Skocz do zawartości

Ranking użytkowników

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 21.05.2019 uwzględniając wszystkie miejsca

  1. Dzisiaj miałem lepsze światło do chmur.
    6 punktów
  2. Lago di Como, Włochy. Niestety burza nie chciała się przenieść nad samo jezioro. Przestraszyła się chyba rozstawianego statywu.
    6 punktów
  3. Z wczorajszych wojaży. Okolice ... Mosty. SQM 21,89 mag./ars sec2
    5 punktów
  4. Wczorajszy zmierzch na krakowskich błoniach Canon 1100d, ISO 100, f/5.6, 6 s naświetlania, animacja z 113 zdjęć
    4 punkty
  5. Chciałbym mieć to już za sobą. Nie to, że nie sprawia mi to przyjemności, ale przez cały ten proces wracam wiele razy do tekstu i opis staje się czasem mdły, prawie denerwujący. Dobrze jest zostawić coś na wiele dni, czasem miesięcy i wtedy do tego wrócić, ale w przypadku relacji z obserwacji, a przynajmniej typowej relacji, jest to niewskazane, choćby z tego względu, że emocje, jakie towarzyszyły widokom, szybko wyparowują. Owszem, pozostaje główny obraz w pamięci, ale jest on, jakby wyprany z wrażeń. Ponad tydzień temu byłem zachwycony widokami z mojego teleskopu 12" i już czuję ten spadek podniecenia. Mam jednak ponad trzygodzinne nagranie z dyktafonu, na którym ? wierzcie lub nie ? jest cała gama moich emocji i krzyków. Niekiedy brzmiało to, jakby dziecko odpakowywało prezenty ? efekt wywołany czysto wzrokowo. Domyślacie się pewnie, że chodzi o jakieś szlagiery, ale nie tylko; padł jeden obiekt ekstremalnie słaby i ekstremalnie mały. I też krzyczałem. Wysoko w górze połyskiwały gromady M13 i M3. Nad zachodnim horyzontem wisiał pomarańczowy sierp Księżyca, który po pewnym czasie zaplątał się w gąszcz niedalekiego drzewa i znikł mi z oczu. Teleskop ustawiłem nisko, celując w Kruka. Sombrero było niezłe, ale bez rewelacji. Coś ciemniejszego zalegało na jednej połowie. Mając okular 25mm, namierzyłem gromadę M3, chcąc sprawdzić, czy to ona jest widoczna gołym okiem. W teleskopie wyglądała pięknie. Następnie, idąc po łuku gwiazd do NGC 5466, przypadkiem trafiłem na jakąś małą galaktykę - prawdopodobnie NGC 5475. Do gromady Wolarza trzeba było wykonać jeszcze drugi łuk i oto była, pięknie skrząca drobinkami niezbyt jasnych gwiazd niczym okruchy szkła w nocnym blasku Księżyca. Spodobała mi się na tyle mocno, że poczułem zainteresowanie tym co robię. Dziwne, lecz prawdziwe. Bowiem poczułem to tutaj, nie przy jasnej M3, czy choćby Sombrero, które przypomina latający spodek. To dobry początek. W powiększeniu 107-krotnym ukazało się mnóstwo gwiazd, choć były one dość ciemne. Byłem ciekaw powiększeń 200-250 razy, ale mam tylko 319; początkowo myślałem, że gromada rozpłynęła się w ciemności, lecz po chwili ją znalazłem. Cóż, gwiazdki były, ale widoku nie określiłbym, jako zapierający dech. M3 w Esie 14mm wyglądała wspaniale. Wróciłem do M104. Galaktyka dziwnie się rozciągnęła i zamiast owalną bułkę, przypominała bardziej igłę. Kruk, którego bardziej kojarzę z tym obiektem, zmierzał nieubłaganie w kierunku łuny od Lublina oddalonego o ponad 60 kilometrów, chyba największej z kilku łun, jakie widziałem tej nocy. Droga Mleczna zaczynała nabrzmiewać i gęstnieć, wisiała ciężko niczym burzowa chmura nad północno-wschodnim niebem. Tymczasem ja wypatrywałem gdzieś w zakątku Cefeusza gromadę kulistą Palomar 1, której nie udało mi się ostatecznie zobaczyć, jak i nie udało się także dostrzec Palomara 4 w Wielkiej Niedźwiedzicy - w jego miejscu przemknął tylko jakiś satelita i to było wszystko. W okolicy Pal 1 złowiłem jedynie galaktykę NGC 1184, stosunkowo wyraźną i niewielką smużkę niby ziarno owsa. O ile Pal 4, to była dla mnie nowość i nie wiedziałem czy jest trudny, to numer 1 kiedyś już raz widziałem. Jedyne co mi się nasuwa, to to, że obiekt teraz dołował, był około 40 stopni nad horyzontem - to wciąż sporo, ale kiedy góruję, jest to ponad 60 stopni. To była trzecia porażka tej wiosny i moja wiara w sens posiadania teleskopu powoli podupadała. Miałem obawy, że coś się kończy; Synta płowieje i traci zasięg, oczy się psują, rzadko obserwuję marnotrawiąc pogodę, więc nie trafiam na dobrą przejrzystość, albo do Ziemi z każdym dniem dociera coraz mniej fotonów z Kosmosu, na rzecz rozrastającego się, wszędobylskiego smogu świetlnego (to ostatnie pewnikiem się dzieje, tak czy inaczej). Jak się miało okazać później w nocy, wygląda na to, że wszystko jest w porządku, i mimo iż Palomar wciąż pozostawał nieuchwytny, byłem z każdą minutą coraz bardziej szczęśliwy. Przebywałem w Warkoczu Bereniki. W domu pobieżnie zapamiętałem położenie pewnej grupy i teraz, gdy w okularze ukazała się mała galaktyka, pomyślałem, że pewnie nie odnajdę mojego celu. Lecz