trwa współpraca ze SpaceX w celu opracowania różnych metod rozwiązania problemu. Jedną ze strategii omówionych z firmą jest 10-krotne przyciemnienie satelitów Starlink, aby nie pozostawiły po sobie aż tak jasnych śladów. Jednak nawet jeśli to zadziała, same ślady satelitów będą wyraźnie widoczne w danych, co skomplikuje ich analizę i ograniczy odkrycia naukowe z dziedziny astronomii.

Źródło: SpaceX

https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/astronomowie-krytykuja-program-satelitarny-starlink-elona-muska

 

Astronomowie krytykują program satelitarny Starlink Elona Muska.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Seria dziur koronalnych na Słońcu wywołała na Ziemi burzę geomagnetyczną
Autor: admin (2020-08-31)
Nasza planeta od 25 sierpnia 2020 roku znajduje się pod wpływem serii dziur koronalnych, które powodują wystąpienie burzy geomagnetycznej. Oczekuje się, że będzie ona trwał co najmniej do 2 września.
Poziom G1 burzy geomagnetycznej został osiągnięty po raz pierwszy o godzinie 17:59 czasu uniwersalnego 28 sierpnia i ponownie stało się to o godzinie 04:27 czasu UTC 31 sierpni. Największy wpływ strumienia naładowanych cząstek wyemitowanych ze Słońca wystąpił na 60 stopni szerokości geograficznej.
Według agencji NOAA mogą wystąpić słabe wahania sieci energetycznej. Nie można wykluczyć również niewielkiego wpływu na działanie sztucznych satelitów. W wielu miejscach może być widziana zorza polarna. Pokaz aktywności słonecznej może być najbardziej widoczny na północy Stanów Zjednoczonych, w Kanadzie, Islandii, Skandynawii i w północnej Rosji.
Całkowite wartości natężenia pola magnetycznego wahały się na poziomie około 4-6 nT. Prędkość wiatru słonecznego nieznacznie spadła w ciągu dnia i zakończył się on na poziomie 450 km/s. Dzisiaj, tj. 31 sierpnia o godzinie 06:59 czasu uniwersalnego prędkość wiatru słonecznego wzrosła do 542 km/s a o 06:59 i do 608 km/s o 08:41 czasu uniwersalnego.
Niesamowite jest to, że trwa dopiero druga burza magnetyczna w tym roku! Doskonale pokazuje to z jakim minimum aktywności słonecznej mamy obecnie do czynienia. Niektórzy naukowcy od dawna ostrzegają, że czeka nas kilka dekad bez aktywności słonecznej, a zwykle wiązało się to na Ziemi ze zlodowaceniem. Zwolennicy teorii antropogenicznego globalnego ocieplenia twierdzą, że minimum nic nie da i Ziemia i tak się ogrzeje, ale jeśli się mylą to czeka nas mała epoka lodowcowa.
Źródło: NASA
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/seria-dziur-koronalnych-na-sloncu-wywolala-na-ziemi-burze-geomagnetyczna

 

 

Seria dziur koronalnych na Słońcu wywołała na Ziemi burzę geomagnetyczną.jpg

Seria dziur koronalnych na Słońcu wywołała na Ziemi burzę geomagnetyczną2.jpg

Seria dziur koronalnych na Słońcu wywołała na Ziemi burzę geomagnetyczną3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Turcja ogłasza budowę małej rakiety nośnej
2020-08-31. Krzysztof Kanawka
Trzydziestego sierpnia rząd Turcji ogłosił budowę własnej małej rakiety nośnej. Pierwszy start jest planowany na 2025 rok.
Projekt tureckiej rakiety otrzymał nazwę Micro Satellite Launch System Project. W założeniu ma być to konstrukcja zdolna do wyniesienia satelitów o masie około 100 kg na orbitę o wysokości 400 km.
Pierwszy lot rakiety jest zaplanowany na 2025 rok. W tej chwili wiadomo, że w ostatnich latach wypracowano ponad 20 technologii rakietowych, które mogą mieć znaczenie dla przyszłego projektu małej rakiety nośnej. Prawdopodobnie rakieta będzie używała paliw ciekłych.
Z dostępnych informacji wynika, że Turcja ma zamiar być zdolna zaspokajać swoje podstawowe potrzeby związane z branżą kosmiczną za pomocą krajowych dostawców. Oprócz wspomnianej rakiety mowa także o własnych satelitach, służących zarówno celom cywilnym jak i wojskowym.
Decyzja częściowo może mieć związek z pogorszeniem relacji międzynarodowych, w szczególności pomiędzy Turcją a USA oraz Turcją a Europą. Z drugiej strony jest prawdopodobne, że tureckie środowiska naukowe i przemysłowe mogły proponować budowę rakiety od pewnego czasu i teraz rząd tego państwa przychylił się do tej propozycji.
(WSM)
https://kosmonauta.net/2020/08/turcja-oglasza-budowe-malej-rakiety-nosnej/

Turcja ogłasza budowę małej rakiety nośnej.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Kosmiczne promieniowanie poważnym zagrożeniem dla komputerów kwantowych
2020-08-31.
Rozwój komputerów kwantowych nabrał ostatnio tempa i wiele osób z zainteresowaniem przygląda się rozwojowi tej technologii. Dziś okazuje się jednak, że przed nami jeszcze wiele przeszkód.
Badacze MIT poinformowali o swoim nowym odkryciu, a mianowicie zagrożeniu dla komputerów kwantowych, jakie niesie ze sobą promieniowanie kosmiczne. Te są bowiem niezwykle wrażliwe na to złożone promieniowanie (korpuskularne i elektromagnetyczne) docierające do Ziemi z przestrzeni kosmicznej i wygląda na to, że będą wymagały specjalnej ochrony. W tradycyjnych komputerach dane reprezentowane są przez bity przyjmujące jedną z dwóch wartości, które zwykle określa się jako 0 (zero) i 1 (jeden). W fizyce kwantowej panują jednak nieco inne zasady, dlatego w komputerach kwantowych bity, a konkretniej kubity, są w stanie egzystować w dowolnej superpozycji dwóch stanów kwantowych.
Oznacza to, że potrafią wykonywać wiele operacji równocześnie, dzięki czemu są podstawą dużo potężniejszych systemów niż stosowane obecnie klasyczne komputery. Tyle że mają swoje problemy w zakresie praktycznego zastosowania, a jednym z nich jest fakt, że kubity są w stanie przebywać w superpozycji przez bardzo krótki czas. Wszystko dlatego, że są niezwykle wrażliwe na interferencje z zewnątrz, jak ciepło, pole magnetyczne, pole elektryczne czy nawet promieniowanie niskiego poziomu, które nieustannie nas otacza. Ba, a jak się teraz okazuje jest jeszcze jeden potężny ?wróg?, a mianowicie promieniowanie, które dociera do naszej planety z kosmosu, bo choć my go nie zauważamy, to potrafi wywołać spustoszenie w elektronice.