już po chwili okazało się, że wcale nie ma tam jednej galaktyki, ale cztery. Lukost niejednokrotnie wspominał o Hicksonie 61 zwanym The Box. Cieszę się, że w końcu go zobaczyłem, to świetny cel. W 60 razach widać było upakowane na niewielkiej przestrzeni cztery galaktyki, choć w pierwszych chwilach nie byłem jeszcze tego pewny w stu procentach, bo dopiero się pojawiały. Sprawdziłem wszystko w okularze 14mm. Tak, to one. Na górze, po lewej, widniała najjaśniejsza z całej czwórki - NGC 4169. Po prawo, idąc zgodnie ze wskazówkami zegara, była słabsza NGC 4174, poniżej zaś jeszcze słabsza NGC 4175. Najsłabiej świeciła ta po lewej na dole - NGC 4173, która była mocno rozciągnięta, o słabej jasności powierzchniowej. Pan "kitowiec" 10mm także pokazał cztery składniki (to wcale nie żart). Załadowałem 4,7mm; wszystkie były widoczne, wraz z najsłabszą, tą podłużną. Wróciłem do 60 razy i teraz NGC 4173 było widać z łatwością. Będąc w okolicy Melotte 111, gdzie zaraz na prawo znajduje się ów pudełkowaty Hickson 61, skręciłem do NGC 4565. W 60 razy widać było obecność ciemnego pasa. Tuż obok świeciła słabo niewielka, blada poświata NGC 4562. W Esie 14mm dysk Igły rozciągał się pięknie na boki, wystrzeliwując strumienie światła na daleką odległość. Ciemna smuga pyłu była widoczna głównie w okolicy centrum. NGC 4562 wciąż mieściła się z zapasem w jednym polu widzenia. W okularze 4,7mm Igła nie była galaktyką, jaką miałem nadzieję zobaczyć, ale i nie dałem jej dużo czasu. Następnie odnalazłem parę galaktyk: NGC 4298 oraz nieco słabszą NGC 4302. Sądziłem, że obiekty te mają ze sobą coś wspólnego, ale Wikipedia podaje, że chyba nie. Wizualnie znajdują się bardzo blisko siebie i ze względu na ustawienie, wyglądają ciekawie - jedna okrągława, druga widoczna krawędzią dysku w kierunku Ziemi, co sprawia, że obie przypominają porzucone w zapomnieniu ziemskie przedmioty. W Esie 14mm widok był bardzo dobry. Widziałem szkice, które ukazują ciemne pasmo w NGC 4302, ale pochodziły one z większych instrumentów. Przeskoczyłem następnie do asteryzmu Y w Pannie i tuż przy nim podejrzałem małą galaktykę NGC 4596 i jeszcze mniejszą, niemal gwiazdową NGC 4608. Następnie zobaczyłem Łańcuch Markariana, rozpoczynając standardowo od M84, M86 i podłużnej NGC 4388, dopełniającej z nimi trójkąt. Wewnątrz owego trójkąta świeciła malutka NGC 4387. Następnie dostrzegłem NGC 4413 a nad Messierami NGC 4402. Ruszyłem szlakiem, który stanowiły "Oczy" czyli NGC 4438 i NGC 4435, dalej NGC 4461 oraz NGC 4458, następnie minąłem NGC 4473, a po niej NGC 4477, wraz z niewielką i słabą towarzyszką NGC 4479. Jeszcze wyżej zobaczyłem, tuż za gwiazdą, NGC 4459 i nieco w bok, i trochę dalej, NGC 4474. Przypuszczam, że mogłem widzieć jeszcze NGC 4468 i wziąć ją za gwiazdę. Potem zerknąłem na M87 i jakąś jeszcze galaktykę obok, po czym skończyłem krótki rekonesans w tym rejonie nieba. Adaptacja wzroku była w bardzo dobrym stadium, toteż zalegająca nisko nad odległym o niecały kilometr lasem łuna od Lublina wydawała się teraz bardzo silna, spowijając ów las koszmarnym całunem. Zorientowałem się, że Kruk począł już tonąć z wolna w tej świetlistej mgle. Spojrzałem na Skorpiona; było go widać rewelacyjnie jak na tę wysokość i nie mogłem się doczekać gromady M4. Tymczasem skierowałem jeszcze teleskop na prostokąt Małej Niedźwiedzicy, gdzie odnalazłem dwie maleńkie galaktyki - eliptyczną NGC 5912 (13.8mag) oraz spiralną NGC 5909 (14mag). Nie wiem, czy są ze sobą powiązane, ale wyglądają, jakby były parą. W okularze 14mm widoczne bez kłopotu, NGC 5909 trochę słabsza. W powiększeniu 60 razy to były dwa naprawdę maleńkie obiekty niczym gwiazda podwójna, oddzielone od siebie niemal na styk. Wykonałem skok do gromady otwartej NGC 188 i uznałem, że nie widziałem jej chyba nigdy wcześniej tak dobrze rozbitej na gwiazdy. Mnogość bardzo wyraźnych światełek prezentowała się bardzo dobrze w 60-krotnym powiększeniu. W 107 razach gromada stała się chyba już zbyt rozległa. Droga Mleczna przemieszczała się ciężko, coraz bardziej górując nad polami swym ramieniem. Wycelowałem wylot tuby nisko na południe ? ku Skorpionowi. M4 była wyraźna w szukaczu. W okularze natomiast ujrzałem piękną gromadę o dziwnym kształcie, odmienną niż inne gromady kuliste. Zerkaniem była bardzo ostra i mocno rozbijała się na mnóstwo składników. Gwiazdy lśniły w bladej poświacie. Wyjąłem okular 25mm i wsadziłem 14mm. Rdzeń gromady, ów charakterystyczny sznureczek, składał się z maleńkich jak grudki soli gwiazdek i nie był żadnym zamglonym słupkiem. Skusiłem się na absurdalne jak na tę wysokość powiększenie 319-krotne; gromada była spora, ale gwiazdy już nieostre. Wróciłem do okularu 