W nowych badaniach naukowcy z MIT i Lincoln Laboratory and Pacific Northwest National Laboratory (jedno z krajowych laboratoriów Departamentu Energii Stanów Zjednoczonych)  sprawdzali, jak dużym problemem będzie promieniowanie kosmiczne dla komputerów kwantowych. W tym celu umieścili napromieniowane miedziane dyski obok nadprzewodzących kubitów, żeby zmierzyć efekty promieniowania. Eksperymenty zostały przeprowadzone z wykorzystaniem chłodziarki kriogenicznej i środowiska schłodzonego do temperatury 200-krotnie niższej niż panująca w próżni kosmicznej, aby zminimalizować jakiekolwiek zewnętrzne czynniki. Drugi napromieniowany dysk miedziany był badany na zewnątrz tej specjalistycznej lodówki, aby dowiedzieć się, na jak wiele promieniowania system kwantowy był narażony.
Wykorzystując ten zestaw i wiele różnych symulacji udało się ustalić, że czas koherencji, czyli czas przez jaki kubity pozostają w stanie superpozycji, jest ograniczony do 4 milisekund. Kolejne eksperymenty przyniosły potwierdzenie tego wyniku i jednocześnie udowodniły, że jesteśmy w stanie w pewien sposób chronić komputery kwantowe, wystarczy? 2-tonowa ściana z ołowianych cegieł! Jak łatwo się jednak domyślić, nie jest to najbardziej praktyczne rozwiązanie, ale przynajmniej wiemy już, że komputery kwantowe wymagają ochrony i trzeba to wziąć pod uwagę podczas ich budowy. Jedną z możliwych opcji jest umieszczenie ich głęboko pod ziemią, a badacze mają też inny pomysł: - Jeśli chcemy zbudować przemysł, preferujemy łagodzenie efektów promieniowania nad powierzchnią ziemi. Możemy pomyśleć o projektowaniu kubitów z wykorzystaniem hartowania radiacyjnego, dzięki czemu będą mniej wrażliwe na kwazicząstki albo zbudować pułapki na kwazicząstki, dzięki czemu nawet jeśli te będą nieustannie generowane przez promieniowanie, to odsuniemy je od kubitów. To z pewnością nie jest koniec gry - tłumaczą.
Źródło: GeekWeek.pl/MIT
https://www.geekweek.pl/news/2020-08-31/gotowe-kosmiczne-promieniowanie-powaznym-zagrozeniem-dla-komputerow-kwantowych/

 

Kosmiczne promieniowanie poważnym zagrożeniem dla komputerów kwantowych.jpg

Kosmiczne promieniowanie poważnym zagrożeniem dla komputerów kwantowych2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na Wenus może istnieć życie. Pojawiły się nowe przesłanki o tym świadczące
2020-08-31.
Od jakiegoś czasu informujemy Was, że na bliźniaczce naszej planety mogą występować bardzo dogodne warunki do rozkwitu życia, jakie znamy na Ziemi, pomimo faktu, że jest tam gorąco jak w piekle. Nowe badania tylko to potwierdzają.
Na powierzchni Wenus nie przetrwa żadne biologiczne życie. Panują tam temperatury tak wysokie, że topi się ołów i padają ołowiane deszcze. Prawie cała powierzchnia planety skąpana jest w lawie, a atmosfera wypełniona toksycznymi gazami i dwutlenkiem węgla, który wzmaga efekt cieplarniany. Chociaż to wszystko brzmi złowieszczo, NASA szykuje tam misje badawcze. Specjalny pojazd zbada atmosferę i ujawni przed nami tajemnice tej planety.
Niedawno astronomowie odkryli ciemne obłoki w atmosferze na wysokości ok. 40 kilometrów ponad powierzchnią planety. Do tej pory były one dla nich jedną, wielką tajemnicą. Jednak wnikliwsze badania pozwoliły ustalić, że są to tzw. pochłaniacze, czyli obszary, które absorbują najwięcej światła ultrafioletowego. Okazuje się, że te zagadkowe ?cząstki?, o wielkości od 0.4 do 4 mikronów, mają podobne zdolności do mikroorganizmów występujących w Ziemskiej atmosferze.
Najnowsze badania planety pokazały, że jeśli jakieś formy życia mogą przetrwać w atmosferze, to najlepszym dla nich miejscem będzie obszar znajdujący się właśnie od ok. 40 do 60 kilometrów ponad powierzchnią planety. Oznacza to, że odkryta mgiełka może być kolebką rozkwitu jakichś form życia. Astrobiolodzy uważają, że pomimo piekła panującego na powierzchni i w atmosferze, są w niej miejsca, w których grupy mikroskopijnego życia mogą ewoluować od miliardów lat.
NASA szykuje kilka misji na Wenus. Dwie nowe misje mają zostać zrealizowane w ramach Programu Discovery. Pierwsza z nich to VERITAS. Skupi się ona na mapowaniu powierzchni planety. Tymczasem druga, DAVINCI+ ma pozwolić na zbadania gazów otaczających planetę. To misja jest kluczowa dla NASA. Oprócz nich, agencja planuje jeszcze jedną o nazwie Ray for Extreme Environments and Zonal Explorations (Breeze) do programu agencji Innovative Advanced Concepts (NIAC). Chodzi tutaj o specjalny pojazd kosmiczny, który swoim wyglądem na myśl przywodzi płaszczki, czyli chrzęstnoszkieletowych ryb morskich o płaskim, dyskowatym kształcie ciała. Co ciekawe, pojazd naprawdę miałby być wyposażony w płetwy i dzięki nim sprawnie ?pływać? w targanej silnymi wiatrami atmosferze Wenus.
Plany związane z Wenus ma również szef firmy Rocket Lab. Planuje wysłać tam swoją misję, w ramach której nie tylko zbada gęstą atmosferę planety, ale również jej powierzchnię za pomocą specjalnego łazika. Urządzenie niedawno zostało zaprezentowane przez NASA. jest to niewielki pojazd kołowy, który został wyposażony w małą turbinę wiatrową. Dzięki niej będzie mógł on pozyskać energię na potrzeby badań.
Kilka miliardów lat temu atmosfera Wenus była bardziej podobna do ziemskiej, a na powierzchni prawdopodobnie występowały znaczne ilości wody w stanie ciekłym, ale odparowanie tych pierwotnych oceanów spowodowało lawinowo narastający efekt cieplarniany, aż do krytycznego poziomu gazów cieplarnianych w atmosferze.
Najprawdopodobniej w wyniku miliardów lat gwałtownych przemian, życie przeniosło się tam z powierzchni do gęstej atmosfery, gdzie dostosowało się do panujących tam warunków. Jest też opcja, że dzięki kosmicznym skałom, organizmy z Wenus i Marsa mogły przedostać się na Ziemię i zapoczątkować życie, które tak dziś powszechnie występuje na naszej pięknej planecie.
NASA zamierza przeprowadzić wszystkie misje jeszcze w latach 20. XXI wieku. Jest całkiem prawdopodobnie, że jeszcze przed lądowaniem ludzi na Marsie, bliźniaczka Ziemi, jak mówi się o Wenus, będzie równie dobrze zbadana co Czerwona Planeta. Amerykanie i Rosjanie mają jednak o wiele ambitniejsze plany związane z Wenus.
Rządy obu krajów chcą wysłać tam lądowniki i próbniki, a nawet myślą o budowie w atmosferze pierwszej bazy badawczej, która ma się stać oknem na ten fascynujący glob. Wszystko wskazuje na to, że lata 20. XXI wieku mogą wywrócić do góry nogami nasze pojęcie o otaczającej nas przestrzeni kosmicznej w kwestii istnienia pozaziemskiego życia.
Źródło: GeekWeek.pl/NASA / Fot. NASA
https://www.geekweek.pl/news/2020-08-31/na-wenus-moze-istniec-zycie-pojawily-sie-nowe-przeslanki-o-tym-swiadczace/