25mm, gdzie pomimo bladego w tamtym rejonie tła, M4 wyglądała przecudnie. Antares migotał na pomarańczowo i żółto. Nieopodal odnalazłem niewielką poświatę gromady kulistej NGC 6144, do której było niemal przyklejone jakieś słońce. Spojrzałem jeszcze na M80, która rozpadała się na obrzeżach, ukazując gwiezdne drobinki, a następnie zahaczyłem o gwiazdę Acrab, wyraźnie odseparowaną od swojej towarzyszki i jeszcze szerszą Jabbah. Kolory gwiazd były jakby wyprane, białawe. W okolicy świecił bardzo jasno Jowisz. Głodny widoków, sprawdziłem M92, która okazała się wspaniała, bardzo ostra i wyrazista. Następna była widowiskowa M13, choć przyznam, że bardziej oczarowała mnie ta pierwsza. Spróbowałem jeszcze raz sił z Palomarem 1, ale nie było nic. Chwilę później namierzyłem galaktykę M51. W 60 razach świeciła niewiarygodnie jasno i mając wyraźnie odsłonięte ramiona, wyglądała jak namalowana. Pomiędzy jej centrum a NGC 5195, widać było jakiś skrawek ramienia, który nad wyraz jasno świecił, a po przeciwnej stronie jądra, ramię spiralne wybiegało w przestrzeń, jakby chciało opuścić galaktykę. Załadowałem 14mm i cudowny widok trwał, ramiona zaś pięknie zawijały się dookoła. NGC 5195 była trochę niesymetryczna, nieregularna. W 319 razy M51 powoli odsłaniała gigantyczne skrawki ramion. Wróciłem do 60 razy, gdzie świeciła niczym żarnik wolframowy. Z pobliskiego lasu co chwilę odzywał się puszczyk niby jakiś duch. Jego głos od czasu do czasu wpadał w lekkie drżenie. Złożyłem wizytę NGC 4244 w Psach Gończych, która wyglądała całkiem nieźle, a następnie odwiedziłem parę galaktyk NGC 4490 i NGC 4485. Widać było jak zwężona końcówka NGC 4490, skręca w kierunku mniejszej towarzyszki. Potem padła NGC 4656 zwaną Motyką czy też Kijem hokejowym, która prezentowała jaśniejsze miejsce z jednej i zagiętą końcówkę z drugiej strony, a chwilę później w okularze pojawiła się NGC 4631 czyli Wieloryb. W okolicy centrum świeciła gwiazdka, a nieco dalej NGC 4627 ? Wielorybiątko. Nagle przypomniałem sobie o jeszcze jednym celu, który zaplanowałem. Bez większych nadziei ustawiłem teleskop na gwiazdy Giausar (lambda Draconis) oraz 2 Draconis, które stanowią koniuszek ogona Smoka. Odrobinę na północ odnalazłem stosunkowo jasną galaktykę NGC 3735 i minąwszy ją, przesunąłem się nieco dalej. Byłem pewny, że jedyną szansą jest okular 4,7mm i powiększenie 319-krotne. Jednak po wielu minutach wpatrywania w mętną otchłań, ogłosiłem porażkę. Nie ma Hicksona 55. A potem zmieniłem okular na Es 14mm i po chwili krzyknąłem. Jest! Ku...., jest! Ja p......ę, chyba jest! Zerwałem się z krzesła, by po chwili ponownie na nie wrócić i ponownie spojrzałem w okular. Muszę nabrać powietrza. Dotlenić mózg. Co najmniej pięć oddechów. Byłem podekscytowany patrząc na maleńki paproch, który zmaterializował się w okularze mojego teleskopu. Chwilowo przerwałem i odwróciłem instynktownie głowę na południe, by zobaczyć tam niezwykle gęsty i wielki obłok w Tarczy, a potem znowu przytknąłem oko do okularu. W miarę upływu minut, w 14mm Hickson 55 stawał się coraz łatwiejszy. Ku mojemu zaskoczeniu, było go również widać w okularze 25mm. Raz znikł na moment i już prawie zacząłem się niepokoić, ale po chwili znów się pojawił. Był jak delikatne, przypadkowe dotknięcie kartki koniuszkiem ołówka. W rzeczywistości Hickson 55 (alias Arp 329), to maleńki łańcuch galaktyk, pasmo odległych wysp przypominające na zdjęciach gąsienicę. Mimo że wychwytywałem tylko słabe, pojedyncze ? być może lekko podłużne, ale nie w sposób było tego określić ? światełko, byłem zachwycony. Z tego, co udało mi się ustalić później w domu, ten galaktyczny robak znajduje się jakieś 700 milionów lat świetlnych od Ziemi. Oto odnalazłem zagubiony sens mojego teleskopu. Poczułem w tamtym momencie obserwacyjne spełnienie. Hickson 55 to jeden z tych celów, które z jakiegoś powodu stają się obserwacyjnymi pragnieniami i właściwie to mogłem już wtedy spakować sprzęt i wracać do domu. Na szczęście tego nie zrobiłem. Już wcześniej, w trakcie sesji, zorientowałem się, że chyba będę tej nocy oglądał Strzelca. Nie spodziewałem się jednak, że obiekty, które już znałem, zobaczę inaczej, że zobaczę je tak dobrze, jakby to były jakieś obrazy. Euforia zaczęła się już gołym okiem. W ogóle, to było czad; widać było masakryczną Drogę Mleczną; wielka chmura w Tarczy, potem jeszcze jedna chmura jakaś, potem... chmura, no, jakaś jeszcze jedna, to chyba, nie wiem, M24, i potem jeszcze jedna chmurka - to M8. Skierowałem teleskop na M8. Mgławica Laguna składała się z kilku intensywnych pojaśnień i grupy słońc NGC 6530, w której naliczyłem około dwóch tuzinów gwiazd. Nieregularna była także M20 Trójlistna Koniczyna, która