Na Wenus może istnieć życie. Pojawiły się nowe przesłanki o tym świadczące.jpg

Na Wenus może istnieć życie. Pojawiły się nowe przesłanki o tym świadczące2.jpg

Na Wenus może istnieć życie. Pojawiły się nowe przesłanki o tym świadczące3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Kosmiczne fabryki leków. Czy są możliwe?
2020-08-31. Marek Matacz
Na orbicie, w warunkach mikrograwitacji można prowadzić badania, których nie da się wykonać na Ziemi - np. drukować trójwymiarowe konstrukcje z żywych komórek. Czy więc w kosmosie będą kiedyś produkowane leki lub zastępcze narządy? Opowiada o tym dr Piotr Kaczmarek-Kurczak z Akademii Leona Koźmińskiego.
Polska Agencja Prasowa: Według obecnej strategii NASA Międzynarodowa Stacja Kosmiczna ma się stać bardziej otwarta na komercyjne wykorzystanie. Mają m.in. być do niej dołączane prywatne moduły. Niektóre firmy myślą już nawet o swoich stacjach orbitalnych. Jednocześnie duża część badań prowadzonych na orbicie dotyczy medycyny. Czy można spodziewać się, że część farmaceutycznego przemysłu zacznie się przenosić w kosmos?
Piotr Kaczmarek-Kurczak, adiunkt w Katedrze Przedsiębiorczości Akademii Leona Koźmińskiego: To dosyć skomplikowane. Po zakończeniu lotów na Księżyc, NASA zdecydowała się na program wahadłowców, a potem budowę stacji kosmicznych. Spodziewano się wtedy, że społeczeństwo będzie dostawało z tego programu więcej zysków, także pieniężnych, niż inwestuje. Jednak badania kosmiczne finansowo nie są opłacalne. Pieniądze, które są ?wystrzeliwane w przestrzeń? w dużej mierze tracimy.
PAP: Ludzie mogą więc być niezadowoleni. Nikt przecież nie lubi marnować pieniędzy.
PKK: Tak, i chyba dlatego pojawiły się pewne legendy - i używam tego słowa świadomie - o rzekomych, cudownych właściwościach różnych rzeczy i substancji, które można uzyskiwać czy wytwarzać w kosmosie. Zresztą, entuzjaści kosmicznych lotów nadal szukają uzasadnienia dla ogromnych kosztów. Nawet w przypadku usług SpaceX, wyniesienie kilograma masy kosztuje bowiem od 60 do 80 tys. dol. Niewiele jest jednak na Ziemi substancji, które byłyby tak cenne. Jedna ze wspomnianych legend mówi o wydobyciu Helu-3 na Księżycu. To bardzo drogi izotop (1,4 mln USD za kg), który można wykorzystać w fuzji termojądrowej do wytwarzania energii. Niestety, jeszcze długo nie będziemy dysponowali reaktorami fuzyjnymi, więc Hel-3 jeszcze przez długi czas nie będzie przydatny.
PAP: A inne legendy?
PKK: Druga dotyczy dużych kryształów białek hodowanych w stanie mikrograwitacji, wykorzystywanych w technologiach laserowych oraz przemyśle farmaceutycznym. Niestety, już loty wahadłowców pokazały, że proces ich uzyskiwania jest skomplikowany i trudny w automatyzacji. Dzisiaj specjaliści podchodzą do tego tematu z dużym sceptycyzmem. Gdyby możliwe było łatwe uzyskiwanie takich substancji na orbicie, to byłyby one produkowane i stacja kosmiczna prawdopodobnie mogłaby sama siebie utrzymać.
PAP: Jednak badania medyczne na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej to ważna część programu.
PKK: Jest jeden produkt, który opłaca się przywozić z orbity, bo jest niematerialny i nie dotyczy go ograniczenie kosztów masy. To informacje (jak dane przesyłane z próbników planetarnych i satelitów) i wiedza. Zatem, jeśli chodzi o medycynę, możemy mówić o badaniach np. z zakresu fizjologii i psychologii człowieka. To m.in. dzięki lotom kosmicznym dowiedzieliśmy się wiele na temat reakcji ludzi na izolację. To się teraz przydaje w czasie epidemii. Astronauci przebywający długo w przestrzeni dostarczyli także dużej ilości wiedzy np. na temat osteoporozy. Wiele badań prowadzonych w kosmosie, w tym na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej jest bardzo sensownych. O procesie starzenia i wpływie promieniowania na DNA naukowcy dowiedzieli się bardzo dużo z rocznej misji Scotta Kelly'ego, którego brat bliźniak pozostał na ziemi.
PAP: Przykład, który się też często podaje, to hodowanie kryształów z białek na orbicie. Dzięki temu mają być one czystsze i pozwalać na lepsze zbadanie struktury danego białka. To z kolei klucz do opracowania wielu nowych leków.
PKK: Takie badania prowadzono już w latach 80-tych i 90-tych. Jednak obecnie w technikach komputerowych ma miejsce taki postęp, że z powodzeniem można posługiwać się mniejszymi kryształami hodowanymi na Ziemi i cyfrowymi symulacjami. Tymczasem automatyzacja w kosmosie jest trudna, a człowiek zawsze może przypadkiem wprowadzić jakiś błąd.
PAP: Mogą jednak pojawić się takie procesy, które, przynajmniej przez pewien, dłuższy czas będzie można prowadzić tylko na orbicie. Pewna amerykańska firma prowadziła na pokładzie ISS eksperyment z trójwymiarowym drukiem żywymi komórkami. Tylko w mikrograwitacji udawało się ułożyć komórki w oddzielne warstwy. Może więc na orbicie będą kiedyś hodowane zastępcze narządy...
PKK: Myślę, że takie prace mają sens, ale tylko jako badania naukowe, podobnie jak inne orbitalne eksperymenty. Nie wierzę, że sektor prywatny może zapewnić sobie wystarczające zyski z działalności produkcyjnej, aby powstał z tego rentowny biznes.
PAP: Więc takie pomysły jak fabryki leków czy zastępczych narządów to raczej wizje marzycieli, które niekoniecznie muszą mieć sens?
PKK: Raporty na podobne tematy amerykański kongres widział już 20-30 lat temu i teraz to już nikogo nie przekonuje. Dzisiaj liczy się rywalizacja polityczna i ona np. napędza program księżycowy. Państwa, które go organizują, chcą pokazać, co potrafią. Będą się też w bliższej perspektywie liczyły odkrycia naukowe, czyli wiedza także z zakresu biologii czy fizjologii człowieka.
PAP: A może jest trochę tak, że znajdujemy się teraz na etapie podobnym do początków lotnictwa. Kiedyś pokonanie oceanu stanowiło wyczyn, a dzisiaj loty na inne kontynenty to norma.
PKK: Rozwój lotnictwa był napędzany przez wojsko. Natomiast w eksploracji kosmosu rozwój bardzo zwolnił w latach 70-tych. Kosmiczny wyścig zbrojeń nigdy tak naprawdę nie był brany na poważnie, więc nie nabrał rozmachu. Roczny budżet amerykańskiej armii to 700 mld dol., z czego 30 mld jest przeznaczane na technologie kosmiczne. To więcej niż cały budżet NASA. Jednak armia nie dokłada się do budżetu NASA i nie dzieli się z nią technologiami. (...) Działalność kosmiczna była de facto napędzana politycznie, a przez długi czas system finansowania był nieefektywny. Sytuacja się poprawiła po wejściu do gry prywatnych przedsiębiorstw, takich jak Orbital ATK czy SpaceX, które muszą rozliczać się przed inwestorami. Straciliśmy co najmniej 40 lat rozwoju, więc zachodził on dużo wolniej niż w przypadku lotnictwa.
PAP: Zatem jest potencjał, aby wiele się zmieniło...
PKK: Podam pewne, ciekawe obliczenia. Otóż, jeśli chodzi o samą energię potrzebną do wynoszenia ludzi w przestrzeń, to koszty wynoszą ok. 250 dol. za osobę. SpaceX twierdzi, że w sumie obniży cenę do 2 tys. dol. za kilogram masy wynoszonej w przestrzeń kosmiczną. To oznaczałoby trzydziestokrotny spadek kosztów.
PAP: Może więc za 20-30 lat zobaczymy na orbicie nawet pierwsze fabryki leków, czy organów...
PKK: Różne firmy, w tym SpaceX silnie inwestują teraz w satelitarny Internet. To technologia, która może przynieść ogromne zyski. Jeśli na tym zarobią, to w połączeniu z pasją Elona Muska czy Jeffa Bezosa do zasiedlania kosmosu, mogą doprowadzić do przełomu. Zwłaszcza jeśli powstaną ogromne statki wielokrotnego użytku, takie jak Starship. Być może infrastruktura kosmiczna stanie się wtedy tańsza, łatwiejsza do wykorzystania i uda się przełamać polityczne oraz ekonomiczne bariery, o których mówiłem.
PAP: Jaka może być rola Polski?
PKK: Polski sektor kosmiczny się dobrze rozwija, ponieważ ma realistyczne cele. Jesteśmy m.in. podwykonawcami dla dużych graczy. Na przykład budujemy dla nich różne instrumenty i urządzenia umieszczane w sondach planetarnych np. Marsa, czy Jowisza. Jednocześnie rozwijamy własne know how i świetną kadrę inżynierską. Jesteśmy też znani jako specjaliści od pozyskiwania informacji z różnych misji, np. heliofizycznych czy z obserwacji planet. Tutaj uzyskujemy też największe korzyści finansowe. Mamy duże tradycje w medycynie kosmicznej, doskonałych specjalistów z zakresu materiałoznawstwa, teledetekcji. Bardzo zaniedbany jest u nas obszar wykorzystania danych satelitarnych przez administrację cywilną, a zwłaszcza rolnictwo. Powiązanie nowoczesnych technologii (w tym kosmicznych) w obszarze rolnictwa (Rolnictwo 4.0) to w ogóle przyszłościowy i potencjalnie atrakcyjny eksportowo temat.
PAP - Nauka w Polsce, Marek Matacz
mat/ ekr/
Źródło: Fotolia