była dwoma okrągłymi poświatami ? jeden większy, drugi mniejszy jak bezgłowy bałwan. Przez tą większą poświatę przechodziły chyba jakieś ciemne pasma, choć jeszcze wtedy, w okularze 25mm, nie byłem tego pewny. Poczułem burczenie w brzuchu i wyjąłem z kieszeni kanapkę z masłem orzechowym. Tak, ewidentnie ma na sobie jakieś pasemka ? powiedziałem przeżuwając powoli, by masło nie zalepiło mi gęby. Nie chciało mi się popijać teraz wodą, tym bardziej, że otwarcie drzwi samochodu oznaczało zapalenie się na chwilę lampki, a tego nie chciałem. Nieczęsto zdarza mi się obserwować Strzelca i okoliczne rejony po dwóch godzinach adaptacji wzroku na odludziu. Co do gromady M21, to nie była szczególnie efektowna ? ot niewielka grupka jasnych słońc, może tuzin. Chwilę później oniemiałem. To było coś niesamowitego. Przemierzałem zwykłe pole gwiazdowe i nagle wpadłem do ogromnego skarbca. W okularze lśniła niezliczona ilość słońc. Patrzyłem na nieprzebrane bogactwo gwiazd M24, które mieniło się teraz w okularze. W całym tym królestwie odnalazłem piękny klejnot ? NGC 6603. Zauważyłem, że rozbija się na gwiazdy, co w Esie 14mm widać było wyraźnie. W środku znajdował się jakiś sznureczek słońc, podobny trochę do tego, jaki ciągnie się przez gromadę kulistą Messier 4. I ujrzałem ogromne kłęby Laguny, i Trójlistną Koniczynę, a przecinały ją wyraźne linie, które wiły się niby ciemny strumyk albo jaki wąż. Nigdy wcześniej jej takiej nie widziałem. I pomyśleć, że nie chciało mi się jechać, pakować sprzętu, rozkładać i składać. Koniczyna była wspaniała, M24 była wspaniała, M8 była wspaniała i... Gdzie jest M17? Łoo, a to co? Szukacz już dawno zaparował, toteż początkowo, przy niektórych obiektach, nie bardzo wiedziałem z czym mam do czynienia. W okularze ukazała się teraz jakaś wielka, bardzo wyraźna mgławica, przyozdobiona w słońca. Co to jest? M16? A potem wreszcie trafiłem na M17 i wciągnąłem raptownie powietrze. O, w dupę! O ile Strzelec był punktem kulminacyjnym tej sesji, o tyle mgławica Omega była punktem kulminacyjnym Strzelca. Łabędź świecił niezwykle jasno, po zachodniej stronie zaś roztaczała się wielka mgławica. Owszem, była nieporównywalnie słabsza, ale widoczna pewnie. Pod szyją owego łabędzia mgławica była tak mocno odcięta, iż w miejscu tym widniała jakby dziura. W 14mm widać było wyraźnie, że po prawo, za łabędzim kuprem rozciągała się jeszcze jedna partia mgławicowa. Ale czad! Mgławica Orzeł była teraz niezwykle wyraźna. Pomyślałem o filarach stworzenia. Może gdybym znał lokalizację, to kto wie. Potem natknąłem się jasną gromadę ? pewno M25. Następnie spędziłem trochę czasu na poszukiwaniu M22. W końcu się udało. Była wcale niezła, przejawiała obfitość i bogactwo gwiazd, które, gdyby świeciły wyżej, pokazałyby z pewnością pazur. Obok M22 złapałem coś jeszcze, może M28, a może jakąś inną kulistą, niemniej również bardzo jasną. Przeskoczyłem do Wagi i odnalazłem po raz pierwszy NGC 5897. Spodziewałem się małej, jasnej kulki, tymczasem zastałem dosyć sporą i niezbyt jasną plamę. W okolicy centrum jawił się jakby jaśniejszy obszar. Padło również coś, co mogło być M26, a potem widowiskowa M11, która miała na sobie dziury i była jakaś taka prostokątna. Robiło się zimno. Łabędź i Orzeł wznosiły się coraz wyżej. Lutnia zbliżała się do szczytu firmamentu, więc zobaczyłem jeszcze M57. Mgławica Pierścień była bardzo jasna, a w 319 razy, świecąc przepięknie, jak zwykle sprawiała wrażenie bardzo delikatnego koloru świecącej figurki. W pewnym momencie dostrzegłem nad południowo-zachodnim horyzontem jakąś ciemną smugę na niebie, która wyglądała jak chmura szarańczy na filmach. Wróciłem do M20 i powiększyłem Koniczynę 319 razy. Nawet w tym powiększeniu widać było ciemne szczeliny. Szaleństwo czy nie, nie zamierzałem się tym przejmować. Sprawdziłem M17 w tej skali i był to jak najbardziej słuszny eksperyment. Potem zasłoniłem oczy i wyjąłem z samochodu Nikona 10/50. Musiałem to zrobić, czy tego chciałem czy nie. Poza tym, chciałem posmakować jeszcze odrobinę Strzelca z perspektywy obserwatora całego lasu, a nie pojedynczych drzew. Było to osobliwie piękne, jak spojrzenie na pasące się stado jeleni na polanie przy strumieniu, coś innego niż bliska obserwacja pojedynczego osobnika. Na tle chmury gwiazd M24, rysowały się sylwetki ciemnych mgławic, a za M17 i M16 widać było ślad NGC 6604. Gromada M4 była całkiem spora jak na 10-krotne powiększenie. Pod koniec wycelowałem teleskop w Jowisza, ale nie ukazał on nic, poza dwoma pasami i czterema księżycami. Chłód zamieniał się powoli w lodowaty uścisk. Jeszcze raz zobaczyłem Omegę w teleskopie. Niebo na północnym wschodzie wyraźnie zbladło i pojaśniało.