https://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news%2C83636%2Ckosmiczne-fabryki-lekow-czy-sa-mozliwe.html

 

Kosmiczne fabryki leków. Czy są możliwe.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Rakietowa noc: starty orbitalne Falcon 9 i Electron
2020-08-31.
31 sierpnia przeprowadzono dwa udane starty rakietowe. Z kosmodromu Cape Canaveral rakieta Falcon 9 wyniosła na orbitę argentyńskiego satelitę radarowego SAOCOM 1B, a z nowozelandzkiego przylądka Mahia wystartowała rakieta Electron, wynosząc w przestrzeń mikrosatelitę radarowego Sequoia firmy Capella Space.

Pierwszy od ponad 50 lat start polarny z Florydy
Rakieta Falcon 9 w swoim 100. starcie wysłała na orbitę argentyńskiego satelitę radarowego SAOCOM 1B i parę dodatkowych ładunków.
Start odbył się ze stanowiska SLC-40 w Cape Canaveral na Florydzie. Falcon 9 odpalił 9 silników Merlin i wzniósł się w powietrze 30 sierpnia o 19:18 czasu lokalnego (w Polsce był już 31 sierpnia, 1:18). Cały lot przebiegł pomyślnie i górny stopień rakiety odłączył wynoszonego satelitę na docelowej orbicie 14 minut po starcie. Kilkadziesiąt minut później rakieta wypuściła też dwa dodatkowe satelity misji: mikrosatelitę pogodowego GNOMES 1 oraz nanosatelitę Tyvak 0172.
Dolny stopień rakiety Falcon 9 wrócił na Ziemię i wylądował na stanowisku LZ-1 na przylądku.
Był to pierwszy start rakiety orbitalnej na orbitę polarną z kosmodromu na Florydzie od 1969 r. Od lat starty na ten typ orbity wykonywane są z amerykańskiej ziemi z bazy Vandenberg. Floryda utrudnia tego typu starty, bo kierując rakietę na południe trzeba zmienić jej azymut, by nie wrócić na ląd, a w wypadku awarii szczątki mogłyby potencjalnie spaść na inne państwa. W 1960 r. jedna z rakiet amerykańskich startująca właśnie na orbitę polarną uległa awarii a szczątki spadły na terytorium Kuby, zabijając podobno krowę i wywołując problemy dyplomatyczne.
Kontrolowany powrót dolnego stopnia rakiety Falcon 9 na Ziemię i autonomiczny system przerwania lotu rakietowego sprawiają, że powrót lotów na orbity polarne z Florydy był możliwy.
SAOCOM 1B to ważący 1600 kg satelita obserwacji radarowej zbudowany dla argentyńskiej agencji kosmicznej CONAE. Jeden z satelitów serii (SAOCOM 1A) jest już na orbicie. Satelity te są wyposażone w radar syntetycznej apertury SAR operujący w paśmie radiowym L. Para SAOCOM 1 będzie dostarczać danych dla służb ratunkowych i pomagać podczas usuwania skutków klęsk żywiołowych.
Dodatkowo na rakiecie podróżował ważący 30 kg satelita GNOMES-1 firmy EarthIQ, który ma analizować zasłanianie sygnału pozycjonowania systemów nawigacyjnych GPS, Galileo i Beidou w celu profilowania atmosfery ziemskiej do prognozowania pogody. Trzecim najmniejszym ładunkiem lotu był nanosatelita Tyvak-0172 firmy Tyvak Nano-Satellite Systems. O jego przeznaczeniu jednak nic oficjalnie nie wiadomo.
Powrót rakiety Electron do służby
31 sierpnia o 5:05 czasu polskiego z kosmodromu Mahia w Nowej Zelandii wystartowała rakieta Electron z mikrosatelitą Sequoia firmy Capella Space. Był to powrót rakiety do służby po awarii podczas jej 13. misji w lipcu tego roku.
14. misja nazwana przez operatora rakiety - firmę Rocket Lab ?I Can?t Believe It?s Not Optical? przebiegła pomyślnie. Najpierw drugi stopień rakiety umieścił siebie z ładunkiem na wstępnej orbicie. Później dodatkowy górny stopień Curie wykonał odpalenie umieszczając ładunek na docelowej orbicie o wysokości 525 km i inklinacji 45 stopni.
Sequoia to pierwszy z najprawdopodobniej siedmiu satelitów obserwacji radarowej, jakie chce wysłać na orbitę firma Capella Space. Sequoia ma masę 100 kg i jest wyposażony radar syntetycznej apertury SAR. Obserwacje radarowe na tak małych satelitach mają tę zaletę nad rozwiązaniami w satelitach optycznych, że obrazowania można wykonywać bez względu na porę dnia i w każdych warunkach pogodowych. Podobne rozwiązanie komercyjne oferuje już fińsko-polska firma Iceye, która ma już 5 satelitów w swojej flotylli na orbicie.
Rakieta Electron wróciła z powodzeniem do służby po awarii z 4 lipca br. Okazało się, że przyczyną nieudanej misji było nieodpowiednio zabezpieczone połączenie elektryczne, które podczas lotu drugiego stopnia ujawniło się utratą mocy zasilanych z baterii turbopomp silnika Rutherford. Po utracie zasilania komputer pokładowy rakiety przerwał pracę silnika i stopień wraz z wynoszonym ładunkiem osiągnął wysokość prawie 200 km, po czym bezwładnie wrócił na Ziemię. Firma Planet Labs ogłosiła, że wdroży lepsze procedury testowe, by nie dopuścić do tego typu problemu w przyszłości i że przyczyna awarii nie wymaga zmian w projekcie samej rakiety.