    3 punkty
  6. ??Nikon D750 (0.8s, f/8, iso 800) ??Tamron 150-600@550mm ??Manfrotto 055
    3 punkty
  7. Otóż to. Gdy ja zaczynałem, to było dla mnie nie do pomyślenia, aby zobaczyć te i inne obiekty gołym okiem. Co prawda miałem bardzo słabą - początkowo jednooką - lornetkę, ale M13, M3, M42, to były obiekty, które padły z wielkim trudem w tej lornetce. Teraz myślę, że to może właśnie ten kiepski sprzęt nauczył mnie wtedy najwięcej. Wyciągałem nim od samego początku maksa i cieszyłem się z każdej mikro plamki. Galaktyka M33 padła dopiero chyba za trzecim albo czwartym razem w tym sprzęcie. Nie wyobrażałem sobie nawet, aby móc ją kiedyś dostrzec gołym okiem. Ale przyszedł czas, że tak się właśnie stało i stopniowo stawała się coraz łatwiejsza. Dziś, jeśli na jesiennym niebie nie widzę M33 gołym okiem, to czasem waham się, czy obserwować. Jeśli zaś nie widzę M13, to zazwyczaj rezygnuję. Sam niechybnie narzuciłem sobie takie wymagania, poprzez stawianą poprzeczkę zasięgu i wcale nie chodzi o wybrzydzanie. Obserwuję najczęściej w warunkach, gdy zasięg gołego oka wynosi minimum 6.6 mag. Czasami widuję M92, choć rzadko to sprawdzam. Jeśli nie widzę M13, oznacza to, że zasięg nie przekracza 6mag. Chciałbym jeszcze podziękować wam za miłe słowa. Bardzo się ciesze, że opis się podobał, jest to dla mnie niesamowicie motywujące
    3 punkty
  8. Dzisiejszy po burzy zachód Słońca. A parno jak diabli.
    3 punkty
  9. Dobry wieczór Koleżanki i Koledzy, Mam pytanie czy może ktoś z Was napisać (wymienić) co możemy obserwować na niebie lornetką 10X50?. Gdzie co jest znajdę sobie później na telefonie, ale nie mam pojęcia co czego szukać Miałem kupić jako pierwszy instrument teleskop, ale poczytałem sobie u Was i kupiłem lornetkę. Szukałem odpowiedzi na moje pytanie poprzez wyszukiwarkę na formu, ale nic nie znalazłem. Za pomoc z góry dziękuję. K.
    2 punkty
  10. Sprzed chwili,taka konturówka na koniec pięknego,mocno słonecznego dnia co tu nie często się zdarza (Bristol,Anglia) cyknięte smartfonem Sony Xperia XZ1 Pozdrawiam
    2 punkty
  11. Dziś od 18:00 do północy będzie można kupić dwa ebooki Neila deGrasse Tysona w bardzo dobrych cenach ("Astrofizyka dla zabieganych" za 10 złociszy, "Kosmiczne zachwyty" złotówkę drożej). https://woblink.com/katalog/ebooki?autor=Neil deGrasse Tyson (ceny zmienią się w godzinach 18:00-0:00).
    2 punkty
  12. Zdecydowałem się na zakup tej obudowy, jak również filtra UHC-S o średnicy 36 mm i szufladki do niego. Po 2 dniach, wszystko było już u mnie. Całość jest wykonana z wyczernionego galwanicznie aluminium, solidnie i precyzyjnie. Po zamocowanie do body mojego Canona, filtry wsuwane są od spodu, co stwarza niebezpieczeństwo przypadkowego upuszczenia filtra. Mam koncepcję jak temu zaradzić. Między flattenerem a obudową szuflady, wstawiłem teflonowy pierścień o grubości 1 mm, by back fokus był równy 55 mm. Teraz muszę uzbroić się w cierpliwość, by przetestować nowy nabytek. Jak zawsze w przypadku nowego zakupu, pogoda jest do d...
    2 punkty
  13. Jak szybko przyszła - tak szybko odchodzi
    2 punkty
  14. Witajcie. Zakupiłem filtr UHC-S Baadera bez oprawy. Na rancie filtra jest takie oznaczenie > To którą stroną ustawić filtr względem aparatu (kamery), a którą w stronę teleskopu ? Filtr jedną stroną daje podwójne odbicie, a drugą pojedyńcze. Dla wszystkich filtrów gdzie kierunek filtra jest istotny, na boku umieszczona jest mała strzałka. Ta strzałka musi wskazywać kierunek optyka / niebo. Jeśli nie jest dołączona żadna strzałka, nie ma znaczenia jak zainstalujesz filtr. Informację znalazłem na stronie TS Optics
    1 punkt
  15. No teraz jestem w domu! W lornecie (TS 15x70) z filtrami UHC-E taka np M57 dosłownie świeci, a owy filtr wkręcony w okular WA 6mm 66° (76x) i miałem problem z jej wyłapaniem. Toż to jakaś paranoja. Na szczęście do planetarek kupiłem O-lll a z UHC-E nic nie będę kombinował, zostaną do lornety, do niej były kupione.