Podsumowanie
W 2020 r. wykonano już na świecie 58 udanych startów rakiet orbitalnych. Już 1 września powinien odbyć się kolejny start rakiety Falcon 9 z Florydy. Tym razem ze stanowiska SLC-39 ma zostać wyniesiona na niską orbitę okołoziemską następna seria satelitów Starlink.
 
Na podstawie: SpaceX/Rocket Lab/SN/NSF
Opracował: Rafał Grabiański
 
Więcej informacji:
?    informacja prasowa SpaceX o udanej misji SAOCOM 1B
 
 
Na zdjęciu: Rakieta Falcon 9 startująca z misją SAOCOM 1B. Źródło: SpaceX webcast.
SAOCOM 1B Mission

https://www.youtube.com/watch?v=P-gLOsDjE3E&feature=emb_logo

Rocket Lab - I Can't Believe It's Not Optical Launch 08/31/2020

https://www.youtube.com/watch?time_continue=822&v=FPIhI5mRDRI&feature=emb_logo

https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/rakietowa-noc-starty-orbitalne-falcon-9-i-electron

 

Rakietowa noc starty orbitalne Falcon 9 i Electron.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Gdzie jest NEMO ?
2020-08-31.
Wbrew pozorom nie jest to filmowy ciąg dalszy poszukiwań zaginionej rybki imieniem Nemo, ale nazwa projektu naukowego "Finding NEMO", którego celem jest zbudowanie detektora fal grawitacyjnych trzeciej generacji dedykowanego do obserwacji koalescencji gwiazd neutronowych. NEMO jest skrótem od Neutron Star Extreme Matter Observatory.
W archiwum preprintów naukowych ArXiv pojawiło się opracowanie dotyczące bardzo ciekawego projektu "NEMO", czyli budowy w Australii nowego detektora fal grawitacyjnych następnej generacji przy ograniczonym budżecie.
Wspomniane opracowanie, którego współautorem jest OzGrav (ARC Center of Excellence for Gravitational Wave Discovery), pokrywa się z średnioterminowymi planami Australian Academy of Sciences, w których "NEMO" jest główny celem.
"Astronomia fal grawitacyjnych zmienia nasze rozumienie Wszechświata" - powiedział Paul Lasky z Monash University w Australii - "Gwiazdy neutronowe są końcowym etapem ewolucji gwiazd. Składają się one z najgęstszej obserwowanej materii we Wszechświecie i uważa się, że składają się z nadciekłego i nadprzewodzącego jądra z materią o gęstościach nadjądrowych. Takich warunków nie można uzyskać w laboratorium, a modelowanie teoretyczne materii w tych warunkach wymaga ekstrapolacji na wiele rzędów wielkości poza zakres, gdzie fizyka jądrowa nie jest nam znana."
Jeżeli układ podwójny gwiazd neutronowych ulega koalescencji, to ich struktura pozostawia ślad w kształcie generowanej fali grawitacyjnej - szczególnie istotny w zakresie wyższych częstotliwości od ?0.5 do 4 kHz.
Koalescencja gwiazd neutronowych rzadziej kończy się kolapsem do czarnej dziury, a najczęściej powstaniem masywnych gwiazd neutronowych. Aż do ?79% wszystkich koalescencji gwiazd neutronowych może prowadzić do powstania masywnej gwiazdy neutronowej, która emituje silne fale grawitacyjne. Szczegółowa natura pozostałości po połączeniu się gwiazd neutronowych silnie zależy od fizyki jądrowej ukrytej w równaniu stanu gwiazdy neutronowej. Dlatego obserwacje fal grawitacyjnych na tych wysokich częstotliwościach dają unikalną okazję zbadania składu gwiazd neutronowych - co nie jest możliwe za pomocą innych technik obserwacyjnych.
W publikacji zaprezentowano projekt interferometru Neutron Star Extreme Matter Observatory (NEMO) do detekcji fal grawitacyjnych, który ma być zoptymalizowany do badań w zakresie fizyki jądrowej procesów koalescencji gwiazd neutronowych. Oczekuje się, że kilka razy w roku NEMO zarejestruje fale grawitacyjne w fazie tuż po połączeniu się gwiazd neutronowych w masywną gwiazdę neutronową.
Idea tego interferometru wykorzystuje wysokiej mocy laser, kwantowe "ściskanie" światła, a topologia detektora jest specjalnie projektowana by osiągnąć wysoką czułość na częstotliwościach koniecznych do badań materii jądrowej za pomocą fal grawitacyjnych.
W publikacji zwrócono uwagę na to, że detektory fal grawitacyjnych trzeciej generacji wymagają przez wiele lat znacznego międzynarodowego finansowania i rozwoju technologii. Jak zauważył Francisco Hernandez Vivanco (doktorant na Uniwersytecie Monash - współautor omawianej publikacji), ostatnie odkrycia są tylko czubkiem "góry lodowej" potencjalnie możliwych osiągnięć w nowej dziedzinie jaką jest astronomia fal grawitacyjnych.
"Aby osiągnąć pełny potencjał, konieczne są nowe detektory o większej czułości" - powiedział Francisco - "Ogólnoświatowa społeczność naukowców zajmujących się falami grawitacyjnymi aktualnie projektuje tzw. 'detektory fal grawitacyjnych trzeciej generacji'. Obecnie prowadzimy obserwacje za pomocą detektorów drugiej generacji. A pierwsza generacja - to były detektory, które doprowadziły nas tam, gdzie jesteśmy dzisiaj".
W detektorach trzeciej generacji zostanie zwiększona czułość około dziesięć razy względem obecnie działających, co pozwoli zarejestrować koalescencję każdego układu podwójnego czarnych dziur we Wszechświecie i zderzenia większości gwiazd neutronowych.
Ale mają one wysoką cenę. Przy budżecie około 1 miliarda dolarów, będzie konieczne międzynarodowe zaangażowanie finansowe, aby rozpocząć detekcję fal grawitacyjnych najwcześniej około 2035 roku.
Natomiast NEMO będzie wymagał nakładów rzędu 100 milionów dolarów i znacznie krótszego czasu na uruchomienie. Będzie mógł być środowiskiem testowym do rozwoju technologii detektorów trzeciej generacji.
W publikacji podsumowano, że niezbędne są dalsze prace projektowe nad szczegółową specyfikacją instrumentu, jak również prace nad znalezieniem właściwej lokalizacji obserwatorium grawitacyjnego - przedsięwzięcie znane jako "Gdzie jest NEMO ?" (ang. "Finding NEMO").
 