    1 punkt
  16. Hahaha! I skąd my to kurnia znamy!!! Jak kupiłem teleskop to kuźwa dwa miesiące czekałem na solidną dziurę w chmurach! Apropo zakupu, wygląda to solidnie.
    1 punkt
  17. Piękne, ale i groźne zdjęcia! Nad Giżyckiem musiało nieźle powiać grozą.
    1 punkt
  18. Może być to montaż, może nie być. Jak się rozstawisz na łące kilka kilometrów od miasteczka, to taki kadr upolujesz. Ale możesz też go skonstruować na monitorze. Bez opisu się nie dowiemy.
    1 punkt
  19. Wydawało mi się, że Księżyc jest duży. Podobno ma 3476 km średnicy
    1 punkt
  20. 1 punkt
  21. Jak do tej pory udało mi się skolimować Newtona i sprawdzić go pod nocnym niebem, chociaż maj nas nie rozpieszcza... Jestem miło zaskoczony jakością obrazów, szczególnie widok Jowisza mnie urzekł, gdzie przy powiększeniu 108x było widać w momentach poprawy seeingu całkiem sporo detalu Oczywiście nie jest to 12 cali jak mój ostatni normalny teleskop, ale spisuje się super Lecą do mnie śruby na podmianę i cały osprzęt elektroniczny potrzebny do uruchomienia wentylatorów. Na razie nie zdradzam pomysłu na odraszanie LW ale zapewniam, że nikt nigdy takiego patentu nie wymyślił
    1 punkt
  22. No to pora na mnie by się pochwalić. Halo tu Paweł Halo Słoneczne 2019-05-18 Miałem okazję zobaczyć tego roku pierwszy raz mojej miejscowości halo słoneczne prezentowało się ładnie, nie zawsze mam aparat pod ręką, ale wtedy jakoś podniosłem głowę do góry zasłaniając Słońce ręką zobaczyłem na niebie ten okrąg jest świetny sami zobaczcie, że warto czasem patrzeć za dnia do góry jak na dół głową.
    1 punkt
  23. Właśnie idzie spać w Ustce
    1 punkt
  24. Super relacja. Tytuł mocno prowokacyjny... M13 i M3 widoczne gołym okiem... Nigdy nie widziałem tych gromad gołym okiem. Ramiona M51 widoczne w 12"... w Zatomiu ramiona widziałem dopiero w 16". Pas pyłowy w Igle... nidy go nie widziałem. Zazdroszczę Tobie oczu, umiejętności i nieba...
    1 punkt
  25. W ciągu dosłownie 10 minut czyste jak kryształ od ziemi do ,,nieba" powietrze zawalił taki tuman nieprzeniknionej mgły błyskawicznie rosnący od morza. Kanału portowego, który jest od balkonu góra 200 m nie widać o lesie porastającym wydmę nie wspomnę. Chmur na niebie zero
    1 punkt
  26. Mgła to chmury... Prawda... Od ponad tygodnia staram się zrobić pierwsze moje zdjęcie Księżyca. Cały sprzęt skompletowany. A pogoda:
    1 punkt
  27. A u mnie spektakl przed momentem wyglądał tak?
    1 punkt
  28. ??Nikon D750 (11x235s, f/2,8, iso 800) ??Sigma 20/1.4 ART ??Manfrotto 055
    1 punkt
  29. Miesiąc później. Wczorajszy kraniec dnia. Miejsce tożsame. Pożegnanie kolejne. Kicia 150
    1 punkt
  30. Piotrze - czy Ty możesz opisywać zamieszczane na FA fotografie, choć w minimalnym stopniu, gdzie, czym, co, ile? Tak jak to robią inni Userzy. Po kliknięciu w link w stopce wchodzi się na stronę i.... ,,szukaj wiatru w polu"
    1 punkt
  31. Seria błyskawic nakręcona dzisiaj przy użyciu telefonu
    1 punkt
  32. Burza z wtorku,która mnie ominęła ale dzięki temu mogłem naświetlać z bezpiecznej odległości.
    1 punkt
  33. Dawno u mnie nie było jakieś ciekawej burzy do wczoraj Istna dyskoteka na niebie była .
    1 punkt
  34. 2018-07-27 w czasie calkowitej fazy zacmienia Ksiezyca, burza nad Zambrowem z okolic Strachówki. Odległość ok 80km.. Samyang 21mm + Canon 50D
    1 punkt
  35. Jedno z kilku wczorajszych Canon 1100D Samyang 14mm/f2.8 ISO 100 30sec
    1 punkt
  36. Mnie dziś z trzech stron otaczały burze, jednak ostatecznie wszystkiego przeszły obok... ?? Ale cosik się na szczęście złapało
    1 punkt
  37. 1 punkt
  38. Pierwsze wiosenne burze w tym roku już za mną. Kilkanaście minut ulewy i widowiskowe wyładowania. Oto co udało mi się złapać w ciągu 2 minut. Canon 50d+Tamron 17-50mm
    1 punkt
  39. Dwa zdjęcia burzy nad Poznaniem z czerwca 2012r Panasonic DMC-FS3 f/3.2 15s
    1 punkt
  40. Kilka minut temu obok mnie przechodziła burza z intensywnymi wyładowaniami, niestety widok przysłaniały mi drzewa. Oto dwa najciekawsze zdjęcia które zrobiłem.
    1 punkt
  41. Nie doceniamy Księżyca. Wydaje nam się pospolity, łatwo dostępny, nieciekawy. Wyobrażamy sobie, że tylko duży teleskop ukaże na nim interesujące szczegóły. Wystarczy jednak o zmierzchu wystawić lornetkę ze statywem na balkon lub podwórko by nagle zmienić zdanie. Zamiast świecącej tarczki widzimy pomarańczowy sierp lub kulę z plamami mórz i kraterów. Lornetka o powiększeniu 7-10x pokaże Księżyc wraz z otoczeniem w szerokim polu widzenia. Przy lekko zachmurzonym niebie widać jak bliskie, ziemskie obłoki przepływają przed odległym ciałem niebieskim zawieszonym w przestrzeni. Czasem tworzy się wokół niego tęczowo opalizujący wieniec. Czerwona barwa wschodzącej tarczy zmienia się stopniowo w żółtą, potem sinawo białą, taką ?księżycową?. Powiększenie 12x ukazuje już nie tylko największe kratery, lecz sporo innych szczegółów. Wyłaniają się i rosną łańcuchy górskie. Przy powiększeniu 15x można poszukać trudniejszych obiektów. Powiększenie 20x wywoła okrzyk zachwytu u każdego patrzącego po raz pierwszy. Wielki glob usiany misami kraterów, graniami gór i płaszczyznami mórz wisi nad naszą głową a my nawet o tym nie wiedzieliśmy. Teminator ? granica między częścią oświetloną a zacienioną wędruje poprzez tarczę. Dzięki bocznemu oświetleniu i cieniom rzucanym przez wzniesienia, teren w jego pobliżu jest najciekawszy do obserwacji. W kolejne wieczory w pobliżu terminatora pojawiają się nowe szczegóły a te obserwowane poprzednio spłaszczają się i znikają. Niekiedy poza terminatorem daje się dostrzec zarys zacienionej części tarczy. To światło popielate pochodzące od Ziemi. Czasem na popielatej części tarczy da się wypatrzyć zarysy mórz lub kraterów. Linia terminatora jest piłkowana. Nawet już poza nią świecą wierzchołki gór i skarpy kraterów. Na samych krańcach sierpa przybierają one postać łańcuszka świateł na czarnym tle. W okolicach pełni rzeźba terenu księżycowego ulega spłaszczeniu. Teraz główną rolę odgrywają barwy i odcienie powierzchni. Widać ciemne plamy mórz i jasne kratery z okalającymi układami promieni. Barwy wschodzącej tarczy są szczególnie wyraźne i szybko ewoluują w miarę wspinania się na nieboskłon. Pełnia jest okresem raczej wrażeń estetycznych niż obserwacji obiektów. W obserwacjach Księżyca potrzebna będzie czytelna mapa. Bardzo pomocne są także zestawienia obiektów widocznych w poszczególne noce cyklu księżycowego. Jakie obiekty zdołamy wypatrzyć, zależy od powiększenia lornetki, doświadczenia i cierpliwości obserwatora. Apertura sprzętu odgrywa mniejszą rolę, światła jest aż za dużo. Dobrze jest obserwować o zmierzchu lub o świcie, gdy kontrast jasności nie jest zbyt wielki i blask nie razi w oczy. Obserwacje w dzień są mniej skuteczne, bo rzeźba powierzchni jest zatarta i widać mało szczegółów. Jednak białawy, zwiewny obraz ma specyficzny urok i warto na niego od czasu do czasu popatrzeć na różnej wysokości nad horyzontem i w różne dni cyklu. Warto też próbować wychwycić podążający za zachodzącym Słońcem wąziutki rąbek sierpa w pierwszym i drugim dniu po nowiu. W późniejszych dniach najłatwiej rozpoznawać morza księżycowe. Trzeba je umieć nazwać, bo względem nich umiejscawia się mniejsze obiekty. Już wtedy pojawiają się pierwsze wyzwania ? wychwycenie mórz znajdujących się na skraju tarczy, jak Morze Skrajne (Mare Marginis), M. Smytha (M. Smythii) czy M. Wschodnie (M. Orientale). Zatoki mórz bywają łatwe do rozpoznania, jak Zatoka Tęczy (Sinus Iridum). Inne jednak są mniej znane, niewielkie i możliwe do zauważenia tylko w pojedyncze dni cyklu, jak Z. Miłości (S. Amoris) czy Z. Sukcesu (S. Successus). Na pozornie gładkiej powierzchni księżycowych mórz da się wypatrzyć dość subtelne linie. Na początku II kwadry, gdy warunki oświetleniowe są najkorzystniejsze, na obszarze Morza Jasności (M. Serenitatis) delikatnie rysuje się Wężowy Grzbiet (Serpentine Ridge). To system skarp ułożonych na kształt niedoskonałej sinusoidy, Istnieją także nizinne obszary zwane jeziorami i bagnami, wszystkie w zasięgu średnich lornetek a jednak rzadko obserwowane. Warto je odnaleźć na mapie a potem poszukiwać podczas obserwacji. Tylko pozornie jest to takie proste. Największe wrażenie w lornetowym obrazie Księżyca robią jednak wielkie łańcuchy górskie. Gdy terminator je przekracza, widać piłę poszarpanych grani i szczyty rzucające długie cienia na przyległy teren. Wierzchołki poza terminatorem chwytają blask słoneczny i świecą zawieszone w ciemności. Nie wszystkie góry mają postać łańcuchów. Karpaty leżące na północny zachód od centralnego krateru Kopernik są widoczne jako masyw górski. Góry Teneryfa (Montes Teneriffe) to zbiorowisko szczytów wyrastających z dna na północy M. Deszczow (M. Imbrium). Bardziej na południowy wschód można wypatrzyć pojedyncze