Opracowanie: Ryszard Biernikowicz
 
Więcej informacji:

Publikacja naukowa na ArXiv: Neutron Star Extreme Matter Observatory: A kilohertz-band gravitational-wave detector in the global network

Finding NEMO: The future of gravitational-wave astronomy


Źródło: Monash University

Ilustracja: Wizja artystyczna czarnej dziury na chwilę przed "połknięciem" gwiazdy neutronowej. Źródło: Carl Knox, OzGrav ARC Centre of Excellence.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/gdzie-jest-nemo

 

Gdzie jest NEMO.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Stary satelita NASA odchodzi na emeryturę

2020-08-31.

NASA postanowiła wysłać swojego starego satelitę na emeryturę ? spali się on w atmosferze ziemskiej.


NASA wysłała jednego ze swoich satelitów na emeryturę. Sonda OGO1 umieszczona na orbicie w 1964 roku zostanie wyłączona i podczas spadania spali się w atmosferze ziemskiej. Cała konstrukcja została pierwotnie wystrzelona, aby przeprowadzić różnorodne eksperymenty geofizyczne we celu lepszego zrozumienia naszej planety. Całość została wycofana ze służby w 1971 roku, jednak od tej pory dalej pozostawała w kosmosie krążąc wokół Ziemi.


Przedstawiciele NASA poinformowali, iż cała konstrukcja nie stanowiła żadnego zagrożenia dla Ziemi. Jej wejście i spalenie się w atmosferze było normalną procedurą operacyjną stosowaną przy tego typu konstrukcjach - kiedy nie są one już przydatne do żadnych nowych, naukowych badań.

OGO1 była częścią konstelacji 6 satelit, które były wystrzeliwane przez NASA odpowiednio w latach 1965, 1966, 1967, 1968 oraz 1969. Konstrukcja przyczyniła się do schematu stworzenia uniwersalnego obserwatorium nad naszą planetą.

 NASA wysłała swoją satelitę na emeryturę /123RF/PICSEL

Źródło: INTERIA

https://nt.interia.pl/raporty/raport-kosmos/informacje/news-stary-satelita-nasa-odchodzi-na-emeryture,nId,4702363

 

Stary satelita NASA odchodzi na emeryturę.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Dzisiaj 50-metrowa planetoida przeleci blisko Ziemi. ?Mogłaby zniszczyć duże miasto?
2020-09-01.
Końców świata miało być bardzo wiele, a ten najnowszy wieszczony jest na 1 września na godzinę 18:12. Do naszej planety zbliży się wówczas planetoida, która gdyby uderzyła, mogłaby zmieść z powierzchni ziemi duże miasto. Czy jest się czego obawiać?
2011 ES4 to numer katalogowy planetoidy, którą 2 marca 2011 roku odkryto w ramach programu astronomicznego Mount Lemmon Survey. Fani teorii apokaliptycznych szykują się na kataklizm, który według nich czeka nas 1 września, kiedy to planetoida zbliży się do Ziemi na niewielką odległość.
Obiekt, który ma według szacunków od 22 do 49 metrów średnicy, a więc jest dwukrotnie większy od słynnego meteoru czelabińskiego sprzed 7 lat, o godzinie 18:12 znajdzie się zaledwie niecałe 123 tysiące kilometrów od Ziemi, czyli aż 3-krotnie bliżej niż Księżyc.
Co więcej, jak wynika z obliczeń naukowców z NASA, obiekt w tym czasie będzie bardzo trudny do obserwacji za pomocą urządzeń naziemnych, ponieważ zniknie w blasku Słońca. To właśnie sprawia, że internetowi domorośli apokaliptycy wieszczą, że planetoida niepostrzeżenie zmieni trajektorię i w nas uderzy.
Gdyby jednak uderzyła...
Według NASA nie ma żadnego realnego zagrożenia. Gdyby jednak doszło do kataklizmu, tak znacznych rozmiarów obiekt mógłby zmieść z powierzchni ziemi duże miasto, wywołując potężne pożary, wstrząsy ziemi i powstanie fal tsunami wysokich na setki metrów.
Ze statystyk wynika, że tak duża kosmiczna skała spada na Ziemię raz na 2 tysiące lat. Tajemnica destrukcji kryje się w prędkości poruszania się obiektu, która dochodzi do aż 30 tysięcy kilometrów na godzinę. Skała wyżłobiłaby krater o średnicy wielu kilometrów.
Skatalogowanie obiektu i jego stałe monitorowanie przez NASA wcale nie oznacza, że uderzy on w naszą planetę. Może się to stać w przyszłości, ale nie musi. Istotne jest zbieranie informacji na temat jego trajektorii, aby wykluczyć lub potwierdzić zagrożenie.
Przemknęła niepostrzeżenie
O tym, jak ważne jest śledzenie potencjalnie groźnych planetoid świadczy incydent, do którego doszło nie tak dawno, bo 16 sierpnia. Kosmiczna skała o nazwie 2020 QG, która miała od 2 do 6 metrów średnicy, przeleciała rekordowo blisko Ziemi, zaledwie 3 tysiące kilometrów od powierzchni.
Był to najbliższy zarejestrowany w historii przelot kosmicznej skały, która nie uderzyła w Ziemię. Obiekt został wypatrzony przez systemy obserwacyjne w Centrum Badań Obiektów Zbliżających się do Ziemi w NASA. Co więcej, o jej przelocie dowiedzieliśmy się dopiero po fakcie.
Gdyby zmierzała wprost na Ziemię pewnie z powodu swoich niedużych rozmiarów w całości spaliłaby się w atmosferze, ale gdyby wybuchła nad metropolią, to efekt mógłby być podobny do ostatniej eksplozji w Bejrucie.
Chyba najbardziej spektakularnym dowodem na to, jak bardzo może to być groźne, było upadek meteorytu czelabińskiego w lutym 2013 roku. Skała o średnicy 20 metrów eksplodowała w atmosferze nad rosyjskim Czelabińskiem. Grom dźwiękowy i fala uderzeniowa powybijały okna w setkach budynków, a nawet zburzyły mury. Rannych zostało ponad tysiąc osób.
Zbliżenie trzeciego stopnia
Planetoida 2011 ES4 nie jest największym obiektem, jaki zbliżył lub zbliży się do Ziemi. To zaszczytne miano należy się obiektowi 1981 ET3, który przemknął obok Ziemi 1 września 2017 roku. Ponownie zbliży się do nas 2 września 2057 roku. Planetoida jest przeolbrzymia, ponieważ jej średnicę szacuje się nawet na prawie 9 kilometrów.
Większa od niej była planetoida, która zakończyła erę dinozaurów około 65 milionów lat temu. Miała ona kilkanaście kilometrów średnicy i wyzwoliła energię porównywalną z detonacją 100 tysięcy najpotężniejszych stworzonych przez człowieka bomb jądrowych. Naukowcy odkryli, że upadek kosmicznej skały wyzwolił tsunami wysokie na 1,5 kilometra.
System wczesnego ostrzegania
Na szczęście teraz raczej możemy spać spokojnie, ale tylko tym razem, ponieważ NASA skatalogowała już przeszło tysiąc planetoid o średnicy co najmniej 1 kilometra, które przecinają ziemską orbitę i mogą nam w przyszłości zagrozić.
Naukowcy bezustannie rozwijają programy i udoskonalają radary, które niebawem będą nie tylko wykrywać jeszcze mniejsze obiekty, ale będą to robiły zanim zbliżą się one na niebezpieczną odległość do naszej planety.
W przyszłości stanie się realne posiadanie systemu wczesnego ostrzegania, który pozwoli ewakuować ludzi w bezpieczne miejsca, gdyby jakaś kosmiczna skała miała wybuchnąć nad metropolią lub nawet w nią uderzyć.
Źródło: TwojaPogoda.pl / NASA.
Fot. Max Pixel.