góry Pico i Piton. Między bardzo jasnym kraterem Arystach i towarzyszącym mu ciemnym Herodotem widać potężny wał wraz z enigmatyczną, zagiętą Doliną Schroetera. Doliny księżycowe są rzadkimi i niełatwymi obiektami. Oprócz wspomnianej powyżej Dol. Schroetera (Vallis Schröteri) poszukajmy po przeciwnej, południowo wschodniej stronie tarczy innej wielkiej doliny ? Rheita. W rzeczywistości jest to łańcuch zlewających się kraterów. Trudniejszą doliną jest Dol. Alpejska (V. Alpes), wymagająca powiększenia przynajmniej 15x. Jej idealnie prosta kreska przecina poprzecznie łańcuch Alp niedaleko krateru Platon. To właśnie kratery są najliczniejszymi i najbardziej charakterystycznymi obiektami księżycowymi. Pochodzą z różnych okresów i znacznie różnią się od siebie. Te stare, często zatarte i zauważalne tylko w określone dni są też największymi. Tak naprawdę to księżycowe morza z otaczającymi górami też są zalanymi lawą superkraterami powstałymi w wyniku najstarszych gigantycznych katastrof. Popatrzmy na M. Wilgoci (M. Humorum) ? okrągłe, z zachowanymi fragmentami skarp na obwodzie. Także półkolista Zatoka Tęczy z Górami Jura to przecież połówka gigantycznego krateru. Inne naprawdę wielkie kratery znajdziemy na obwodzie tarczy, zarówno na południowym zachodzie (Humboldt i Petavius) jak i wschodzie (Bailly i Schickard). Szukajmy ich wieczorem na początku pierwszej i pod koniec drugiej kwadry. Bardziej znane olbrzymy na południu, Clavius i Maginus, są od nich dwa razy mniejsze. Niektóre kratery mają podobnie jak morza ciemne, gładkie dno wylane lawą. Pokazowym przykładem jest Platon na samym północnym skraju Morza Deszczów. Jednak w większości kraterów dno nie było zalane lawą i w wielu zachowało się centralne wzniesienie ? góra a niekiedy masyw złożony z kilku wierzchołków. Przy odpowiednim oświetleniu w pobliżu terminatora utwory te widać przez lornetkę w młodych dużych kraterach jak Kopernik, Tycho czy Theophillus. Niekiedy, gdy duży krater jest przecięty terminatorem, świecący wierzchołek i sierp krawędzi wiszą już poza oświetloną resztą tarczy. Większe lornetki pokażą, że wewnętrzne ściany kraterów nie są gładkie, lecz widać na nich karby tarasów. I wreszcie to, co intryguje najbardziej. W okolicach pełni widać biegun południowy Księżyca z siecią południków. Przynajmniej tak dla mnie wygląda krater Tycho ze swoimi promieniami obejmującymi pół tarczy. Znacznie krótsze promienie Kopernika i Keplera widać jako, zwężające się ku końcom wypustki, co przypomina ośmiornicę rozciągniętą na piasku lub mikroskopowe zdjęcie komórki nerwowej. Niezbyt duży krater Proclus na skraju Morza Przesileń widać przez wiele dni cyklu jako trójramienną gwiazdę. Z białego Arystacha wyrasta ku południowemu zachodowi pojedyncza biała linia promienia. Spośród wielkich uskoków księżycowego gruntu, średnie i duże lornetki ukażą Prostą Ścianę (Rupes Recta). Jeśli wyczekamy na odpowiedni dzień, zobaczymy linię oddzielającą powierzchnię jaśniejszą od ciemniejszej między niewielkimi kraterami Thebit i Birt na wschodnim skraju Morza Chmur (M. Nubium). Obiekt ten raz rozpoznany staje się łatwy do znalezienia, jednak pierwszy raz może nastręczać nieco trudności. Najbardziej chyba egzotyczny obiekt na Księżycu, Reiner Gamma, jest łatwy do znalezienia. Ta jasna plama leży na przedłużeniu linii Kopernik-Kepler, za niewielkim kraterem Reiner. Nie jest to ani krater ani inna formacja wypukła czy wklęsła. Od otoczenia różni się jasnością - zdolnością odbijania światła (albedo), dzięki czemu jest tak dobrze widoczna. Wykazuje ponadto wyraźne właściwości magnetyczne - wytwarza całkiem silne i rozległe pole, "rozganiające" wiatr słoneczny. Istnieją przypuszczenia, że obiekt ten, podobnie jak kilka zbliżonych, powstał w wyniku zaburzeń sejsmicznych wywołanych potężnym impaktem dokładnie po przeciwnej stronie księżycowego globu. W przypadku Reiner Gamma po przeciwnej stronie Księżyca znajduje się gigantyczny krater Ciołkowski. Gdy znajdziemy tę formację niedługo przed pełnią, pomyślmy, ile to jeszcze innych tajemniczych obiektów i krajobrazów godnych zobaczenia kryje ten nasz poczciwy satelita, często tak lekceważony a nawet przeklinany przez astroamatorów. A oto niedrogie, łatwo dostępne i godne polecenia ?pomoce naukowe? do obserwacji naszego satelity: http://teleskopy.pl/product_info.php?products_id=2308&gclid=CNy05tyqk88CFWF5cgodX3kNvA https://sklep.pta.edu.pl/ksiazki/139-atlas-księżyca.html http://www.shopatsky.com/sky-and-telescope-field-map-of-the-moon Słowniczek łacińskich nazw formacji terenowych Dorsa - grzbiet Lactus ? jezioro Mare ? morze Mons (Montes) ? góra (góry) Palus ? bagno Rupes ? ściana Rima ? wąwóz, rów Sinus ? zatoka Vallis - dolina
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)