Fot. Max Pixel.

Meteor Hits Russia Feb 15, 2013 - Event Archive

https://www.youtube.com/watch?time_continue=7&v=dpmXyJrs7iU&feature=emb_logo

Fot. Max Pixel.

https://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2020-09-01/1-wrzesnia-50-metrowa-planetoida-przeleci-blisko-ziemi-moglaby-zniszczyc-duze-miasto/

 

Dzisiaj 50-metrowa planetoida przeleci blisko Ziemi. Mogłaby zniszczyć duże miasto.jpg

Dzisiaj 50-metrowa planetoida przeleci blisko Ziemi. Mogłaby zniszczyć duże miasto2.jpg

Dzisiaj 50-metrowa planetoida przeleci blisko Ziemi. Mogłaby zniszczyć duże miasto3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Niebo w pierwszym tygodniu września 2020 roku
2020-09-01. Ariel Majcher
Na początku września niebo rozświetli silny blask Księżyca, który w środę 2 września po 7 rano naszego czasu przejdzie przez pełnię, mijając wtedy Neptuna. Ostatnia planeta Układu Słonecznego 9 dni później znajdzie się w opozycji do Słońca. Do końca tygodnia Srebrny Glob minie jeszcze Marsa (zakrycie widoczne w Ameryce Południowej i Urana. Ozdobą nieba wieczornego jest para planet Jowisz-Saturn, zaś poranne wciąż ozdabia bardzo jasna Wenus.
Dwie najdalsze znane od starożytności planety Układu Słonecznego stanowią parę o rozpiętości nieco ponad 8°. Obecnie obie planety przechodzą przez południk lokalny na początku nocy astronomicznej, wznosząc się wtedy na wysokość niewiele przekraczającą 15°. W przyszłym tygodniu Jowisz wykona zakręt na kreślonej przez siebie pętli na niebie, co oznacza, że w najbliższych dniach jego ruch względem gwiazd tła będzie minimalny. Oznacza to też, że kończy się okres najlepszej widoczności tej planety i w kolejnych tygodniach jej blask i rozmiary kątowe zaczną się dość szybko zmniejszać. Saturn zmieni kierunek swojego ruchu na prosty pod koniec września. W niedzielę 6 września blask Jowisza zmniejszy się do -2,5 wielkości gwiazdowej, przy średnicy tarczy 44?. Saturn świeci blaskiem +0,3 magnitudo, a jego tarcza ma średnicę 18?. Maksymalna elongacja Tytana, tym razem wschodnia, przypada w sobotę 5 września. Natomiast w układzie księżyców galileuszowych Jowisza w tym tygodniu będzie można dostrzec następujące zjawiska (na podstawie strony Sky and Telescope oraz programu Starry Night):
?    1 września, godz. 0:34 ? Io chowa się za tarczę Jowisza (początek zakrycia),
?    1 września, godz. 21:54 ? wejście Io na tarczę Jowisza,
?    1 września, godz. 22:18 ? Ganimedes chowa się za tarczę Jowisza (początek zakrycia),
?    1 września, godz. 22:58 ? wejście cienia Io na tarczę Jowisza,
?    2 września, godz. 0:10 ? zejście Io z tarczy Jowisza,
?    2 września, godz. 1:16 ? zejście cienia Io z tarczy Jowisza,
?    2 września, godz. 22:24 ? wyjście Io z cienia Jowisza, 21? na wschód od tarczy planety (koniec zaćmienia),
?    3 września, godz. 19:24 ? o zachodzie Słońca cień Io na tarczy Jowisza (w I ćwiartce),
?    3 września, godz. 19:46 ? zejście cienia Io z tarczy Jowisza,
?    4 września, godz. 20:42 ? wejście Europy na tarczę Jowisza,
?    4 września, godz. 22:52 ? wejście cienia Europy na tarczę Jowisza,
?    4 września, godz. 23:30 ? zejście Europy z tarczy Jowisza,
?    5 września, godz. 19:19 ? o zachodzie Słońca cień Ganimedesa na tarczy Jowisza (w I ćwiartce) i wyjście Kalisto zza tarczy Jowisza (koniec zakrycia),
?    5 września, godz. 20:00 ? zejście cienia Ganimedesa z tarczy Jowisza,
?    6 września, godz. 0:21 ? minięcie się Ganimedesa (N) i Io w odległości 8?, 99? na zachód od brzegu tarczy Jowisza,
?    6 września, godz. 20:52 ? wyjście Europy z cienia Jowisza, 33? na wschód od tarczy planety (koniec zaćmienia).
Księżyc spotkał się z Jowiszem i Saturnem w minionym tygodniu, zaś w najbliższych dniach odwiedzi trzy kolejne planety Układu Słonecznego: Neptuna, Marsa i Urana. Jednak tydzień Księżyc zaczął w gwiazdozbiorze Koziorożca, niecałe 3° na południe od pary gwiazd Nashira (? Cap) i Deneb Algiedi (? Cap). Niestety wynosząca wtedy 98% faza tarczy Srebrnego Globu spowodowała, że wspomniane gwiazdy były niedostrzegalne gołym okiem.
Kolejne dwie noce Księżyc spędzi w gwiazdozbiorze Wodnika, mając fazę odpowiednio 100% w nocy z wtorku na środę i 99% w nocy ze środy na czwartek (pełnia przypada dokładnie w środę 2 września o godzinie 7:22 naszego czasu, a zatem już po zachodzie Księżyca). Silny blask Srebrnego Globu spowoduje, że niezbyt jasne gwiazdy Wodnika znikną w wytwarzanej przezeń łunie.
Drugiej z wymienionych nocy naturalny satelita Ziemi minie w odległości 5° planetę Neptun, która jest już prawie w opozycji (o czym świadczy spotkanie z Księżycem w pełni). Niestety księżycowa łuna spowoduje, że świecącą z jasnością +7,8 magnitudo planetę da się dostrzec tylko przez spore teleskopy, a i to z trudem. W związku z bliskością opozycji Neptun przesuwa się teraz po niebie ze swoją maksymalną prędkością kątową, wynoszącą obecnie prawie 10? na tydzień. Do niedzieli 6 września planeta zbliży się do gwiazdy 96 Aquarii na mniej niż 1°.
Kolejne ciekawe spotkanie Księżyca z innym ciałem niebieskim czeka go w nocy z soboty 5 września na niedzielę 6 września. Jest to spotkanie z bardzo jasną już planetą Mars. Do tego czasu faza księżycowej tarczy spadnie do 87%. Księżyc z Marsem pojawią się na nieboskłonie po godzinie 21 w odległości 4° od siebie i w trakcie nocy Srebrny Glob zbliży się do Czerwonej Planety jeszcze bardziej. O godzinie 5 rano dystans między tymi ciałami niebieskimi spadnie do 1,5 stopnia, zaś godzinę później, o wschodzie Słońca, będzie to kolejne 0,5 stopnia mniej. Najbliżej Marsa Księżyc znajdzie się około godziny 8 naszego czasu, gdy północny brzeg tarczy Srebrnego Globu minie planetę w odległości mniejszej niż 10 minut kątowych, czyli 1/3 średnicy księżycowej tarczy. Im bardziej na południe, tym bliżej. W Zakopanem minimalna odległość wyniesie 6?.
Mieszkańcy południowej Europy, na południe od mniej więcej równoleżnika 41° szerokości geograficznej północnej, staną przed szansą na obserwacje dziennego zakrycia planety przez Księżyc. Natomiast tym razem szczęście uśmiechnęło się do mieszkańców zachodnich krańców Afryki i sporej części Ameryki Południowej, gdzie Księżyc zakryje Marsa w trakcie nocy (na zalinkowanej mapce owale cyjanowe oznaczają zakrycie podczas wschodu ? obszar lewy ? i zachodu ? obszar prawy ? Księżyca; czerwona linia przerywana ? zakrycie podczas dnia; linia niebieska ? zakrycie podczas świtu, linia biała ? zakrycie w trakcie nocy; na północnej i południowej granicy zjawiska dojdzie do tzw. zakrycia brzegowego). Mars cały czas zbliża się do opozycji i ? podobnie jak Jowisz ? szykuje się do zmiany kierunku swojego ruchu, lecz w tym przypadku z prostego na wsteczny. Stąd jego duże już jasność i rozmiary kątowe nadal szybko rosną. W niedzielę 6 września jasność planety przekroczy -1,9 wielkości gwiazdowej, zaś średnica jej tarczy ? 20?. Jasność planety jest tak duża, że zakrycie nawet za dnia da się dostrzec przez teleskop, a być może nawet większą lornetkę.
Ostatniej nocy tego tygodnia, wieczorem w niedzielę 6 września, Księżyc wzejdzie w fazie zmniejszonej do 81%. Do tego momentu Srebrny Glob zdąży oddalić się od Marsa na odległość ponad 8° i jednocześnie zbliżyć się do planety Uran na około 5°. Planeta Uran również szykuje się do październikowej opozycji i jej warunki obserwacyjne stale się poprawiają. Ale również ona, choć faza i jasność Księżyca znacznie już do tego momentu zmaleje od pełni, a sama planeta jest o 2 magnitudo jaśniejsza od Neptuna, zniknie w powodowanej przez Księżyc łunie.
Planeta Wenus wschodzi obecnie około godziny 2 i trzy godziny później wznosi się na wysokość ponad 25°. W piątek 4 września planeta przejdzie z gwiazdozbioru Bliźniąt do gwiazdozbioru Raka, zbliżając się m.in. do znanej i jasnej gromady otwartej gwiazd Żłóbek (M44). Niestety Wenus minie gromadę w odległości 2,5 stopnia, ale w okresie największego zbliżenia do gromady (stanie się to 14 września) utworzy uroczy układ z gromadą i Księżycem w fazie 14% odległego o 1,5 stopnia od M44 i 4° od Wenus. Tego samego ranka Księżyc zakryje gwiazdę Asellus Borealis (? Cnc), stanowiącą północno-wschodni róg charakterystycznego, otaczającego M44 trapezu. Już teraz warto szykować aparaty i odpowiednią miejscówkę do wykonania malowniczego ujęcia. Jasność i rozmiary kątowej planety systematycznie spadają, rośnie natomiast jej faza. W niedzielę 6 września blask planety wyniesie -4,2 wielkości gwiazdowej, zaś jej tarcza o średnicy 19? pokaże fazę 62%.

Mapka pokazuje położenie Jowisza i Saturna w pierwszym tygodniu września 2020 r. (kliknij w miniaturkę, aby powiększyć). Ariel Majcher | AstroNET

Mapka pokazuje położenie Księżyca oraz planet Neptun, Mars i Uran w pierwszym tygodniu września 2020 r. (kliknij w miniaturkę, aby powiększyć). StarryNight

Animacja pokazuje położenie Wenus w pierwszym tygodniu września 2020 r. (kliknij w miniaturkę, aby powiększyć). StarryNight

https://news.astronet.pl/index.php/2020/09/01/niebo-w-pierwszym-tygodniu-wrzesnia-2020-roku/

 

Niebo w pierwszym tygodniu września 2020 roku.jpg

Niebo w pierwszym tygodniu września 2020 roku2.jpg

Niebo w pierwszym tygodniu września 2020 roku3.jpg

Niebo w pierwszym tygodniu września 2020 roku4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)